sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 30

Angel wszedł do zaciemnionej sypialni i jego wzrok powędrował na łóżko w którym spał niespokojnie jego ukochany mąż.
Czasem wciąż trudno było mu uwierzyć że minęło już 10 lat odkąd wykonali rytuał. Podczas tej dekady ani razu się nie pokłócili, nie było cichych dni czy nawet nieuzasadnionej urazy. Najlepsze było jednak to że Xander wciąż nie pomięta. A gdy się kochali wampir za każdym razem dziękował komuś kto uznał że powinien mieć stałą duszę. W przeciwnym razie zgubiłby świat w noc w którą się pobrali. Ale szybki numerek na schodach przed tym jak wyruszył zabić cztery wyjątkowo paskudne demony dwa dni temu sprawiał że niemal się rumienił.

-Wróciłeś- chłopiec, bo mimo tego że był przed 30 nikt nie dałby mu więcej niż 20 lat i nie była to tylko zasługa jego nieśmiertelności, usiadł na łóżku i  przetarł oczy
-Właśnie teraz- podszedł do niego i pocałował- śpij muszę wziąć prysznic
-Idę z tobą- już miał wstać gdy silna ręka pchnęła go na posłanie
-Kochany jestem cały w flakach demona- był świadom że Xander dobrze o tym wie ale nie zniósłby gdyby w tych pięknych oczach chociaż na ułamek sekundy zalęgło się zniesmaczenie
-Następnym razem idę z tobą nie lubię jak zostawiasz mnie samego- Angel wiedział że ukochany marudzi ale obaj wiedzieli że nie może im teraz pomagać. Trzy miesiące temu Willow, Tara i Rupert znaleźli jakieś  bardzo potężne zaklęcie które pozwala wampirom mieć dzieci  i konsekwencją było to że ani Xander ani Cordelia nie mogli im teraz pomagać
-Nie będzie następnego razu- obiecał bo i on przecież nie chciał go zostawiać- Śpij za 10 minut będę- jeszcze jeden całus i odszedł wiedząc że nie zdąży się rozebrać zanim Xander go dopadnie i będzie się domagał uwagi. Uśmiechnął się na samą myśl że tylko kilka minut dzieli go od namiętnego sexu i prysznica z ciepłą wodą. Zmienił się.  Nigdy jeszcze nie był taki wygodny ale przyjaciele dawno powtarzają mu że jest bardziej ludzki i może o to waśnie chodziło.
Xander za to nie zmienił się wcale wciąż był jak nadpobudliwe dziecko a jego zmienne nastroje przeszły już niemal do legendy.
Nie odwrócił się gdy wszedł al uśmiechnął gdy ukochany przytulił się do jego pleców.
-Na pewno nie jesteś zmęczony- zapytał jeszcze gdy się odwrócił i podniósł go
-Dla ciebie nigdy... Angel?- Odezwał się jeszcze nim weszli pod prysznic
-Tak?- Ale był rozkojarzony wspaniałym ciałem wtulającym się w niego
-To będzie chłopiec- szepnął i wbił się ostrymi zębami w ramię wampira. Angel jęknął  z rozkoszy i rozpromienił się.
Życie było wspaniałe.i już nie mogło być lepiej. Miał rodzinę, ukochanego męża i będzie miał synka ich własny mały cud.



                                                    Koniec


###############################################################################
Kochani mam nadzieję że i to opowiadanie przypadło wam do gustu i zapadnie w pamięć :)

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 29

Xander obudził się w zimnych nie ruchomych ramionach wampira i uśmiechnął się na wspomnienie wczorajszej nocy. Wyciągnął rękę i dotknął  ugryzienia na szyi. Będzie go nosić z dumą przez wiele wiele lat.
Spojrzał za siebie na śpiącego wampira i zastanawiał się jakim cudem tak bardzo mu się poszczęściło. Już nie tęsknił za straconymi latami, nawet wiedza o tym że jeden z jego najlepszych przyjaciół nie żyje przestała boleć a to co robił mu ojciec w dzieciństwie było jak straszna opowieść ale jednak coś co nie zdarzyło się jemu.
Odwrócił się i leżał teraz twarzą twarz z ukochanym mężczyzną. Wampir był taki przystojny że teraz gdy byli tak blisko siebie niemal zapierał mu dech w piersiach. Tyle jeszcze było rzeczy których musiał się o nim dowiedzieć i ukochanym i o tym co stało się wczoraj w nocy. Nie rozumiał tego ale to było takie właściwe i czuł się z tym tak dobrze że nie zważając  na konsekwencje.
-Skarbie myślisz za głośno- Angel ucałował go delikatnie najpierw w usta, później obcałował jego twarz
-Nie chciałem cię obudzić- przytulił się do niego
-Nie szkodzi- wampir otworzył oczy i spojrzał na ukochanego- Dobrze się czujesz kochany?
-Tak... A maiłem się czuć inaczej?-  Chłopak zaczął panikować
-Spokojnie tylko pytam.. nie do końca wiem jak to się powinno odbywać teraz po zaślubinach. Nigdzie o tym nie pisze...
-Co teraz będzie?... Znaczy jesteśmy małżeństwem ale co to oznacza... mówisz o wieczności a ja nie jestem wampirem
-Nie i nie chcę cię zmieniać... twoje człowieczeństwo jest wspaniałe. Ale jeśli nadejdzie taka potrzeba zrobię to i chcę byś był na to gotowy. Za kilka lat przestaniesz się starzeć... może już teraz. I nie będziesz od teraz chory. Jesteś silniejszy, szybszy, masz lepszy słuch. Ale wciąż można cię zranić śmiertelnie więc kochany uważaj. Dopiero cię znalazłem i  nie zamierzam jeszcze wypuszczać. Czasem będziesz chciał pić moją krew co dam ci z największą przyjemnością. No i ja będę pić twoją. Będziesz żył tyle ile żyje ja...
-Więc i ty musisz na siebie uważać- pocałował wampira w policzek
-Jestem ostrożny- uśmiechnął się-A teraz kochany powiedz mi czego chcesz- głaskał go po plecach i ramionach
-Ciebie- ale zaburczało mu w brzuchu i zarumienił się zażenowany. Wampir roześmiał się
-Idź do wanny ja przyniosę ci coś do jedzenia- Angel już się podnosił ale chłopak pociągnął go za rękę
-A nie możesz zostać?- Zapytał
-Muszę o ciebie dbać a ty nie możesz być głodny- jeszcze jeden pocałunek- wrócę nim za mną zatęsknisz
-Nie możliwe- szepnął chłopak ale wampir już był przy drzwiach. Xander westchnął tylko i również się podniósł.
Życie przez stulecia było kuszącą perspektywą, również to że jest teraz sprawniejszy, jedyne co mogło przyćmić jego szczęście to fakt że wszyscy jego przyjaciele kiedyś umrą ale z drugiej strony on też nie jest nieśmiertelny jeśli potrąci go samochód w środku a dnia z daleka od hotelu ma marne szanse na przeżycie.
Wiedział też że gdyby Willow nie była dla niego szczęśliwa starałaby się go od tego na jakiś czas odwieść a ona nie powiedziała nic więc po prostu martwił się na zapas.

Usiadł w wannie ciepłej wody i nagle poczuł ogromne pragnienie. Być może jest uzależniony od krwi ukochanego, jakoś go to nie przerażało. Uśmiechał się tylko i zanurzył się całkiem w wodzie. Zamknął oczy i niemal usypiał. Nigdy nie było mu tak dobrze.
-Xan!- Wampir wyciągnął go z wody za ramie- Nic ci nie jest?
-Odpoczywałem- wziął od niego ręcznik
-Przepraszam spanikowałem... twoje serce biło tak wolno- Angel był wyraźnie zażenowany
-Więc wiedz że robię tak zawsze gdy leżę w wodzie- wstał i uśmiechnął się gdy poczuł że mężczyzna wyciera go miękkim ciepłym ręcznikiem- jestem bardzo bardzo głodny- wyszeptał gdy  wampir wyciągnął go z wanny i posadził na blacie przy lustrze
-Jeszcze chwila- ucałował go tuż przy sutku i Xander stracił nad sobą kontrolę. Przyssał się do szyi ukochanego starając się go ugryźć- Kochan- jęknął gdy zęby chłopca wbiły się w niego. Obaj są coraz bardziej podnieceni ale wampir przede wszystkim musiał o niego zadbać więc gdy stracił kilka kropel krwi odsunął go od siebie
-Dlaczego?- Smutna mina nowego męża niemal rozdzierała mu serce
-Bo najpierw musisz coś zjeść- zaniósł go do sypialni i posadził na łóżku- Może być?- Wskazał na tacę na której była jajecznica na bekonie i tosty. Oraz kawa z mlekiem
-Dziękuję-pocałował wampira- A ty?- Angel wskazał na stojący na stole kubek pachnący krwią.

 Jedli w milczeniu przytuleni do siebie i nagle ktoś zapukał do drzwi
-Chyba wrócili- westchnął Xander
-Możemy udawać że nas nie ma- szepnął wampir
-To nie przejdzie- chłopak przykrył się szczelnie bo nie był przygotowany na to że przyjaciele zobaczą jego goliznę
-Przejdzie- pocałował go i wstał. Podszedł do drzwi- Jeszcze nie- powiedział i ktokolwiek tam był odszedł szybko- widzisz kochany
-Masz jeszcze jakąś niespodziankę?- Zaciekawił się chłopak
-Omal o tym nie zapomniałem- znów usiadł obok niego- chcę żeby wszyscy widzieli że jesteś mój- wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko- a ja twój- otworzył je i nastąpiła chyba najdłuższa w jego życiu cisza
-Są piękne- szepnął w końcu Xander i rzucił mu się na szyję- dziękuję- miał łzy w oczach
-Dla ciebie wszystko- i nie chciał już czekać. Musiał mieć go teraz. Obrączki zostały na dalszym planie gdy poczuł że ciepłe ręce wślizgują się pod jego koszulę. On sam miał ułatwiony dostęp, wystarczyło jedno szarpnięcie by chłopiec był przed nim nagi.
Nowe życie i przyjaciele z imprezą na ich cześć poczekają. Teraz mieli ważniejsze sprawy na głowie. Teraz ich zmysły, ciała zlewały się w jedno w najwspanialszym na ziemi tańcu, który od tego dnia będzie trwać wiecznie.

Rozdział 28*

Angel prze powrotem do hotelu zadzwonił i niemal dosłownie wszystkich wyrzucił. To co chciał zrobił, było tak intymne, niemal święte że  wolał mieć dla siebie cały budynek.
Długo zastanawiał się co powinien zrobić ale wiedział też że Xander zgodzi się na wszystko a on już dłużej nie może czekać. Czuł się też winny że nie potrafił go ochronić i pierwsze dwa dni jako jego partner ukochany spędził w szpitalu. Do takiej sytuacji nie mógł dopuścić. No i przecież pragnął go tak bardzo że czasem potrafił wyczuć jak jego serce bije.

-Nikogo nie ma- Xander rozejrzał się po pustym holu i uśmiechnął gdy silne chłodne ramiona oplotły się wokół niego a broda kochanka spoczęła na jego głowie
-Chciałem by nam nie przeszkadzano- pocałował go w szyję i odwrócił twarzą do siebie- Alexander LeVelle Harris jesteś pewny że chcesz zostać moim Wziętym Małżonkiem Krwi już teraz?- Musiał zapytać chociaż pewnie gdy rozpocznie rytuał nie będzie umiał powstrzymać się na naznaczeniu. Miał nadzieje że chociaż raz Spike wykonał prace starannie i pokój jest odpowiednio przygotowany
-Marzę o tym- przytulił się do niego, ale też zadrżał z niepewności- Co mam robić?- Zapytał patrząc mu w oczy
-Nic kochany- podniósł go jak pannę młodą- chcę tylko byś był pewny i nie bój się wszystko ci pokarzę- pocałował go długo i namiętnie i zaczął powoli iść na górę. On sam nie mógł się już doczekać ale  musiał się powstrzymywać. Musiał być ostrożny bo jeśli nie wszystko może pójść nie tak i konsekwencje mogą być nieprzyjemne.
-Gdzie idziemy?- Xander zorientował się że minęli ich sypialnie
-Spike przygotował pokój- zobaczył że chłopiec się rumieni- nie mogłem cię przecież zostawić- musnął go w policzek- pamiętaj spokojnie wszystko będzie dobrze- pchnął ciężkie mahoniowe drzwi i uśmiechnął się. Spike spisał się na medal a gdy poczuł że serce ukochanego przyspiesza swoje bicie uśmiechnął się jeszcze bardziej.
W pokoju nie było niemal niczego poza ogromnym łóżkiem z czterema kolumnami i baldachimem. Wspaniały meble przykryty był ciemno czerwonym jedwabnym prześcieradłem. Takie same były też poduszki.  Miękkie, kuszące. Pokój tonął w świecach, były ich chyba miliony a na podłodze płatki czarnych i białych róż  tworzyły mistyczne wzory. Przy łóżku na stoliku leżał długi cienki sztylet ze złotą wysadzaną klejnotami rękojeścią i stalowym ostrzem obok był równie wspaniały puchar,  szal również wyglądał na jedwabny tylko kilka ocieni jaśniejszy niż pościel i gruba ale niewielka księga w skórzanej okładce wyglądająca na bardzo starą
-To wszystko dla mnie?- Xander miał łzy w oczach
-Kochany poproś a rzucę świat do twoich stóp- posadził go na łóżku a sam ukląkł przed nim- Jesteś pewny że tego chcesz? Później nie będzie już odwrotu- gdy to mówił rozpinał jego koszule i całował powoli każdy skrawek wspaniałego ciała przed sobą
-Bardzo tego pragnę- szepnął i jęknął gdy zimny język zahaczył o jego lewy sutek i poczuł na nim zęby
-O tak kochany- Angel pozbawił go koszuli i bardzo ostrożnie pchnął ukochanego na łóżko po czym spranie jednym ruchem ściągnął spodnie z drżących nóg chłopaka- powoli, wszystko będzie dobrze- widział jego podnoszący się penis ale zignorował go i wstał. Xander przesunął się na środek wygodnego łóżka i przyglądał się jak wampir ściąga własne ubranie. Powoli, zbyt powoli, ale nie chciał go pospieszać może to wszystko było częścią rytuału.
Gdy mężczyzna był już nagi zamiast położyć się obok wziął ze stolika książkę i otworzył na zaznaczonym fragmencie, w drugą rękę wziął sztylet i przyłożył do piersi tam gdzie znajdowało się jego martwe serce
-Moc, dana mi przez demona daję ci całego siebie, przeszłość, samotną i zimną. Teraźniejszą wypełnioną tobą i przyszłość w której widzę tylko ciebie na wieki- ostrze przebiło skórę i cienka stróżka krwi spływała po bladym ciele- weź moją krew razem z całym mną- Xander znalazł się przy nim w imponującym tempie i zlizał wspaniałą ciecz. Uwielbiał smak krwi wampira. Nie dane mu było jednak cieszyć się nią zbyt długo bo Angel po minucie odsunął go od siebie i tym razem w jego ręce znalazł się szal a sztylet wylądował na posłaniu. Mężczyzna ukazał kły, całował ukochanego i ten nawet się nie zorientował gdy został przywiązany do łóżka. To trochę zbiło go z tropu ale pieszczota rąk wampira w kilka sekund doprowadziła jego umysł i ciało do wrzenia
-Biorę cię w całości, ciało, umysł duszę. Od tej chwili nie masz przeszłości, od tej chwili jest tylko przyszłość tylko ja- Angel tym razem naciął skórę Xandera tuż przy sercu i spił jego krew. Wspaniała, smakowała jak słońce, radość młodość. Już się uzależnił a to dopiero początek. Poczuł na udzie gorącą erekcję i ujął ją silną dłonią tak by przylegała do jego równie nabrzmiałej i chętnej
-Kochany patrz na mnie- szepnął gdy zauważył że chłopak ma zamknięte oczy, gdy tylko posłuchał pochylił się i pocałował go. Xander jęknął gdy pieszczota stała się bardziej intensywna
-Tak!- Krzyknął i doszedł niespodziewanie. Wampir warknął przeciągle i również dokończył w niemal tej samej sekundzie. Przyłożył puchar do lepkich i mokrych penisów i zebrał  nich  spermę
-Jesteś wspaniały- Angel całował go po twarzy i szyi- spisujesz się pięknie-bardzo chciał zabrać do tego powoli ale nie mógł się już powstrzymać. Ukląkł i podniósł nogi ukochanego na swoje ramiona
-Teraz- Xander wiercił się pod nim niecierpliwie a gdy poczuł że penis kochanka wsuwa się w niego powoli poderwał się na tyle ile pozwalały mu więzy i wziął go całego nie zważając na ból. Był tak bardzo podniecony że nic innego się dla niego nie liczyło
-Kochany zaczekaj- unieruchomił jego biodra jedną ręką i podał mu puchar- Moje staje się twoim i nie istnieje. Jesteśmy jednością- chłopak upił łyk- teraz ty
-M..moje staje się twoje i nie istnieje. Jesteśmy jednością- wampir również upił i po tym jak odrzucił  naczynie zaczął się poruszać. Najpierw powoli ostrożnie panując nad sobą ale gdy jęki kochanka stały się głośniejsze, ruchy pod nim gwałtowniejsze przestał się hamować. Rozciął sztyletem więzy i Xander w końcu mógł go dotknąć. Masował mu plecy, ramiona ,całował. Gdy penis wampira podrażnił jego prostatę wbił paznokcie w klatkę piersiową kochanka i zagryzł wargi aż do krwi. W tej samej sekundzie poczuł zimny język na ustach. Starał się powstrzymać ale z chwili na chwilę było mu coraz trudniej. Angel czuł to samo, nie mógł dłużej czekać.
-Mój!- Bez ostrzeżenia wbił kły w miękką szyję kochanka i gdy poczuł jego krew w ustach doszedł gwałtownie
-Twój!- Słodka tortura i zimne nasienie doprowadziły chłopaka do szczytu. Teraz byli razem na wieczność. Wampir po kilku chwilach wysunął się z niego i pocałował namiętnie po czym ułożył się obok i wziął wciąż nie mogącego złapać oddechu kochanka w ramiona
-Teraz jesteś moim małżonkiem- ucałował jego spocone czoło
-A ty moim- przypomniał Xander z błogim uśmiechem
-Na wieki. Śpij już- przykrył ich miękką tkaniną- mam jeszcze jedną niespodziankę ale nie dziś. Mamy czas
-Dobrze- chłopak zamknął oczy i nie przestał się uśmiechać. Wampir sięgnął ręką pod łóżko i przyjrzał się pudełeczku z obrączkami. Teraz wszystko było wspaniale. W końcu zdobył ukochanego chłopca i nigdy już się nie rozstaną. Mają przed sobą całą wieczność i od dzisiejszego dnia sprawi by każdy dzień był dla kochanka jeszcze piękniejszy niż poprzedni.  Raz jeszcze go pocałował i zamknął oczy. Nigdy nie był tak szczęśliwy



################################################################################
Nie wiem czy ktoś zrozumie coś z rytuału. Starałam się i dajcie mi  znać czy coś mi się udało:)

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 27

Angel siedział przy łóżku ukochanego i nie poruszał się, bał się że może ominąć go jakiś ruch ze strony chłopaka. A jeszcze kilka godzin temu byli tacy szczęśliwi. Na samo wspomnienie nocy i poranka mruczał z zadowolenia. A teraz Xander leżał blady na szpitalnym łóżku.
Wampir wiedział, że jego krew uratowała ukochanemu życie ale i tak czuł się bezsilny. Chciał poczekać z ceremonią ale  w tej sytuacji będzie się starał namówić kochanka na przyspieszenie jej. Kto wie co jeszcze na nich czyha, a on przecież nie może go stracić, już nie.
Pogrążony w myślach niemal przeoczył chwilę gdy jego chłopiec otworzył oczy. Tylko dzięki wyczulonemu słuchowi na sekundę wcześniej usłyszał że serce Xandera przyspiesza, i wziął  go za rękę
-Jak się czujesz kochany?- Zapytał gdy tylko brązowe piękne oczy spojrzały w jego zatroskane
-Lepiej- posłał mu nikły śmiech po czym skrzywił się boleśnie- boli mnie klatka piersiowa- poskarżył się cicho i odwrócił wzrok.  Angel podał mu tabletki i uniósł jego głowę, żeby pomóc mu przełknąć po czym poczekał aż popije
-Wybacz, nie miałem pojęcia że to się tak skończy- pogłaskał go po policzku
-O co chodziło?- Zapytał Xander przesuwając się nieznacznie by zrobić mu miejsce- Połóż się ze mną- pociągnął go za rękaw
-Nie chcę cię zranić....- ale położył się obok, tęsknił za ciepłym ciałem ukochanego chłopca- Buffy i ja byliśmy parą zawsze była...specyficzna ale po moim wyjeździe coś chyba w niej pękło uczepiła się myśli o nas....
-A ty do niej coś jeszcze?- Przerwał mu niemal ze strachem
-Kochamy mój ty jesteś dla mnie najważniejszy- pocałował go delikatnie- z Buffy było skomplikowanie ale nie kochałem jej.. to już zresztą nie ważne, zraniła cię a ktokolwiek to zrobi zginie- warknął
-Nie musiałeś- Xander nie do końca był pewny jak się czuje z tym że Angel zabił dla a może przez niego- co powiedzieli lekarze?
-Wyjdziesz z tego... ale musiałem cie napoić moją krwią nie doczekałbyś do przybycia karetki- chłopak na te słowa przytulił się do niego
-To nic uratowałeś mi życie- uśmiechnął się- dziękuję
-Skarbie nie dziękuj to mój obowiązek- całus w czoło- Jesteś pewny że nic już nie boli?- Głaskał go po ramieniu
-Nie- zamknął oczy- przy tobie jest mi dobrze
-Kocham cię- Angel raz jeszcze go pocałował- powiedz jeśli coś cię zaboli
-Nie lubię szpitali- szepnął Xander- Kiedy będę mógł iść?- Wampir nie odpowiedział bo słyszał zbliżającego się lekarza  i zastanawiał się czy powinien się odsunąć. Nie wszyscy jeszcze byli tolerancyjni ale gdy spojrzał w jaki sposób ukochany się w niego wtula dla tego uczucia właśnie mógł wdać się w setki awantur.  Chłopak miał zamknięte oczy i delikatny uśmiech gościł na jego twarzy a Angel z uwielbieniem słuchał bicia jego serca. Gdyby nie szpital wsunąłby się teraz powoli w to gorące ciało przed sobą i po powolnym kochaniu usnął szczęśliwy. Na to będzie jeszcze czas, może po zaślubinach.

Drzwi do sali się otworzyły wszedł ciemnoskóry mężczyzna w średnim wieku i przez kilka sekund patrzył na łóżko swojego młodego pacjenta ze zdziwieniem po czym otrząsnął się z tego i uśmiechnął
-Widzę Alex że już ci lepiej- podszedł nie spuszczając wzroku z mężczyzny. Wydawał mu się niebezpieczny i nie chciał go zezłościć, robiąc nawet minimalną krzywdę chłopcu.
-Xander proszę pana- otworzyło czy- Tak już mi lepiej mogę iść?- Zapytał niemal prosząco
-Przykro mi ale musisz zostać co najmniej do jutra. Podnieś się chcę zobaczyć ranę- mężczyzna nie dopuszczał do siebie myśli która przemknęła mu przez głowę w miarę jak patrzył na towarzysza Xandera. Mógłby przysiąść że jest wampirem ale jeśli to prawda to on sam mógłby już żegnać się z życiem. Wampiry nawet w tych czasach do swoich Naznaczonych lub Wziętych Małżonków wciąż stosują stare kody i obrzędy których on w tym momencie nie przestrzegał, bo przecież nie mógł robić tego za każdym razem gdy zobaczy osobliwą parę, przecież są w L.A.
-Przecież nic mi nie jest- Xander zrobił żałosną minę ale posłuchał lekarza, rozpiął koszule.
-Mimo wszystko- mężczyzna był zadowolony z postępu gojenia się rany ale gdy usłyszał cichy warkot po tym jak dotknął klatki piersiowej pacjenta zbladł i odskoczył niemal na drugi koniec sali- Wybacz Panie- spuścił wzrok- nie byłem pewny
-W porządku- Angel wstał z łóżka zadowolony że mają tak rozumnego lekarza- skąd wiesz?
-Moja rodzina to czarownicy- wciąż nie podnosił głowy- wybacz że dotknąłem Twojego bez pozwolenia...
-Teraz już wiesz- uśmiechnął się do ukochanego który widocznie nic z tego nie rozumiał ale postanowił niczego nie mówić żeby nie pogorszyć sytuacji lekarza- Możesz do niego mówić
-Dziękuję- mężczyzna odetchnął z ulgą i już ostrożniej podszedł do chłopaka- Wybacz Jego nie wiedziałem- Xander tylko kiwnął głową bo nie do końca wiedział co powinien powiedzieć i dał się zbadać. Mimo że nie było to nic przyjemnego
-Panie- po skończonym zabiegu lekarz zwrócił się do wampira- nic mu nie zagraża...
-Mów do niego- Angel znów siedział obok ukochanego i trzymał go za rękę, nie miał zamiaru już nigdy spuszczać go z oczu ani wypuszczać z ramion
-Wszystko goi się bardzo dobrze i nie zagraża twojemu życiu- mężczyzna starał się patrzeć na niego ale było to trudne, bał się wampira- jeśli- tu zatrzymał się na chwilę wiedział że chłopak jest czymś więcej niż zabawką ale nie był też Naznaczony, trudno mu było określić tą relacje- jeśli twój wampir napoi cię krwią możesz wyjść już jutro rano po ostatnim badaniu....
-Angel proszę- Xander usłyszał już wszystko co chciał i nie mógł się doczekać powrotu do domu
-Spokojnie kochany- wampir uśmiechnął się do niego i pogłaskał po policzku- więc widzimy się rano?- zwrócił się do mężczyzny bardziej twierdząco niż z pytaniem
-Oczywiście Panie- ukłonił się i gdy tylko drzwi się za nim zamknęły Xander skrzyżował ręce na piersi i spojrzał mężczyźnie w oczy
-O co tu chodzi?- Zapytał
-Rozpoznał mnie jako potężnego wampira te nazywa się Panami bądź Mistrzami a ty jesteś... będziesz moim Wziętym Małżonkiem, to coś więcej niż zwykła Zabaweczka. Jesteś dla mnie cenniejszy. Jesteś najważniejszy i to widać... co do jego zachowania to Gdy jesteś Naznaczony, co powinienem zrobić wczorajszej nocy wybacz bądź Wzięty to żaden demon czy człowiek nie może się do ciebie zwrócić, spojrzeć na ciebie bądź cię dotknąć bez mojej zgody. Zwykle nie dotyczy to rodziny bądź wampirów- sługów z racji ich obowiązków...
-To pokrętne- Xander przerwał mu- i jeszcze kiedyś cię o to zapytam ale teraz chcę krwi- roześmiał się cicho ale w końcu był to wesoły śmiech- nie chcę tu być długo...
-Oczywiście kochany- Angel raz jeszcze nadgryzł sobie nadgarstek i podsunął do ust. Tym razem Xander najpierw polizał go delikatnie sprawdzając jak smakuje a później bez ostrzeżenia przyssał się do rany  patrząc wampirowi w oczy. Mężczyzna musiał z całej siły powstrzymywać się by nie rzucić się na ukochanego bo chłopak wyglądał przepięknie pijąc jego krew. A miłość w jego oczach z chwili na chwilę rosła. Czuł też jego podniecenie, coraz większe. Ale wiedział że nie może. Po jakimś czasie delikatnie odsunął ukochanego od nadgarstka i pocałował namiętnie smakując samego siebie
-Śpij skarbie- szepnął mu do ucha i Xander spał nim ułożył mu głowę na poduszce. Angel patrzył na niego jeszcze przez kilka długich godzin walcząc z podnieceniem i ochotą. Jutro też był dzień a lepiej żeby chłopiec był w pełni sił. W końcu i on zasnął czujnym ale głębokim snem

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 26

W pierwszej chwili gdy Xander się obudził i poczuł na sobie zimne ramiona serce niemal podskoczyło mu do gardła. Zwykle przez kilka sekund zawsze miał problem żeby pamiętać gdzie jest.
-Wszystko dobrze kochany?- Usłyszał szept wampira i od razu się uspokoił. Uśmiechnął i odwrócił w jego stronę
-Tak- pocałował go w policzek- nie śniło mi się że my...
-Nie mój piękny- Angel błądził palcem po jego twarzy niemal zafascynowany- Byłeś cudowny... nic nie boli?- przypomniał sobie
-Nie- bardzo chciał się nie zarumienić ale jego policzki, szyja i pierś miały inne plany i zaczęły go palić pod wpływem intensywnego wzroku kochanka- dziękuję- przysunął się do mężczyzny i pocałował. Najpierw delikatnie ale po kilku sekundach jednak zdobył się na to by wsunąć swój gorący język w zimne wargi Angela. Gdy tylko to zrobił znalazł się nagle na jego piersi
-Och- jęknął zaskoczony
-Chcę cię tylko zobaczyć- wampir przygryzł płatek jego ucha i chłopak znów się zarumienił ale usiadł wygodnie tuż obok twardego jak skała członka. Nie mógł uwierzyć że coś tak wielkiego wczoraj w nicy się w nim zmieściło. Przełknął głośno ślinkę- Skarbie?- Angel zwrócił na siebie jego uwagę, położył mu dłoń na policzku
-Jest ogromny- szepnął nagle Xander i zarumienił się jeszcze bardziej- przepraszam- położył głowę na zimnym ramieniu wampira
-Nie szkodzi- uśmiechnął się- ważne że tobie było dobrze
-Było, nawet nie wiedziałem że to może być tak przyjemne- rozmarzył się na chwilę
-Oczywiście że tak.. nigdy cię nie skrzywdzę- wampir nagle zaczął się bać że ukochany może sobie kiedyś przypomnieć swoje trzy stracone lata. Musi porozmawiać z Faith albo z Mocami. Przecież nie może do tego dopuścić
-Zrobiłem coś nie tak?- Xander nie wiadomo kiedy znalazł się obok niego i patrzył ze strachem na warczącego wampira
-Wybacz mi- usiadł i pocałował namiętnie- zaczekaj tu. Zrobię ci kąpiel
-Dziękuję- chłopak położył się wygodnie i uśmiechnął- Kocham cię- powiedział jeszcze gdy wampir wychodził z sypialni
-Nawet nie wiesz jak bardzo ja kocham ciebie- Angel odwrócił się w drzwiach i raz jeszcze spojrzał na ukochanego. Nikt i nic nie zagrozi temu związkowi po raz pierwszy od ponad 200 lat jest na prawdę szczęśliwy i zrobi wszystko żeby to trwało przez wieczność.

Cordy i Gunn siedzieli przy starej recepcji kłócąc się skąd zamówić śniadanie i narzekając na swoich partnerów i ich nawyki długiego spania gdy nagle drzwi otworzyły się z trzaskiem. Dziewczyna jeszcze nigdy nie widziała Pogromczyni w takim stanie. Potargane włosy, nie staranne ubranie. Wyglądała jakby przez tydzień walczyła z jakąś hordą demonów, chociaż wszyscy wiedzieli że przez Inicjatywę Sunnydale pozbyło się niemal wszystkich nie do końca ludzkich obywateli. I to nie tylko tych złych. Nie tylko demony ale też czarownice, elfy, wilkołaki, czy pół- ludzie. Wszystko było zagrożone i nie raz bali się że rząd zechce rozszerzyć działalność i zaczną się panoszyć w  L.A. Do tego nie mogli dopuścić.
-Buffy- Cordelia wzięła z pod lady długi nóż tak na wszelki wypadek i kątem oka zobaczyła, że przyjaciel sięga po kuszę
-Muszę się widzieć z moim Angel'em, nie powstrzymacie mnie jestem pogromcą- założyła ręce na biodra w geście zwycięstwa
-Może- Gunn napiął kuszę i był gotowy wystrzelić gdyby dziewczyna była zbyt natarczywa- ale i tak spróbuję
-Buffy- Cordelia westchnęła- Angel nie jest z tobą. Ty masz chłopaka... po co tu przychodzisz?
-Angel jest mój, nasza miłość jest nieśmiertelna!- Krzyknęła i rzuciła  się do przodu unikając jednej ze strzał. Druga trafiła ją w ramię ale nie zatrzymała się. Na szczęście na schodach pojawił się Spike i Giles. Ten pierwszy pchnął ją do tyłu i ukazał kły
-Nie powstrzymasz mnie!- Wyjęła kołek- to nasze przeznaczenie!
-Buffy!- Giles zaszedł ją od tyłu i przytrzymał ręce ale to pomogło tylko na chwilę bo dziewczyna odrzuciła go na ziemię
-Rupert!- Gunn podbiegł do niego by sprawdzić czy nic mu nie zrobiła. Na szczęście tylko się poobijał- Cordy dzwoń po Angel'a i Faith Chłopak widział, że Spike nie bardzo sobie radzi i  będzie potrzebował pomocy. W Buffy nie zostało już nic z człowieka a młodszy wampir dawno nie mierzył się sam na sam z tak silnym przeciwnikiem do czego oczywiście się nie przyzna ale lepiej żeby chodził zły niż żeby trzeba go było zamiatać z podłogi.

Angel gdy tylko wyszedł z sypialni usłyszał że na dole coś się dzieje. Nie podobało mu się to ale jedno spojrzenie na swojego chłopca i wiedział już że żadna siła nie zatrzyma go w pokoju... no może łańcuchy ale nie chciał i nie miał czasu bardziej się zastanawiać.
-Tylko trzymaj się za mną- pocałował go w policzek- nie chce żeby coś ci się stało
-Dobrze- zgodził się z niezadowoloną miną i zapamiętał żeby później zrobić wampirowi awanturę o traktowaniu go jak dziecko.
-Angel!!- Buffy gdy tylko zobaczyła go na schodach przestała walczyć i starała się gorączkowo poprawić włosy i ubranie. To zbiło z tropu Spike'ya na tyle że zamiast uderzyć stanął za nią i chował kły
-Co tu robisz?- Starszy wampir  starał się być spokojny ale wiedział że dziewczyna może zagrażać jego ukochanemu
-Tęskniłam- podbiegła do niego i oplotła ramiona wokół jego talii w zaborczym geście- Sunnydale jest już bezpieczne i nudne. Teraz zamieszkam tu z tobą. Zwolnisz tych... ludzi i urządzimy sobie tu prawdziwy dom...
-Buffy- przerwał jej- nie kocham cię
-Nie prawda!- Spojrzała za niego, i jej oczy spoczęły na Xanderze, który był teraz bardziej niż skołowany i nie bardzo wiedział co robić- Ty!!- Minęła wampira i rzuciła się na chłopaka z taką siłą i szybkością że nikt nie zdołał się nawet ruszyć. Xander krzyknął gdy uderzył plecami o schody i próbował się zasłonić ale nic to nie dało. Dziewczyna była rozjuszona i gotowa zabić. Nie zwracała nawet uwagi na to że dwa wampiry próbują ją odciągnąć. Xander miał rozciętą wargę, złamany nos ale przeraził się dopiero gdy przed oczami błysnął mu nóż i nie mógł zobaczyć ani Angel'a ani Spike'ya którzy zostali zrzuceni ze schodów
-Angel jest mój ty śmieciu!- Wrzasnęła Buffy i wbiła mu nóż tylko kilka centymetrów od serca.
-Angel!- Xander nie zdążył krzyknąć po raz drugi gdy zobaczył wściekłego ukochanego. Gdyby nie wiedział że chce go uratować zemdlałby ze strachu. Wampir podniósł Buffy jak szmacianą lalkę i wbił kły w jej szyję. Spike podbiegł do chłopaka i delikatnie uniósł po czym zszedł na dół żeby położyć go na kanapie. Cały czas obserwował swojego Twórcę. Nie do końca wierzył że Angelus już nie wróci.
Tym czasem starszy wampir skończył pić i nie zaszczyciwszy zemdlonej dziewczyny jednym nawet spojrzeniem złamał jej kark i wrócił do poprzedniej postaci.
Pierwszy ruszył się Giles a i Willow wybiegła zza rogu. Oboje wiedzieli że Buffy nie żyje ale oboje do tej chwili mieli nadzieje że odzyskają dawną przyjaciółkę. Rozumieli też że był to jedyny sposób. Ale mimo wszystko Buffy była kiedyś wojownikiem i zasługiwała na minimum szacunku.
Angel klęknął przy ukochanym, który stracił przytomność a jego twarz wykrzywiła się w bólu. Spojrzał na Cordelie ale ona tylko pokiwała głową. Gunn już dzwonił po karetkę. Wampir jednak wiedział, że nie przyjadą na czas. Widział, że jego chłopiec z każdą sekundą gaśnie.
-Chcesz żebym...?- Zaczął Spike
-Mój- warknął tylko starszy wampir i przegryzł sobie żyłę na nadgarstku po czym przytknął ją do ust Xandera- pij skarbie- złagodniał- poczujesz się dużo lepiej. Tylko kilka kropel- nie odrywał od niego wzroku i modlił się żeby nie było za późno. Po dobrych paru minutach serce ukochanego zaczęło bić szybciej a oddech przyspieszył. Słyszał też w oddali karetkę, odsunął rękę i ucałował go w czoło- wszystko będzie dobrze kochanie- ustał i spojrzał na schody. Ciało jego byłej dziewczyny ciągle jeszcze tam leżało. Rupert i Willow stali obok
-Rozumiemy- powiedział mężczyzna zmęczonym głosem a dziewczyna pokiwała głową
-Faith zabierz ją- ciemnowłosa Pogromczyni ruszyła z miejsca, Gunn poszedł za nią. Cisza w holu była niemal nie do zniesienia.
W końcu drzwi się otworzyły i weszli ratownicy z noszami.Spike odciągnął Angela od chłopaka i trzymał w żelaznym uścisku szepcąc żeby poszedł za nim. Dotrą tam przed karetką
-Pojadę z nim- Cordy i Wes który zszedł gdy wszystko się skończyło odpowiedzieli na pytanie jednego z ratowników i gdy Angel kiwnął głową pobiegli za noszami.
Dla wampira liczyło się tylko żeby Xander z tego wyszedł to że właśnie zabił swoją byłą dziewczynę nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Chronił ukochanego. To było najważniejsze.
Giles i Willow nie uronili ani jednej łzy. Przez to co teraz zobaczyli trudno im się było skupić na tym kim była Buffy. Zaofiarowali się że pojadą do Sunnydale i oddadzą ciało Joyce. Jeśli trzeba zostaną z kobietą.

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 25*

Angel wiedział że mimo tego że Xander próbuje to zamaskować od wyjścia z kina jest bardzo zdenerwowany a on nie wiedział dlaczego. Przecież wszystko szło dobrze, on sam nie zachowywał się jak jaskiniowiec, nikt ich nie zaczepiał, film był dobry. Wampirowi wydawało się że chłopak powinien być szczęśliwy i gdyby nie jego zdolności tak właśnie by pomyślał.
-Xander?- Zapytał już w hotelu i obrócił go twarzą do siebie- Na pewno wszystko dobrze?
-Tak- posłał mu nieśmiały ale szczery uśmiech- Czemu pytasz?
-Bo wiem że się denerwujesz- miał ochotę zabrać go teraz do sypialni i nigdy stamtąd nie wypuszczać. Niewinny trochę niepewny uśmiech, zaróżowione policzki przyspieszone bicie serca i oczy w których widać było tak wiele emocji
-Może twoje zmysły cię zawodzą- odwrócił się tak by mogli wejść na górę i ziewnął dla niepoznaki chociaż wale nie był zmęczony i mężczyzna miał racje. Denerwował się i to bardzo. W połowie filmu podjął decyzje jak zakończyć tą randkę wiedział że nie ma się czego bać, że wszystko będzie dobrze ale ma przed sobą ponad 200 letniego wampira z niemałym doświadczeniem a on swoje  pierwsze zdobył gdy obaj byli na siebie wściekli po walce. Może to on go zawiedzie.
Był tak bardzo pogrążony w swoich myślach że nie zorientował się iż stoją przy drzwiach jego sypialni
-Dziękuję ci za dzisiaj- Angel pochylił się by go pocałować. Nie chciał wywierać na nim presji ale i tak czuł że pół nocy spędzi pod prysznicem. Gdy ich wargi się ze sobą zetknęły chłopak nagle zarzucił mu ręce na szyję i pogłębił pocałunek przywierając do niego całym ciałem
-Chcę żebyś został- szepnął starając się nie odwracać wzroku gdy odsunął głowę w poszukiwaniu powietrza
-Na pewno?- Wampir przełknął ślinkę i spojrzał mu w oczy
-Tak- i skoczył by zarzucić mu nogi na biodra ocierając cię o jego sterczącą erekcje. Angel podtrzymał go jedną ręką za pośladki a drugą otworzył  drzwi  do ciemnego pokoju. Nie przestawał go całować. Chciał więcej skóry, więcej dotykania, więcej ukochanego chłopca który na prawdę bardzo go zaskoczył.
Wampir położył go delikatnie na łóżku. Pamiętał co stało się ostatnio w takiej sytuacji i obiecał sobie że tym razem będzie ostrożniejszy i go nie spłoszy.
Xander oddychał szybko, było mu gorąco i gdy wampir zaczął lizać jego szyję i obojczyk jęknął głośno i zaczął się wiercić
-Spokojnie- odsunął się trochę i by ściągnąć koszulę ale jedna ręka wciąż dotykała chłopaka- Wszystko w swoim czasie- pochylił się znowu już z obnażoną klatką piersiową i jednym szarpnięciem rozerwał guziki ubrania Xandera, ten wygiął się w łuk
-Zabijasz mnie- jęknął
-Wszystkim się zajmę - pocałował go - nie chcę cię spłoszyć
-Nie zrobisz tego- uśmiechnął się i potknął zimnej klatki piersiowej, zadrżał i podniósł na łokciach żeby go w końcu dotknąć. Fantazjował o tych ciemnych sutkach. Angel pozwolił mu się przez chwile nimi pobawić ale w końcu pchnął go znów na pościel i unieruchomił mu ręce nad głową
-Dziś tylko dla ciebie- szepnął i zaczął go znów całować tym razem schodząc coraz niżej i dotykając każdej możliwej części jego ciała której mógł dotknąć, rozkoszując się każdym jękiem każdym drżeniem- Taki piękny- szepnął wampir schodząc do rozporka i w końcu się zatrzymał.
-Coś nie tak?- Xander gdy tylko zorientował się że wampir przestał go dotykać oprzytomniał
-Kochanie jesteś pewny? Zastanów się proszę bo nie będę mógł już dziś przestać- patrzył na niego poważnie
-Nie pytaj chcę tylko cię poczuć- podniósł się i pocałował mężczyznę po czym patrząc mu w oczy złapał obiema rękami rozporek wampira powoli guzik po guziku rozpinając go. Angel nie potrafił się już powstrzymać. Gdy bolesna erekcja została uwolniona warknął i nakrył usta chłopaka w wygłodniałym pocałunku. Xander po kilku minutach całowania i dotykania zorientował się że jest nagi i znów przez ułamek sekundy zaczął się denerwować ale gdy poczuł zimne usta na swoim twardym penisie i palce przy nigdy nie dotykany wejściu przestał myśleć i nie mógł powstrzymać jęków, drżenia, i fal gorąc które zalewały jego ciało niespodziewanie, gwałtownie. Czuł że Angel bardzo powoli wsuwa w niego palec. Zaskoczony odsunął się i twarz wampira w oka mgnieniu znalazła się przy jego
-Spokojnie kochanie nic ci nie zrobię- zaczął go całować. Sprawne palce owinęły się wokół jego członka i jąder ale palec pozostał w środku powoli przesuwając się dalej- wspaniale- szepnął gdy poczuł że ukochany zaczyna się rozluźniać i dodał kolejny palec
-Och!- Krzyknął Xander wyrzucając biodra do góry i złapał kochanka za szyję
-Jeszcze chwile- polizał mu szyję. Chłopak to uwielbiał i zahaczył o prostatę. Ukochany zgryzł wargi ale i tak nie powstrzymało to jęku
-Co to?- Zapytał gdy udało mu się odzyskać głos
-To moje ulubione miejsce- usunął palce musnął jego wagi i ukląkł się wygodniej podnosząc nogi ukochanego. Pocałował lewą stopę i Xander zachichotał ale gdy poczuł że coś znacznie większego i grubszego próbuje wedrzeć się w jego ciało zastygł- Oddychaj i rozluźnij się- wampir pochylił się i z każdym namiętnym pocałunkiem wchodził głębiej. Już zapomniał jak wspaniałe jest ciepłe chętne ciało i wiedział że nie potrwa to długo. Xander poruszył się niecierpliwie pod nim i nie mógł powstrzymać jęku po czym bardzo wolno, rytmicznie on sam zaczął się poruszać nie przestając całować ukochanego
-Jesteś wspaniały- szepnął, przygryzając płatek ucha i zahaczając o to słodkie miejsce w środku które sprawiało że ukochany krzyczał. Co prowadziło do tego że on sam uśmiechał się z satysfakcją. Spróbował przyspieszyć ruchy, to również spotkało się z aprobatą i poczuł że paznokcie chłopaka wbijają się w jego plecy. Oczy zaszły mu mgłą, każdy najmniejszy ruch, jęk napawał go rozkoszą i poruszał się coraz szybciej zmieniając raz po raz delikatnie pozycje, podgryzając nabrzmiałe wargi i ocierając się na coraz bardziej gotowy członek kochanka.
-Właśnie tak skarbie dojdź- szepnął uderzając w prostatę po kilku minutach wiedząc że sam nie może już tego znieść. Xander krzyknął gdy fala rozkoszy zalał jego ciało i gdy poczuł że nasienie wampira rozlewa się ciepłym strumieniem w jego wnętrzu i opadł z sił. Angel nie chcąc go przygnieść zmienił ich pozycją zanim jego własny orgazm się skończył i miał teraz gorące ciało na swojej piersi i niemal czuł się tak jakby i jego serce biło tym samym szalonym rytmem co serce ukochanego. Pocałował jego spocone włosy i gładził plecy. Chłopiec powoli się uspokajał a jego ciało zmieniało temperaturę. Okrył ich więc kocem nie wypuszczając go z objęć. Już nie potrafił. Teraz Xander był jego i miał przeczucie że o tym wie.
-Kocham cię- szepnął wampir- tak bardzo cię kocham- jeszcze jeden pocałunek nim zamknął oczy. Nie czekał że usłyszy odpowiedź, był niemal pewny że ukochany śpi i gdyby nie jego wyostrzone zmysły pewnie po prostu zasnął by ze świadomością że ma jeszcze dużo pracy nad tym by chłopak go pokochał
-Ja ciebie też- ledwo słyszalny szept a sekundę później ciche pochrapywanie. Angel uśmiechnął się w ciemności i objął go jeszcze mocniej. Teraz poczuł czym jest prawdziwe szczęście i właśnie za to mógłby bez żalu oddać duszę nawet na wieczność

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 24

Xander denerwował się coraz bardziej.
Samo zaproszenie na randkę Angela było głupim pomysłem ale przygotowywania do niej były niemal torturą. Najpierw spędził ponad godzinę kąpiąc się, myjąc włosy i szorując całe ciało. Mimo że z samego początku planował tylko wziąć szybki prysznic i mieć z głowy ale gdy już się rozebrał stwierdził że potrzebuje czegoś więcej.  Przecież jakby na to nie patrzeć była to jego pierwsza randka i bardzo się denerwował.
Teraz stał przed łóżkiem na którym leżała zawartość jego szafy wraz z bielizną i był w kropce.  Nic co wybierał w ostateczności nie wydawało mu się odpowiednie.
Gdy usłyszał pukanie do drzwi niemal dostał zawału tak bardzo był zagubiony w swoich nie wesołych myślach.
-Jeszcze nie gotowy?- Zapytała Willow wchodząc do sypialni
-Jakoś... denerwuje się- tylko przed nią był w stanie się do tego przyznać przecież znają się od niemowlęcia
-Nie masz czego Xander to  tylko randka- uśmiechnęła się ale zaczęła przeglądać jego garderobę
-Tak moja pierwsza- westchnął i wziął od niej jasnozieloną zapinaną koszulę która jakoś wcześniej za bardzo się nie nadawała przynajmniej tak myślał
-Och... - zwiesiła na chwilę głowę- Ale czujesz coś... cokolwiek do niego?
-Cokolwiek tak ale jeszcze nie wiem co to jest- w wybranej przez przyjaciółkę koszuli wyglądał całkiem nieźle ale efekt psuł ręcznik wciąż zawiązany smętnie wokół jego talii- tylko że presja tego że on mnie kocha...
-Skup się na tym co ty czujesz- uśmiechnęła się do niego  i podała mu slipki pasujące do koszuli i trochę chyba na niego przyciasne
-Podoba mi się- zarumienił się- jest mi z nim bardzo dobrze, bezpiecznie... Will zakochałem się w nim ale ten związek...
-Ma przyszłość- odwróciła się by dać mu trochę prywatności żeby mógł ubrać bieliznę- Angel zrobi dla ciebie wszystko a jak zostaniesz jego Mężem Krwi...
-Zaraz czym?- Przerwał jej przestraszony
-I tak za dużo powiedziałam podała mu spodnie- na razie ciesz się randką i nie przejmuj niczym bo będzie dobrze
-Willow!- Ale dziewczyna pomachała mu  tylko i  wyszła. Miał zamiar pójść za nią ale spojrzał na zegarek miał 15 minut a wcale nie był gotowy.

-Przecież umawiałeś się z Pogromcą- Spike wypalił już pół paczki papierosów patrząc na Angela który przebierał się już chyba 10 raz
-To co innego- usiadł na łóżku- Więc?
-Może być... nie mogę uwierzyć że umawiasz się z nastolatkiem
-Ma to swoje dobre strony- uśmiechnął się
-A to prawda... film zaczyna się za 40 minut a twój chłopiec pewnie na ciebie czeka- wyszedł z sypialni i przytrzymał starszemu wampirowi drzwi.

Angel zobaczył go już ze schodów. Wyglądał pięknie i był zdenerwowany niemal tak samo jak on
-Xan- objął go od tyłu- Wyglądasz wspaniale- pocałował go w policzek
-Dziękuję- odwrócił się do niego i aż zaschło mu w gardle wampir wyglądał jak urzeczywistnienie bardzo erotycznego snu. W czarnych skórzanych spodniach i ciemniej fioletowej koszuli. Dopiero po kilku sekundach odwrócił od niego wzrok- Idziemy?
-Z przyjemnością- uśmiechnął się do niego i zastanawiał jak uda mu się utrzymać ręce przy sobie. Albo zapanować nad zazdrością bo wiedział że w stronę Xandera będzie dziś wysyłane wiele pożądliwych spojrzeń. Był też ogromnie dumny z ukochanego. Zdobył się na taki odważny krok
-Nie denerwuj się tak- przysunął go jeszcze bardziej do siebie gdy byli już na ulicy
-Ja wcale się nie denerwuje- zaprotestował słabo
-Wiesz że mogę to wyczuć- uśmiechnął się- I wiesz że nic ci nie zrobię....
-To nie o to chodzi... nie całkiem- popatrzył mu w oczy- ale nie mówmy o tym teraz
-Xan co się dzieje?- Złapał go za ramiona i zmusił by na niego patrzył
-Willow powiedziała dzisiaj coś dziwnego- westchnął
-Co takiego?- Angel zastanawiał się czy dziewczyna nie posunęła się niepostrzeżenie za daleko
-Co to jest Małżonek Krwi?- Odwrócił wzrok
-Na to jeszcze nie pora- uśmiechnął się łagodne i chwycił go za podbródek, tym razem nie puszczał- nie będę na tobie wywierał presji
-Ale chcę...- zaczął gdy zimne usta zwarły się z jego i na chwilę zapomniał o całym świecie a gdy  język delikatnie nacisnął na jego dolną wargę jęknął i wpuścił go do środka. Wampir był mistrzem w całowaniu. Gdy się od siebie oderwali położył mu głowę na piersi i uśmiech już do samego kina nie chodził mu z twarzy.

-Ja powinienem zapłacić- przypomniał sobie chłopak gdy już wzięli bilety i był obładowany słodyczami- to ja cię zaprosiłem a mam pieniądze
-Więc je zachowaj- uśmiechnął się Angel - i nie ma znaczenia kto zaprosił kogo ja płacę
-Nie jestem dziewczyną- miał ochotę się zbuntować
-Zdecydowanie nie- wampir zniżył głos do wibrującego szeptu i chłopak zarumienił się obficie- nie mniej jednak to jest moje zadanie
-Czemu?- Postawił wszystko na stoliku i skrzyżował ręce na piersi
-Bo ja uwodzę ciebie- pochylił się i pocałował go krótko ale zdecydowanie. Kątem oka zobaczył że mają widownie. Objął więc Xandera stanowczo gestem który rozumieli wszyscy i uśmiechnął się zwycięsko
-Wszyscy na ciebie patrzą- szepnął chłopak
-Nie kochanie oni patrzą na ciebie- odpowiedział mu również szeptem i rozległ się dzwonek więc ruszyli w stronę sali. Xander czuł się tak jakby jego twarz płonęła, było to jednak miłe uczucie zwłaszcza gdy mógł przyłożyć policzek do zimnej klatki piersiowej wampira
-Czemu mieliby patrzeć na mnie?- Zapytał gdy już siedzieli na podwójnej kanapie w przyjemnie chłodnej sali. Będzie się później trząsł z zimna ale teraz o tym nie myślał
-Bo wszyscy chcieliby cię mieć a jesteś mój. Zapierasz dech w piersiach dziś szczególnie
-Czyli dobrze że nie oddychasz- wyszczerzył do niego zęby- Gdzie idziesz?- Zapytał bo Angel wstał
-Jest ci zimno nie przewidziałem tego- było mu wstyd i w myślach przeklinał się za głupotę- to zajmie tylko dwie minuty
-Masz zamiar ukraść sweter?- Przecież by nie zdążył... a może jednak
-Kupić- i już go nie było. Xander westchnął tylko i zwrócił twarz do ekranu. Zaczęły się reklamy i zapowiedzi. Nagle poczuł coś ciepłego na ramionach i aż podskoczył
-To tylko ja- Angel polizał mu ucho- załóż go
-Dziękuje- wsunął ręce w miękkie rękawy i było mu znacznie lepiej- nie musiałeś
-Musiałem a teraz ci zaczyna się film- przytulił go do siebie i zaczął oglądać. Wampir może i był tylko pozornie zainteresowany filmem bo przez cały czas głaskał ukochanego, kilka razy całował go w każdy skrawek miękkiej ciepłej skóry i po prostu cieszył się jego bliskością którą chłopak dawał mu z radością. Jeśli klątwa byłaby prawdziwa to straciłby duszę w tym momencie. Bo właśnie teraz był w niebie. A gdy chłopak raz czy dwa zupełnie przez przypadek przesunął rękę po jego kroczu musiał zagryzać wargi by nie jęknąć.
Xander bawił się wspaniale. Film był ciekawy nawet bardzo ale obserwował też wampira jego reakcje na każdy dotyk z jego strony. Może wydawało się to przypadkowe ale on z premedytacją dotykał okolic rozporka i rozpromieniał się w duchu za każdym razem gdy uwięziony członek stawał się większy. Ale nie chodziło tylko o to. Zdał sobie sprawy że na prawdę kocha wampira i że ten związek ma sens. Tylko jeszcze mu tego nie powie. Poczeka i zobaczy bo chce mieć pewność. Wiedział przecież że jeśli powie mu tak to będzie to jedyny związek w jego życiu dlatego zmierza do niego powoli.



środa, 22 maja 2013

Rozdział 23

Angel zadał pierwszy cios i czekał na reakcję młodszego wampira.
Ten jednak nawet nie syknął. Nie poruszył się. Lata treningu pod okiem a raczej pod silną ręką Angelusa zrobiły swoje a on nagle poczuł przypływ niezdrowej dumy. Zastanawiał się nawet przez kilka sekund czy nie wymierzyć mu dotkliwszej kary ale zraniłby tym nie tylko Cordelię którą bardzo polubił ale i przede wszystkim Xander'a a na to nie mógł sobie w żadnym wypadku nie mógł sobie pozwolić. Kolejny cios tym razem w kark i znów milczenie. Nie wyczuł nawet strachu. Spike znał konsekwencje i był gotowy je ponieść.

Xander już wykąpany i przebrany w czyste ciuchy wyszedł z sypialni i dosłownie wpadł na Cordy która już miała pukać do drzwi
-Dobrze- obejrzała go uważnie- chodź. Spike i Angel są razem a to nigdy dobrze się nie kończy
-Nie?- Zdziwił się
-O co ty tam wiesz młody- przewróciła oczami- ale poważnie. Chodź ze mną bo ja sama sobie nie poradzę- pociągnęła go za rękę
-Cordy stój- wyrwał się jej po kilku sekundach- O co chodzi?
-Czuje się jak w liceum- westchnęła- Spike omal cie nie ugryzł tak?- Kiwnął głową- Czyli wszedł na terytorium Angel'a... Willow ma na pewno książki. I Giles też później możesz ich zapytać- byli już przed drzwiami sypialni wampira- tak dla pewności- podała mu kołek a drugi ściskała pewnie w dłoni i bez pukania wtargnęła do ciemnego pomieszczenia.
Chłopak zaskoczony z dziwnym przeczuciem wbiegł za nią.
Na podłodze klęczał Spike a Angel raz po raz zadawał ciosy. Młodszy wampir był już cały w siniakach i zakrwawiony ale mimo bólu wyraźnie widzianego w oczach nie wzdrygnął się nawet gdy poczuł kolejne uderzenie na plecach. Xander był więcej niż pewny że krwawi.
-Wystarczy- na dźwięk głosu byłej przewodniczącej zadrżał. Całkiem zapomniał jak przerażająca potrafi być Cordelia Chase. A za razem wydawało mu się że zaledwie kilka dni temu był światkiem jak doprowadza do płaczu zawodnika drużyny koszykarskiej
-Nie powinno...- zaczął Angel
-Nawet nie próbuj- ominęła go i podeszła do swojego wampira- Spike...- jęknęła po czym pomogła mu wstać. Angel podszedł do Xander'a
-Piękn....- ale nie udało mu się nawet skończyć słowa
-To dla tego że?... Czyś ty do reszty zwariował?!- Krzyknął zły ale w jego głosie było coś jeszcze. Coś czego do końca nie umiał nazwać. Wiedział że wampir lekko mu zaimponował. Stanął w jego obronie i to w jaki sposób. Przed osobą którą obaj znali i która nie wyrządziła mu krzywdy. Willow ona będzie wiedziała co tak naprawdę się dzieje nawet jeśli Angel coś mu wyjaśni w  co szczerze wątpił
-Xan zrozum- mężczyzna podjął  kolejną próbą- on cię skrzywdził...
-Nie... znaczy tak ale przecież nic mi nie zrobił nie na prawdę- usiadł na łóżku
-Chciał tego a ja nie mogłem....nie mogę dopuścić by cokolwiek ci się stało czy to z jego strony czy ze strony kogokolwiek innego- Xander poznał to uczucie może nie było ono na miejscu ale był wyraźnie wzruszony. Nikt nigdy nie okazywał mu tyle troski i to z taką zawziętości. Owszem ciągle był zły ale to mu powoli przechodziło. Był pewny że mimo szczerych chęci nie zdoła się długo opierać wampirowi
-Przeroś go nie miałeś prawa- chłopak grał na zwłokę i starał się być spokojny. Już raz w napadzie złości posunęli się za daleko
-Miałem...- ale ostre spojrzenie chłopaka powstrzymało go od dalszej kłótni- Ufasz mu bardziej niż mi... czemu?- To jedno nie dawało mu spokoju. Wcześniej miało to jakieś oparcie obaj przeżyli podobne cierpienia ale teraz
-Nie wiem... może dlatego że nie jest mną zainteresowany a może jest coś takiego głęboko w jego oczach co mi na to pozwala- wstał i przysunął się do wampira- co do ciebie nie mogę być pewny... i nie chodzi mi tylko o to co się stało wcześniej- westchnął i był już na prawdę bardzo blisko. Niemal się teraz dotykali- nie ufam sobie i tego się obawiam najbardziej- uniósł się na pacach i pocałował Angel'a w policzek. Zanim jednak skończył silne ramiona owinęły się wokół niego i nie mógł się poruszyć- Faith i Willow rozmawiały niedawno o...- musiał zmienić temat i to szybko, drastycznie
-Buffy- odsunął go od siebie i patrzył teraz w oczy po czym zaczął się śmiać- największy błąd jaki w życiu popełniłem- westchnął
-Nie z tego co mówiły- i on posmutniał
-Bo nie znają prawdy ale ty jesteś dla mnie milion razy ważniejszy. Nie ma nawet porównania. Gdyby ktoś kazał mi wybierać pozwoliłbym jej zginąć....
-To mnie martwi- szepnął chłopak niemal niesłyszalnie
-Obiecuje że kiedyś ci to wyjaśnię. Kiedyś zrozumiesz- westchnął
-Lepiej żeby tak było bo mam zamiar wybrać się na maraton Iron Men'a a sam tego nie zrobię- rozpromienił się nagle. Angel miał racje miał za dużo spraw na głowie żeby jeszcze dokładać sobie myśli o byłej wampira. Na to przyjdzie czas później.
-Znaczy że...- mężczyźnie trudno było nadążyć za ciągle zmieniającym się tokiem myślenia chłopaka ale gdy zobaczył że ten się rumieni i spuszcza wzrok był niemal pewny że dobrze zrozumiał. Mimo to czekał inie chciał wyciągać żadnych wniosków. Teraz stawiał na ostrożność po tym co się stało i mogło się stać w przeciągu tylko kilku sekund
-Tak Umarlaku idziemy na randkę jutro o 19.30- i wyszedł zanim wampir zdążył zamrugać.
Gdy do Angel'a doszło to co Xander powiedział jego usta wykrzywiły się w uśmiechu. Jaki jeszcze nigdy nie gościł na jego zwykle surowej lub zmartwionej twarzy. Nawet za życia tak się nie cieszył.

Xander zdał sobie sprawy że właśnie zaprosił wampira na randkę dopiero w połowie drogi do głównego holu i przez kilka sekund był bardzo zdziwiony nawet zastanawiał się czy by tego nie odwołać ale przecież chciał poznać go lepiej i to nie w kontekście walki czy tego kim są bądź będą dla siebie. Potrzebował Willow.
Zawrócił więc i udał się do pokoju zajmowanego przez przyjaciółkę. Tylko ona mogła mu teraz pomóc i doradzić co tak na prawdę powinien zrobić.
Nie zapukał nawet tylko wtargnął do sypialni. Weszło mu to już chyba w nawyk ale zanim zdążył o tym pomyśleć zmieszał się jeszcze bardziej niż wcześniej.  Przyjaciółka nie była sama i widać było że jest bardzo zajęta. Ona i jakaś ładna blondynka całowały się bez opamiętania i Xander zobaczył więcej niż by chciał. Nieśmiała Willow bardzo teraz śmiale poczynała sobie z bluzką drugiej dziewczyny. Zarumienił się i wycofał.
Teraz miał pewność że był 100 % gejem. To na niego nie działało wcale a tylko dodało tematów do rozmowy. Postanowił zwrócić się do kolejnej najlepszej na takie przypadki osoby a przynajmniej myślał że powinien z nią porozmawiać i udał się do sypialni Faith modląc się w duchu żeby zajmowała się czymś innym. Był przecież ciągle nastolatkiem z burzą nie ukierunkowanych nigdzie hormonów a jedna głupia wpadka na dzień zupełnie mu wystarczy. Obiecał sobie jednak że zacznie pukać tak na wszelki wypadek.

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 22*

Angel całował chłopaka po twarzy a w miarę jak zbliżał się do łóżka pocałunki stawały się coraz bardziej gwałtowne i nie cierpliwe. Xander nie pozostawał mu dłużny ocierał się o jego nabrzmiały członek, jęczał cicho i gdy tylko mógł również go całował.
W końcu jednych pchnięciem rzucił nieznośnego nastolatka na posłanie ale ten pociągnął go za rękę i upadł na niego. Wampirowi od pierwszego pocałunku wyostrzyły się zmysły i każdy nawet najmniejszy dotyk był niezrównanie pociągający.  A gdy usłyszał że materiał jego koszuli rozdziera się na piersi i  ciepły oddech łaskocze jego zimną skórę po prostu musiał dotknąć ukochanego bardziej. To że miał na sobie wciąż tylko spodnie nie miało większego znaczenia bo do tej pory to Xander był aktywniejszy.
Jedną ręką zabrał ze swojego ciała dłonie chłopaka i uwięził je nad jego głową.
-Teraz moja kolej piękny- warknął i zaczął lizać szyję Xander'a a druga ręką powędrowała do nabrzmiałych sutków. Uwielbiał ciepłą pachnącą skórę, bijące coraz szybciej serce i krew która krążyła w żyłach chłopaka doprowadzała go niemal do obłędu. Angel był coraz bardziej niecierpliwy. Czekał na to tyle czasu a teraz miał ukochanego tam gdzie chciał. Czekającego, chętnego i tak bardzo bardzo gorącego. Nie potrafił już dłużej czekać. Zwłaszcza że Xander jednak uwolnił jedną rękę i sięgnął do jego rozporka. Rozpiął mu rozporek z taką szybkością jakby sam był wampirem i on sam warknął gdy ciepła trochę spocona ręką ścisnęła jego nabrzmiały pulsujący członek
-Chcę cię... potrzebuję...- szeptał nu do ucha i Angel ukazał kły po czym sam wsunął rękę w dres chłopak. Gdy jego palce dotknęły żywej chętnej erekcji zapragnął posmakować jego krwi. Zaczął pieścić Xander'a powoli niemal z namaszczeniem by odwrócić uwagę od tego że liże i przygotowuje jego szyję do ugryzienia. Musi go naznaczyć. Chłopak powielał ruchy ręki kochanka i uśmiechał się za każdym razem gdy wampir warczał z przyjemności. Niemal nie poczuł kłów wsuwających się w delikatną skórę na jego szyi . Liczyła się tylko przyjemność którą dawała mu silna zimna dłoń  na jego rozpalonym ciele. Rozkosz i ukojenie były jak narkotyk i tylko one się liczyły. Był coraz bliżej. Wyrzucił biodra do przodu i rozchylił wargi. Angel skorzystał z okazji i znów zaczął go całować. Już uwielbiał te wilgotne usta. Jego smak. Do chłopaka docierał charakterystyczny posmak krwi ale jednocześnie tak bardzo przyjemnie chłodna dłoń zacisnęła się na jego jądrach że świat mógł się kończyć on by tego nie zauważył. Wampir oderwał wargi od ust ukochanego by pozwolić mu oddychać i wodził teraz językiem, podgryzał lekko obojczyk i powoli schodził niżej zostawiając nie tylko małe znaczki ale też krwawą ścieżkę. To działało na niego jeszcze bardziej niż ręką na erekcji niż odgłosy która chłopak wydawał, niż uzależniający zapach którego nie czuł od ponad 100 lat. Nikt jeszcze tak bardzo go nie chciał nie od wielu dziesiątek lat. Jednym szybkim ruchem ściągnął z chłopaka spodnie i założył jego długie silne opalone nogi na swoje ramiona po czym i on uwolnił się od krępującego ruchy materiału. Zmienił twarz na ludzką i zaczął wodzić palcem tuż przy wejściu chłopaka marząc żeby znaleźć się w środku żeby być wchłoniętym przez ten ciasny gorący kanalik.  Wsunął tylko koniuszek palca. Tym samym sprawiając że Xander doszedł z cichym krzykiem. To jednak całkowicie go otrzeźwiło co wampir przeoczył.
Chłopak przez chwilę nie bardzo wiedział gdzie się znajduje i co się dzieje. Nagle poczuł że coś wsuwa się tam gdzie nic jeszcze nigdy nie było i otworzył oczy. Nagle wszystko do niego dotarło.
Wściekłość na Angel'a pocałunki, dotyk. Wampir raz jeszcze warknął cicho.
-Nie- powiedział ochrypłym głosem ale to nie pomogło. Mężczyzna trzymał go w niemal żelaznym uścisku i nie starał się nawet przestać. Nie myślał trzeźwo. Tego Xander był pewny. Poruszył się i odsunął nieznacznie. Wampir tylko przyciągnął go bliżej
-Angel stop!- Krzyknął nagle bojąc się coraz bardziej. Szarpał się coraz bardziej. To jednak nie pomogło. mężczyzna był coraz bardziej natarczywy, na szczęście uwolnił nogi. I popchnął wampira z największą siłą jaką miał. Spadł z łóżka.
-Xan...- Chłopak odetchnął z ulgą. Wkurzający Angel wrócił. Wstał z podłogi i spojrzał na ukochanego- Bogowie- jęknął gdy go zobaczył i w oka mgnieniu znalazł się przy nim- Zrobiłem...- zaczął ale zobaczył ugryzienie- wybacz mi- szepnął i pochylił się
-Co ty?- Zaczął Xander
-Moja ślina powinna to wyleczyć- wyjaśnił. Miał ten wyraz twarzy który bardzo nie podobał się chłopakowi. Znów będzie się czuł winny. Siedział więc spokojnie i czekał aż wampir skończy jakkolwiek dziwnie się z  tym czuł.
-Sprowokowałem cię- powiedział w końcu
-Nie to ja...- zaczął Angel
-Obaj- uśmiechnął się do niego- Dziękuję że się opanowałeś
-Nigdy bym cię nie skrzywdził- przytulił go do siebie delikatnie- Wszystko dobrze?
-Powinienem chyba się umyć- Xander spojrzał na siebie. Był cały we krwi i we własnej spermie
-Tak...- wypuścił go- przepraszam
-Chciałem tego. Bardzo. Ale to nie byłby dobry pierwszy raz- roześmiał się- kiedyś
-Więc dajesz mi szansę?- Tego się nie spodziewał
-Nie twierdzę że teraz- westchnął i nagle zdał sobie sprawę że jest nagi. Zarumienił się i okrył kocem- musisz się jeszcze wiele nauczyć
-Możliwe ale nikt cie nie dotknie- warknął znów zły
-Nie w ten sposób... ale ryzyko jest zawsze. Jeśli będę walczył z wampirem...
-Nauczę cię zabijać... twoja krew, twoje ciało jest moje- ukazał kły
-Tak, tak- zgodził się niechętnie- o tym porozmawiamy później- wstał i poszedł  do łazienki. Musiał ochłonąć obaj musieli zanim cała zabawa znów się zacznie. Bo wiedział że znów się podnieca i nie tylko on zresztą.

Angel nie ruszył się z miejsca. Wciąż jeszcze był podniecony i twardy. Przymknął oczy i dotknął swojego nabrzmiałego członka. To nie potrwa długo. Czuł zapach ukochanego. Niemal widział to co działo się przed kilkoma minutami. Słyszał i czuł chłopaka. Kilka ruchów ręką. Był świadom że stoi teraz nagi pod prysznicem. Wspomnienia mieszały się z tym co jest teraz. Dzieliły ich tylko drzwi i gdy usłyszał cichy jęk doszedł.
Czuł się też winny. Był tak blisko gwałtu. I wiedział że to jego wina. Przecież wie doskonale co działo się wcześniej. Nie mógł dłużej siedzieć w pokoju. Wiedział że Xander będzie potrzebował chwili dla siebie. Ubrał się i wyszedł.
On też powinien się przebrać. Wszedł do swojej sypialni i zobaczył coś czego wcześniej się nie spodziewał.
-Wybacz mi Twórco- Spike klęczał ze spuszczoną głową na środku pomieszczenia uległy jak za czasów gdy był jeszcze młodym wampirem pozbawiony zwykłego cynizmu. Czekał na karę za naruszenie prawa. Angel uśmiechnął się pod nosem. Ten dzień robił się coraz lepszy. Zamknął drzwi. Ukazał kły i wolnym krokiem podszedł do młodszego mężczyzny. Za to co zrobił mógł nawet zabić.

środa, 15 maja 2013

Rozdział 21

Xander siedział na schodach prowadzących do piwnicy razem z Fred i obserwowali zmagania Faith i Spike'ya.
Tych dwoje walczyło wspaniale chociaż bardzo nie czysto. Chłopak zaczął się zastanawiać czy kiedyś będzie chociaż w połowie tak dobry jak Pogromczyni. Nie śmiał nawet marzyć że dorówna wampirowi.
Teraz jednak cieszył oczy pięknym widowiskiem i starał się nie myśleć o tym co wcześniej przeczytał. Ktoś złamał mu życie tylko po to żeby zatrzymać na tym świecie walkę dobra ze złem... nie chodziło tylko o te stracone bądź może odzyskane lata. Do tego mógł się w końcu przyzwyczaić Willow nie zmieniła się tak bardzo a to że skończyła szkołę... i tak przypuszczał że w końcu zostawi go w tyle. Najgorsze było połączenie czy też siła z jaką przyciągał go Angel. To że się go nie bał  i że chciał z nim być nie znaczy że powinien skakać od razu na głęboką wodę w związek
-Xander!- Krzyknęła Faith stojąca tuż nad nim
-Co?- Otrząsnął się nagle
-Chcesz może spróbować?- Zapytał Spike odkładając miecz pod ścianę
-Ja... przecież...- zmieszał się bo przecież wiedział że to nie ma sensu
-Wstawaj mały- wampir złapał go za ramie- przecież musisz zacząć się bronić. Obiecuje że cie nie uszkodzę- mrugnął do niego
-No dobrze- ściągnął sweter i stanął w rozkroku przed mężczyzną- Co mam robić?
-Uderz mnie- Spike ukazał raz jeszcze kły- najmocniej jak możesz- i Xander zrobił to czego chciał wampir. Ten zatoczył się do tyłu ale nikt nie był pewny czy to przez zaskoczenie czy na prawdę zabolało. Po czym sam skoczył do przodu i chłopak zrobił nieporadny unik odbijając się od wiszącego worka treningowego i wpadając na mężczyzną przewracając go na materac
-Masz siłę ale brakuje ci koordynacji - Spike pomógł mu wstać gdy sam się podniósł- i jesteś trochę za wolny ale jest w tobie potencjał- uśmiechnął się do Xandera na co ten odetchnął z ulgą. Chyba jednak nie zrobił z siebie głupka- teraz staraj się chronić szyję. Na tym się skup- i zaatakował raz jeszcze. Tym razem unik był szybszy i to Spike wpadł nieporadnie na ścianę, po czym rzucił się na niego i w końcu chłopak leżał pod nim oddychając ciężko
-Jesteś martwy zwierzaczku- jasnowłosy wampir pochylił się i udawał że gryzie go w szyję
-A teraz spróbuj z tym- Faith rzuciła w ich stronę plastikowy kołek- i nie daj się zabić- uśmiechnęła się do chłopaka
-Spróbuje- zrzucił z siebie Spike'ya i przyjął odpowiednia pozycję. Wiedział że wampir gelhamuje swoją siłą by nic mu nie zrobić ale i tak każde małe zwycięstwo niezmiernie go cieszyło.

Godzinę później chłopak był tak zgrzany że ściągnął i podkoszulek i buty. Na schodach zgromadzili się też niemal wszyscy przyglądając się z zaciekawieniem. Spike bawił się wyśmienicie ale zaczął się już trochę nudzić. Lubił chłopaka ale jego Księżniczka właśnie wróciła i chciał się spędzić z nią trochę czasu. W myślach też przeklinał Angel'a który gdzieś zniknął. To on powinien tu teraz być. Ale nie będzie przecież narzekał.
Xander nagle bez ostrzeżenia znalazł się po raz kolejny pod wampirem ale tym razem poczuł też kły na szyi bardzo delikatnie przebijające jego skórę. Zamknął oczy bojąc się trochę mimo wszystko. Serce zaczęło bić mu coraz mocniej i szybciej. Poczuł że  Spike unosi się gwałtownie i uchylił powieki. Stał nad nim wściekły Angel ukazując swoje kły i warcząc wściekle na młodszego wampira
-Angel?- Usiadł szybko i bardzo chciał stanąć między mężczyznami ale silna ręka tego starszego odepchnęła go pod ścianę i miał szczęście że i tu są materace.
Spike zaatakował. Jego Twórca nie miał prawa tak się wściekać
-Jest mój!- Ryknął ciemnowłosy i zablokował cios. Raz jeszcze odrzucając młodszego wampira po czym skoczył na niego i okładał pięściami.
Tłumek na schodach początkowo tylko przyglądał się walczącym aż w końcu Faith wkroczyła pomiędzy mężczyzna i łapiąc obu za karki rozdzieliła. Xander stał już na nogach ale po tym jak został brutalnie pchnięty dałby się im nawet pozabijać. Był wściekły
-Dosyć- syknęła- ty na górę- do jasnowłosego podeszła Cordy i pociągnęła go za ramię. Uspokoił się w kilka sekund i wyszli razem- a ty...- rozejrzała się po pomieszczeniu- poszukaj Xandera- Angel jednak wciąż jeszcze cicho warczał i dopiero silne uderzenie w twarz przywróciło mu zmysły- Xander- przypomniała powoli patrząc mu w teraz już ciemne oczy
-Tak- zgodził się i on również wyszedł. Chłopak nie może być daleko a on aż kipiał z chęci posiadania go. Jego umysł wciąż jeszcze nie  pracował całkiem normalnie. Gdzieś na dnie pojawiała się obawa że może skrzywdzić ukochanego ale przed oczami wciąż miał Xander'a czekającego na ugryzienie. Na to żeby w niego wszedł w każdy możliwy sposób. Tylko że nie widział siebie a Williama i to napawało go nieporównywalną z niczym wściekłością.

Xander był również wściekły. Wampir nie dość, że go zranił to jeszcze ten wściekły ryk. Nie miał prawa traktować go jakby był jego własnością.  Przecież nie wiedział jeszcze czy chce z nim być. A ten sam dorobił sobie ich historię.
Trzasnął drzwiami do swojej sypialni i rzucił się na łóżko po czym zaczął krzyczeć w poduszkę. Sam nie wiedział dlaczego tak bardzo się wściekł.
-Xan?- Angel wszedł za zapachem ukochanego do pokoju który zajmował- Kochany...
-Zamknij się lepiej- warknął chłopak siadając- Nie jestem twój.. a po za tym mam siniaka na łopatce- poskarżył się trochę po dziecinnemu. Na co wampir z oka mgnieniu usiadł obok niego i chciał sprawdzić co się stało
-Wybacz mi- szepnął przesuwając rękę po brzydkim siniaku i pochylił się żeby pocałować ale Xander wstał z łóżka
-I jeszcze jedno- westchnął- Nie jestem twój!!
-Jesteś- ciche warknięcie i Angel również wstał- już ci mówiłem a ty się zgodziłeś...
-Nie zgodziłem się... Tylko mówię że mnie do ciebie ciągnie. To wszystko- wampir nagle znalazł się tuż przed nim wściekły
-Nie drażnij mnie chłopcze- syknął
-Nie mam takiego zamiaru- odpowiedział pewnie ale w oczach czaił się cień strachu. Tego właśnie się obawiał
-Więc posłuchaj mnie teraz- Angel przygwoździł go do ściany obok drzwi łazienki- jesteś i będziesz mój. Teraz lub za jakiś czas. Ale to się nie zmieni. I nikt cię nie tknie- dotknął ręką niewielkich zadrapań i znów ukazał kły po czym przekręcił głowę ukochanego i zatopił twarz w delikatnej skórze. Ten zapach był okropny. Na jego ślicznym chłopcu. Ledwo mógł to znieść. Nie wiedział nawet kiedy ale i on zadrapał szyję Xander'a.
Chłopak tylko przez kilka chwil stał nieruchomo. Jak zahipnotyzowany. Czekał co się stanie i czuł coraz większe podniecenie. Gdy nagle zaczęło boleć. I z całej siły odepchnął wampira
-W co ty pogrywasz!- Krzyknął
-Naznaczam cię- warknął i znów zaatakował. Tylko że tym razem to  chłopak był szybszy
-Nigdy więcej!- Xander  był coraz bardziej wściekły- Nie jestem zabawką...
-Ale jesteś mój nie jego ani nikogo innego- przerwał mu szybko- lepiej to zapamiętaj- chłopak nie znalazł już słów zresztą był niemal pewny że tym razem do wampira nic nie dotrze. Sam był zły. I podniecony co nie było najlepszą kombinacją. Tak bardzo chciał też żeby mężczyzna się w końcu zamknął.
Angel zbliżył się do niego wciąż tak samo wściekły jak poprzednio i przez chwilę łypali na siebie groźnie.
I nagle w przypływie impulsu. Xander uniósł głowę i zaatakował zimne usta wampira. Na co ten nie pozostał mu dłużny. Wziął go w silne ramiona i przycisnął do swojej klatki piersiowej atakując niemal do krwi wspaniałe chętne gorące usta. Przez myśl i chłopaka i wampira przeszła w tym samym czasie jedna myśl. Tym razem nie  ma już odwrotu. Pożądanie i złość nagle wzięły nad nimi górę i nic innego poza ciałem drugiej osoby nie mogło się liczyć. Xander skoczył i zaplótł nogi na biodrach Angel'a. Ten nie przestając go całować położył mu ręce na pośladkach i bardzo powoli jak na te okoliczności zaniósł go na łóżko.

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 20

Pierwszą rzeczą jaką Lindsey Mcdonald zauważył po wejściu do swojego gabinetu to fakt że jest w nim bardzo ciemno. Już miał odsłonić okna gdy nagle został złapany od tyłu za szyje
-Musimy porozmawiać- szepnął mu do ucha znienawidzony wampir i pchnął w stronę fotela
-Angel co cię tu sprowadza?- Mimo wszystko wiedział że  mężczyzna go nie zabije. Uszkodzi tak ale nie zabije
-Alexander Harris. Wiem że coś wiecie- wciąż trzymał go za koszulę i pokazał kły. Wiedział że człowiek się boi a to zawsze dobrze zwłaszcza że chciał już wracać do swojego ukochanego chłopca. Obiecał mu że dowie się wszystkiego. Może dzięki temu chociaż trochę mu zaufa.
-Nawet jeśli coś wiem czemu miałbym ci powiedzieć?- Nie podobał mu się wyraz oczu wampira ale wciąż jeszcze grał na zwłokę. Ten jednak nie odpowiedział i tylko zbliżył swoją twarz do jego szyi bardzo delikatnie muskając kłami miękką skórę tuż przy ramieniu mężczyzny- Zacznij mówić bo stracę cierpliwość- warknął cicho
-Nie zrobisz tego- odepchnął wampira
-Xander jest u mnie. Znalazłem go i nie wypuszczę z objęć. Problem w tym że był niewolnikiem 3 lata. Nie pamięta nawet jak się nazywa. Więc lepiej zacznij mówić- uderzył go i złamał mu nos tak tylko żeby go zmotywować.
-Dobra- wyrwał się i zasiadł za biurkiem. Wyciągnął z szuflady jakiś papiery- to wszystko co wiem- rzucił je w stronę wampira
-Lepiej żeby tak było- i zniknął zanim Lindsey zdążył zadzwonić po ochronę. Za to wykręcił numer aż za ocean
-On wie- powiedział tylko do słuchawki po czym odłożył ją i poszedł do łazienki żeby się doprowadzić do porządku miał zebranie rasy za 10 minut. A to że Angel wiedział o sprawie to właściwie  było mu na rękę bo odwróci uwagę od spraw bliżej domu a firma ma jeszcze dużo nieprzyjemnych niespodzianek dla znienawidzonego wampira. Sprawa chłopaka już przestała ich interesować.

-Xander?- Angel uchylił drzwi do sypialni
-Tak?- Chłopak leżał na łóżku i czytał jakieś książki. W pokoju były pozasłaniane okna jakby na niego czekał. Leciała cicha muzyka a zapach był wspaniały. Ile razy odwiedzał chłopca zapach tego pokoju przesiąknięty ukochanym niemal doprowadzał go do obłędu
-Byłem u kogoś kto wie- wszedł i zamknął za sobą drzwi- To co się dowiedziałem....
-Po prostu mi to powiedz- przerwał i usiadł
-Moce splotły ze sobą masze losy. Gdybyśmy spotkali się za pierwszym razem wtedy to moglibyśmy zakończyć walkę... ale to pewnie cię nie interesuje. Zostałeś zabrany tuż przed tym jak do Sunnydale przejechała Pogromczyni tylko po to żebym skupił się na niej. Żebym został opętany....
-Twierdzisz że gdybym wtedy tam był nie doszłoby do tego o czym mówiła Willow?- Znów mu przewał
-Tak bo wiesz przecież co do ciebie czuję- szepnął i spuścił wzrok
-I spędziłem 3 lata.... Angel to całkiem nie ma sensu widziałem zdjęcia Buffy i nie jestem też nikim specjalnym- i on się zarumienił
-Ty jesteś bardziej w moim typie- w końcu usiadł obok chłopca- I jesteś wyjątkowy- objął go- Xander ja wiem że to wszystko jest dla ciebie....
-Angel proszę cię... Opowiedz mi o wszystkim. Od początku wszystko co wiesz i nie mów o uczuciach bo może to jest to samo co wcześniej- już kiedyś o tym myślał może wampir wcale go nie kocha tylko to jeszcze jedna sztuczka
-Ty i ja mamy moc żeby skończyć walkę dobra ze złem- westchnął- nasze połączenie... Xander masz w sobie nie wyobrażalne światło. Ja i Spike możemy to zobaczyć dlatego tak do ciebie lgniemy ale moje uczucia są prawdziwe i nigdy w to nie wątp. Dlatego właśnie nas rozdzielili i to bardzo niestety skutecznie.
-Podaj mi to - wskazał na papiery które wampir położył na stoliku- Tu jest wszystko?
-To co mi podali- odpowiedział
-I tam pisze że mamy być razem z powodu tych Mocy?- Nie otworzył teczki wpatrywał się w nią tylko dziwnym wzrokiem
-Tu pisze że to mogło się stać ale że nie musi. Równie dobrze mógłby się w tobie zakochać Spike- na to obaj się roześmiali ale Angel urwał w połowie. Ten pomysł wcale mu się nie podobał
-To by była tragedia- chłopak odłożył teczkę- Nie jesteś mi  obojętny z jakiegoś powodu- powiedział w końcu i po raz pierwszy spojrzał mężczyźnie w oczy- Ale jesteś wampirem a pamiętam że to nic dobrego i to że Willow ci ufa i wierzy jest jednym z powodów dla których ciągle tu jestem... mimo wszystko gdy jesteśmy tylko my czuję że tak właśnie być powinno... a jednocześnie to wszystko jest takie nieprawdopodobne. Wiem że nie powinienem pytać co stało się przez tych kilka lat i nie pytam jednak czuję że ma to związek z tym dlaczego nie myślę o związku ale po kolei.  Angel...
-Ci... wiesz mi rozumiem cię- przytulił go do siebie- I ja niczego takiego nie planowałem ale gdy cię zobaczyłem... pomogłem. Powiedz czy gdybym nie był wampirem czy to by pomogło?
-Ale jesteś- chłopak mimo wszystko nie odsuwał się i wciąż nie odwracał wzroku. Przez chwilę nawet zastanawiał się czy nie usiąść na kolanach mężczyzny co w końcu zrobił tak było mu wygodniej- i to się nie zmieni. Nie mogę być z kimś ignorując część jego osobowości ojciec tak właśnie zniszczył mamę... ona nie zawsze taka była... ale nie o tym- zaplątał się i wziął głęboki oddech- Angel najpierw chcę zrozumieć. Chcę najpierw może... może nawet wrócić do szkoły... chcę mieć jakieś życie zanim to wszystko się stanie zanim...- nie skończył bo zimne usta wampira nakryły jego. Bardzo delikatnie a ręce powędrowały na jego plecy. Xander na chwilę zamknął oczy i dał się ponieść chwili, która skończyła się zbyt szybko i znów patrzyli sobie w oczy
-Ale daj mi się gdzieś zaprosić- Angel nie potrafił dać za wygraną. Już nie. Chłopak działał na niego coraz bardziej i jeśli niczego nie zrobi eksploduje albo zrobi coś bardzo głupiego przecież już nie  raz widział go nagiego i całkowicie zależnego od niego. Znów chciał go takiego zobaczyć. Mieć go przy sobie tak wspaniale tak bardzo jego.
-Myślę że tak- Xander uśmiechnął się- Ale nie chcę jeszcze być twoim.... czymkolwiek bym był
-Oczywiści. Ja mam czas- pogłaskał go po policzku- chcesz żebym tu był?- Zapytał wskazując na wciąż jeszcze zamkniętą teczkę
-Wolę być sam...- wstał i usiadł z powrotem na łóżko- Jutro chcę iść z Wes'em i Gunn'em do miasta i myślałem że może powinienem uczyć się walki... znaczy chcę tu jakoś pomóc...- i znów pocałunek
-Oddychaj skarbie- tym razem Angel się roześmiał- Nie trzymam cię tu a i jeden i drugi może ci bardzo pomóc. Owszem trening to bardzo dobry pomysł ale pomagać nam nie musisz
-Nie będę tu mieszkał za piękne oczy- zdradziecki rumieniec okrył jego policzki
-Mi to nie przeszkadza- i wampir w końcu się podniósł- jeśli chcesz to wiem że Gunn i Faith ćwiczą teraz w piwnicy
-Wolałbym żebyś ty....- zaczął Xander
-To nie jest najlepszy pomysł- popatrzył na niego tak gorącym wzrokiem że chłopak na chwilę zaniemówił rozumiejąc o co chodzi mężczyźnie. Półnagi spocony obok napalonego na niego wampira nie to nie mogło się skończyć dla niego dobrze. Chociaż jego ciało zaczęło powoli reagować na te obrazy. Gdy usłyszał ciche warknięcie odchrząknął
-Masz racje może jednak ktoś mi pomoże- wciąż był zmieszany ale starał się zachowywać spokój
-Na pewno- westchnął- Nic ci nie zrobię
-Rozumiem- ale chłopak już zajął się teczką może po to żeby uspokoić myśli. Żeby nie wiedzieć samego siebie leżącego pod wampirem na materacu w przyciemnionej piwnicy. Jego penis właśnie obudził się do życia tak gwałtownie jak jeszcze nigdy do tej pory. Nagle poczuł ogromną chęć na prysznic i niemal pobiegł do łazienki.
Nie mógł wiedzieć że w pokoju obok wampir robi dokładnie to samo mając przed oczami  wizję tylko kilka sekund późniejszą niż on sam. Bardziej obrazową, dorosłą ale tak wspaniałą że on sam był gotowy zanim jeszcze ciepła woda uderzyła jego nagą skórę. On niemal czuł jak wsuwa się w ciasny teraz już całkiem wyleczony kanalik a jego kły delikatnie przebujają smakowitą skórę na szyi ukochanego chłopca. Nie mógł się już doczekać gdy te sny na jawie staną się prawdą. A miał pewność że nawet jeśli będzie musiał czekać 10 czy 20 lat to się w końcu stanie. I warto było poczekać. Xander w końcu go zaakceptuje to kim jest to czym jest jak nikt inny do tej pory. Teraz jednak musiał pomóc ukochanemu i to było najważniejsze

wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 19

Xander wiedział, że powinien być wdzięczny za drugą szansę. Co prawda nie wiedział co się wcześniej stało ale przypuszczał, że nie powinien o to pytać.
Ufał Willow i jeśli ona mówiła że Angel jest dobry był skłonny dać mu chociaż szansę. Przynajmniej w teorii. Tylko że za każdym razem gdy na niego patrzył nie mógł się powstrzymać żeby nie pomyśleć o Atrurze i tym jednym lecie gdy miał 13 lat i został w Sunnydale sam. Willow miała jakiś obóz naukowy a  rodzice Jessie'go zabrali go na upragnioną wycieczkę.
Artur nagle stał się jego najlepszym przyjacielem nawet jeśli tylko na krótkie 2 miesiące i był też pierwszym chłopakiem w którym się podkochiwał. Co za tym szło gdy zobaczył jak wampir go zabija bolało jeszcze bardziej niż cokolwiek innego w każdym razie w tamtym czasie. Był w pełni świadom że nie był to Angel ale byli do siebie tak bardzo podobni że chyba nigdy nie będzie się czuł swobodnie w obecności wampira. Nie widząc przed oczami zabójcę Artura. Jakkolwiek miała się potoczyć ich relacja wtedy był przyjacielem i pokazał mu że nie powinien się bać ani tego kim jest ani nocy.
I było jeszcze to że Angel zwyczajnie mu się podobał i tego też nie mógł przyjąć. Jeszcze nie. Najpierw powinien poradzić sobie z tą właśnie drugą szansą. Dlaczego wrócili mu te lata i czy ktokolwiek lub cokolwiek to było będą chcieli czegoś w zamian. Nie było też łatwo patrzeć na Willow a nawet i Cordy takie dorosłe i pewne siebie. Strata Jessie'go również była świeża mimo że przyjaciel nie żyje już od dobrych trzech lat. Po prostu musi oswoić się z tą nową rzeczywistością i zwyczajnie nie ma czasu na myślenie o Angel'u w żadnym sensie.

-Słyszę twoje myśli aż z piwnicy- chłopak odwrócił się i stanął twarzą twarz z jasnowłosym wampirem
-A co trumna się zepsuła?- On i jego związek z Cordy też dawał mu dużo do myślenia ale może po prostu aż tak dużo się zmieniło
-Daruj sobie sarkazm- wyciągnął w jego stronę papierosy i Xander z wdzięcznością wziął jednego- nie będę ci mówić co masz robić. Wiem że po pierwsze i tak nie posłuchasz a po drugie nienawidzisz wampirów... a ja nie znoszę Brzoskwinki ale facet swoje wycierpiał...
-A ja to niby nie?- Przerwał i zaciągnął się bez pośpiechu
-Też- przyznał Spike i usiadł na schodach- po prostu o tym pomyśl... Liam... Angel on nie zrezygnuje a ma przecież całą wieczność
-Tu nie chodzi tylko o to że jest wampirem chociaż... to jakbym obudził się ze śpiączki. Willow dla mnie jest nieśmiałą kujonką która nie rozmawia praktycznie z nikim a tu widzę ją... sam wiesz- wampir pokiwał ze zrozumieniem głową- Ciągle czekam że Jessie się tu pojawi a on nie żyje. Ty i Cordelia.... albo nie to zostawię sobie na później. Więc wybacz jeśli nie rzuciłem się mu na szyję czy coś
-Ale nie musisz też dodatkowo go kopać- Spike rzadko bronił Angela ale teraz po prostu było mu żal Twórcy
-Ok. Ok postaram się być milszy... wujku- wyszczerzył do niego zęby i wstał
-Uważaj sobie- Spike również się do niego uśmiechał. Wiedział że się polubią mimo wszystko
-Ale wiesz że tobie też nie ufam- odwrócił się jeszcze w stronę wampira
-Nie marzyłbym o tym- spojrzał na niego uważnie.

Xander nie miał pojęcie gdzie szukać Angela. Hotel był ogromny a on nawet nie wiedział kto jeszcze tu mieszka. Nie chciał też się zgubić. No i tak po prawdzie szukanie wampira wydaje mu się całkiem głupie. Dlatego udał się do sypialnie którą uznał za swoją. Zaczęła go boleć głowa. Otworzył drzwi i zobaczył że mężczyzna siedzi w fotelu ze spuszczoną głową. Nawet jeśli wiedział że chłopak się zjawił a co do tego był pewny to nie dawał po sobie znać.
Xander zamknął drzwi i w milczeniu usiadł na podłodze. Przez chwilę wpatrywał się w nieruchomą sylwetkę zastanawiając się co powinien teraz zrobić. W głębi serca przyznawał jasnowłosemu rację. Angel nie zawinił. Tylko mu pomógł i to z tego co wie bardzo.
-Angel- zaczął powoli. cicho. Wampir uniósł wzrok. Wyglądał marnie- Postąpiłem zbyt ostro... pomogłeś mi a ja...
-Nie musisz przepraszać- przerwał mu ale widać było że te słowa znaczą dla niego dużo
-Jednak- westchnął- nie ufam wampirom, boję się ich. Kiedyś widziałem jak jeden z was zabija mojego przyjaciela.. to nie byłeś ty ale..
-Rozumiem- przerwał mu Angel znów markotniejąc
-Nie- wstał i podszedł do niego a wampir słyszał że serce bije mu coraz szybciej i mocniej- wszyscy mówią że jesteś dobry... a ja chce zobaczyć ale nie każ mi... dla mnie to wszystko jest nowe. Zbyt świeże- sam nie zdawał sobie sprawy z tego że trzymali się za ręce i patrzył mu w oczy- Angel straciłem czy może zyskałem trzy lata. Minie dużo czasu zanim będę myślał o związku. Wiem widzę i chyba czuję że mnie chcesz. Ale ja nawet nie wiem dlaczego....
-Daj mi czas i nie naciskaj- dokończył wampir- tylko że nie mogę. Xander jest wiele rzeczy których w tobie i o tobie nie rozumiem. Kiedyś to zrobię albo i nie. Jedno wiem na pewno. Nie mogę cię wypuścić. Cokolwiek sprawiło że wcześniej się nie spotkaliśmy... Gdybym poznał cię wtedy gdy powinienem nie byłbym w stanie spełnić mojego zadania. Ja nie mam snów. Od ponad 200 lat nic mi się nie śniło do czasu aż cię zobaczyłem. Jedno jest pewne nigdy nikogo nie kochałem tak jak kocham ciebie i nie zrezygnuje z tego nawet jeśli będę musiał czekać latami. Jesteś mój i w końcu pomogę ci to zaakceptować- przez cały czas gdy to mówił patrzyli sobie w oczy. Chłopak niemal przestał oddychać. Tego się nie spodziewał. Wiedział że każde słowo jest prawdzie.
Jego ciało zaczęło poruszać się niemal samo i znalazł się na kolanach wampira. On był rozgrzany a zimne ciało obok koiło. Zaczął jakby się uspokajać i bardzo powoli przybliżył twarz do twarzy mężczyzny. Żaden z nich nie mrugał by nie zepsuć tej chwili.
Gdy usta Xandera były tylko kilka milimetrów od jego własnych w końcu odważył się poruszyć i złączył ich delikatnym niespiesznym pocałunkiem który trwał stanowczo zbyt krótko ale w czasie którego objął go i przytulił do siebie
-Pozwól mi sobie pomóc- wyszeptał Angel wciąż patrząc w oczy ukochanego- mamy czas
-Pomóż. Pozwól mi zrozumieć to co się stało- położył głowę na jego piersi i zamknął oczy. Ból głowy gdzieś zniknął. Wampir miał racje to było właściwe i tego właśnie chciał. Tylko że są ważniejsze sprawy. Musi wiedzieć co tak naprawdę się stało i dlaczego. Inaczej nigdy nie zazna spokoju i nie pozwoli sobie być szczęśliwy.
Angel był pewny że musi udać się w końcu do Wolfram&Hart oni mają jakieś odpowiedzi a może Lnidsey da się namówić na współprace ma przecież parę dobrych argumentów.

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 18

Xander nie mógł uwierzyć w to co mówią mu na przemian Willow i Cordelia. Ta druga bardzo go zaskoczyła. Nie tylko jej wygląd bo mimo że zawsze była bardzo ładna teraz wypiękniała. Ale przede wszystkim zmienił się jej sposób bycia, to jak się do niego odnosi i oczy te jako zwierciadła duszy były teraz całkiem inne jakby w końcu zrozumiała prawdę o świecie.
Mimo wszystko opowieść z Sunnydale wydawały mu się całkiem nie prawdopodobne mimo jego własnej wiedzy o tamtym mieście
-Więc ta Buffy... Pogromca... i on z wampirem czy nie ma jakiegoś prawa...- to było jedna z tych spraw która nie mieściła mu się w głowie
-Mówiąc szczerze też się zdziwiłam- Cordy posłała mu promienny uśmiech i zrobiło mu się jakoś raźniej z taką dziewczyną mógł się przyjaźnić- Ale ta kwestia jego duszy...
-Czy to prawda... że.. ale gdyby wiedział że ją straci to raczej by...
-Nie straciłem jej- Angel stał w drzwiach prawdopodobnie już od kilku minut ale i tak na dźwięk jego głosu cała trójka wzdrygnęła się lekko a ciemnowłosa dziewczyna wymamrotała coś o dzwonku na szyi- Klątwa tak nie działa... czego wcześniej z powodu Buffy nie mogłem wam wyjaśnić- usiadł i wciąż wpatrywał się w chłopaka smutnym wzrokiem- moja dusza jest już na stałe. Nic nie może mi jej zabrać a w moim przypadku to oznacza wieczne cierpienie. Przecież wiem że każdy z was kiedyś umrze. Wiem że stanie się wam krzywda a ta cząstka człowieczeństwa właśnie sprawia że obchodzi mnie to że cierpię razem z wami... a wracając do tamtego zdarzenia- przerwał na chwilę jakby szukając słowa- to był największy błąd mojego życia ale... była tam i ja nie mogłem przestać...- spuścił wzrok- nie kochałem jej. Mam pewne przypuszczenia że to ty byłeś mi wtedy przeznaczony- raz jeszcze spojrzał na Xander'a- i dlatego właśnie zniknąłeś. Wybacz
-Nie twoja wina- chłopak nie ufał mu ani trochę- Czyli jesteś dobry? Znaczy pomagasz ludziom?
-Tak- posłał mu lekki uśmiech- my tu wszyscy....
-Zostanę tu na jakiś czas ale nie ufam ci i chyba nigdy tego nie zrobię. Nie chcę też żebyś się do mnie zbliżał- głos chłopka był mocny i zdecydowany
-Xander- zaczął wampir bardzo starając się żeby brzmiał spokojnie i nie zdradzał emocji. Bo tak na prawdę chciało mu się płakać gdy widział twarz ukochanego. Chłopak już był jego i dlatego tak na niego działał.
Drzwi otworzyły się znowu i wszedł Spike. Mrugnął do Xander'a i położył rękę na ramieniu Cordy
-Ty też jesteś....
-Wampirem tak kolego ale jestem tu i pomagam- przerwał mu- Obserwator jest na dole- zwrócił się do Angela
-Chcę zostać sam- Xander
-Na pewno?- Starszy wampir spojrzał na niego z troską
-Tak... ale my jeszcze porozmawiamy- opadł znów na posłanie i zamknął oczy. Pozostali popatrzyli na siebie i wyszli.

-Giles- Angel nie był zaskoczony. Wiedział, że mężczyzna w końcu tu zawita w zaistniałej sytuacji
-Angel. Musimy porozmawiać- nie zwracał uwagi na pozostałych zebranych w holu
-Chodźmy więc- poprowadził go do swojego biura i zamknął drzwi.
Usiedli na przeciw siebie i przez chwilę tylko na siebie popatrzyli
-Chciałeś rozmawiać- odezwał się wampir
-To wszystko było w pełni ukartowane nawet wezwanie Buffy... ty i Alexander nigdy nie powinniście się spotkać. Nie według nich...
-Zacznij od początku- Angel przerwał mu niecierpliwie
-Ty i chłopiec... razem możecie uwolnić świat od wszelkiego zła no i twoja klątwa...
-Dlatego go sprzedaliście... Giles ty nigdy nie byłeś głupi....
-Ja nie miałem z tym nic wspólnego. Musisz mi uwierzyć. Przecież to dziecko tylko dziecko nie zrobiłbym niczego takiego... Miałem tylko pomagać Buffy, jestem...byłem jej Obserwatorem
-I zawiodłeś. Jestem wampirem ona Pogromcą również dzieckiem...
-Wiem!- Mężczyźnie puściły nerwy- ale teraz jest inaczej i chcę pomóc. Muszę
-Xander jest już zdrowy. Ma 16 lat ale nie pamięta tortur i nigdy nie będzie.
-Kochasz go... Buffy sam byłem zaślepiony ale teraz widzę
-Faith daliśmy szansę ale tylko jeśli jesteś pewny- Angel wstał- nie zbliżaj się jednak do niego jeszcze nie
-Dobrze... Faith nawet nie wiedziałem że się obudziła
-To teraz nie ważne. Idź porozmawiaj  z Wes'em powiedz mu wszystko co wiesz- wyszedł z  gabinetu. Znów musiał zobaczyć ukochanego chłopca no i był niemal pewny że coś było nie tak.

Wpadł do sypialni starając się trzymać nerwy na wodzy
-Xander !- Nie zastał go w łóżku ani w zasięgu wzroku. Zaczął panikować. I nagle usłyszał szum wody dobiegający z łazienki. Ukazał kły i wyważył drzwi.
Chłopak leżał w wannie, miał zamknięte oczy i wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że nie słyszał bicia jego serca a oddech słabł z każdą sekundą.
Podbiegł do wanny i już miał wyciągnąć go z wody gdy nagle Xander otworzył oczy i posłał mu delikatny uśmiech
-Co tu robisz?- Zapytał jakby zapominając o tym że jest całkiem nagi
-Myślałem że... znaczy...- przecież był pewny że chłopak nie żyje
-A to... uczyłem się tego jeszcze w Sunnydale każdy może to zrobić- wzruszył ramionami- tylko na kilka chwil oczywiście. To bardzo uspokaja
-Nie wiedziałem- w końcu spojrzał w dół ślicznego ciała
-Powinieneś wyjść. Nie boję się ciebie- ale rumieniec zdradził go dość szybko
-Wiem- westchnął wampir podając mu ręcznik- chciałeś porozmawiać...
-Nie wiem co było... jest między nami- wyszedł z wody już zakryty- nie chcę tego teraz. Nie ufam ci, nie wierzę ci. Ale co do jednego masz racje działasz na mnie jak nikt i nic innego. Dlatego daj mi ochłonąć. Jeśli będę w niebezpieczeństwie nie pomagaj mi, nie wchodź mi w drogę. Kiedy to rozgryzę dam ci znać. Jak kolwiek by to nie było.
-Jeśli wiesz to wiesz również że uszanuje twoją decyzję mimo że mnie rani- Angel musiał użyć każdej cząstki samo kontroli by nie wziąć go w ramiona i przekonywać o swojej miłości
-Dobrze- tym razem uśmiechnął się szczerze i wampir był niemal pewny że sprawia mu to przyjemność. Wyszedł do sypialni zostawiając go samego. Angel opadł na kolana i jeszcze długo po tym jak usłyszał zamykanie drzwi pokoju został bez najmniejszego ruchu. Jeśli myślał że wcześniej było mu trudno to bardzo się mylił. Dopiero teraz potrzebuje pomocy i to z każdej możliwej strony.

sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 17

Xander wybudził się po raz kolejny już w dużo lepszej formie.
Rozejrzał się po pokoju i wiedział, że nie jest u siebie. Wiedział że coś tu jest bardzo nie tak, ale do puki czuł się bezpieczny nie zamierzał niczego z tym robić. Było mu tu lepiej niż w jego własnym domu. Gdziekolwiek teraz jest.
-Już lepiej?- Willow stanęła w drzwiach
-Ta.. wyglądasz świetnie...- usiadł- powiedz mi prawdę. Nie wyglądasz ma 15 lat. Znaczy wiem że mogłaś szybko wydorośleć....
-Xander- usiadła obok niego i wzięła za rękę- wiesz co się dzieje w Sunnydale?
-Wampiry, demony, magia- przytaknął
-Właśnie i widzisz... jak miałeś 15 lat to nagle zniknąłeś...
-Nic nie pamiętam- szepnął
-Ja wiem. Teraz już wszystko wiem- uśmiechnęła się- Ktoś przeniósł cię w czasie o 3 lata- skłamała modląc się o to żeby stary przyjaciel nie odkrył prawdy
-Po co?- Odezwał się po jakimś czasie- Will nic z tego nie rozumiem- przytulił się do niej
-Twój ojciec... pamiętasz stracił wtedy kolejną pracę a nie dostaliście pieniędzy i chciał się ciebie pozbyć
-Jak odkąd się urodziłem- westchnął smutno- I co się stało?
-Chyba komuś zapłacił... znaczy tak zapłacił tylko że był to czarownik nie wiem czemu to zrobił może przypadkiem ale tak się stało. A tu znalazłeś się... Xan jesteśmy w L.A i dużo się zmieniło przez te lata jestem nawet przyjaciółką z  Cordelią
-Żartujesz- roześmiał się i pokręcił głową
-Tak i to dzięki niej się tu znalazłeś. Jesteś w hotelu który jest własnością...
-Jej chłopaka- przerwał ze zrozumieniem
-Naszego wspólnego przyjaciela. Żebyś ty widział chłopaka Cordy... a i wiesz może to będzie dla ciebie największym szokiem ale chyba jestem lesbijką- spuściła wzrok
-Oj Will dalej cię kocham- przytulił ją do siebie- i wiesz... ja może.. znaczy...
-Ty masz czas w końcu jesteś ode mnie 3 lata młodszy
-Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Nie do końca ale spokojnie w końcu do mnie dotrze. Kto jeszcze tu jest?
-Tylko ja i Cordy. I parę osób których nie znasz.
-A co z Jessie?- Nagle przypomniał sobie dawnego przyjaciela
-Xan tak mi przykro- spojrzała mu w oczy- on zginął. Niedługo po tym jak zniknąłeś- widziała, że chłopak zaczyna płakać- jedna z tych...
-Nie mów mi o tym nie teraz- poprosił i znów się położył- to za dużo. Muszę to wszystko...- nie dokończył bo drzwi się otworzyły i do sypialni wszedł przystojny mężczyzna po 20 na którego widok policzki Xandera zapłonęły.
Angel przez chwilę stał bez ruchu w progu napawając się nowym wyglądem chłopca. I czuł jego podniecenie i zażenowanie. Nie mógł się jednak uśmiechnąć. Nie chciał się zdradzić
-Xan to jest właśnie Angel- uśmiechnęła się do przyjaciela ona wiedziała że mu się podoba- Właściciel tego hotelu
-D..dzień dobry- rumienił się coraz bardziej, a dziewczyna przypominała sobie inne podobne sytuacje i żałowała że wtedy nie zdała sobie sprawy z prawdy o przyjacielu. Wiedziała, że się wtedy bał ale jej powinien powiedzieć
-Wszystko tu dobrze?- Zapytał wampir wchodząc do środka
-Tak. Jak widzisz Xander się obudził i wszystko z nim dobrze- Willow uśmiechnęła się i wstała- Zostawię was samych. Zrobię ci coś do jedzenia
-Ale...- zaczął niepewnie chłopak. Nie posłuchała go i już jej nie było.

Zostali sami i żaden z nich nie wiedział, co powiedzieć. Angel najchętniej wziąłby ukochanego w ramiona. Podobał mu się teraz jeszcze bardziej i żałował że nie poznali się właśnie wtedy. Wszystko potoczyło by się inaczej a do tej pory wziąłby go na Małżonka Krwi.
Xander od jakiegoś roku czy może od kilku lat podejrzewał że jest gejem a teraz utwierdzał się w przekonaniu coraz bardziej.
-Więc...- odezwał się w końcu- dziękuję za pokój i za pomoc
-To nic sk..Xander- uśmiechnął się do niego i usiadł na fotelu- Willow i Cordelia dużo mi o tobie mówili
-Willow na pewno ale czy Cordelia- roześmiał się- ona pewnie niewiele jakoś nigdy się nie przyjaźniliśmy
-Może ale chyba trochę cię podziwiała... sam nie wiem
-W każdym razie dziękuję- posłał mu promienny uśmiech i mężczyzna wbił paznokcie w fotel żeby się nie poruszyć i nie zacząć całować ukochanego
-Willow wszystko ci powiedziała?- Zapytał po kilku chwilach
-Tak... i to wydaje się nawet logiczne w jakimś stopniu. Ojciec nigdy mnie nie chciał, matka  też. A ten czarownik nic nowego wiele osób wie że Sunnydale to nie jest normalne miasto- znów ten uśmiech
-Wszystko się ułoży. Zostaniesz tu z nami...
-Proszę pana... Angel- przerwał mu chłopak- ja nie wiem. Znaczy na pewno tam nie wrócę ale ja mam 15 lat... 16 miałem urodziny gdzieś koło tamtego czasu. Ale nie wiem czy ja tu zostanę nikogo nie znam i nie chcę być ciężarem- spuścił wzrok
-Nie jesteś i nigdy nie będziesz- w końcu zdecydował się podejść do łóżka i objął Xandera- chcę żebyś tu został. Wszyscy chcemy- uśmiechnął się do niego i chłopakowi szybciej zabiło serce a większość krwi odpłynęła na południe ciała. Co sprawiło że najpierw się zarumienił a później zbladł okropnie.
-Na pewien czas zostanę a decyzję podejmę jak dojdę... znaczy jak wszystko sobie poukładam- miał nadzieje że mężczyzna nie usłyszał. Ale oczywiście wampir był świadomy tego co dzieje się z chłopcem i podobało mu się to wszystko coraz bardziej a jednocześnie żałował że to wszystko nie stało się gdy Xander miał te 16 lat.
-Dobrze- musiał się z tym pogodzić. Nie będzie naciskał. On wie że są sobie przeznaczeni a czasu jest bardzo dużo na wszystko. No i  to wie może uda mu się rozkochać w sobie chłopca przed jego odejściem.
-Powinienem chyba wstać... rozejrzeć się tu. Umyć- tylko że tu w ramionach obcego mężczyzny czuł się wspaniale jak nigdy dotąd
-Ty decydujesz- Angel też nie chciał tego przerywać po raz pierwszy wiedział że ukochany się nie boi
-Chcę żebyś mi odpowiedział ale szczerze- Xander spojrzał mu uważnie w oczy
-Co tylko zechcesz- sam nie wiedział czego się spodziewać. Chłopak mógł zapytać o wszystko.
-Czy między nami coś jest?.... Znaczy ja cię nie znam i nie wiem co tak na prawdę się dzieje. Ale... ja nigdy...
-Nikomu tak nie ufałeś- uśmiechnął się- Xander ja wiem że niczego nie pojmujesz i pewnie trudno będzie ci wiele rzeczy zaakceptować. Samo to że wiesz o Sunnydale jest bardzo pomocne...
-Przejdź do rzeczy- nie podobało mu się to do czego zmierza i chciał mieć przykrą prawdę za sobą
-Na dworze jest piękny słoneczny dzień....
-Nie...- odsunął się od niego- Willow... nie..- wstał z łóżka i powoli szedł w stronę drzwi nie odrywając wzroku od mężczyzny
-To nie tak- wstał ostrożnie żeby go nie spłoszyć
-Zostaw mnie wampirze!- Krzyknął i wybiegł z sypialni. Zaczął płakać. To wszystko było nie tak. Teraz był pewny że obudził się w jakimś równoległym poprzewracanym do góry nogami świecie. Chciał wracać do siebie. Teraz ucieszyłby się nawet z widoku rodziców.
Biegł przed siebie by uciec jak najdalej od tego wszystkiego ale nie znał hotelu i w końcu zabłądził

-Angel wypuścił cię z sypialni?- Odwrócił się dźwięk aksamitnego męskiego głosu- Robi się coraz starszy- roześmiał się ale w końcu przyjrzał się chłopakowi- Xander...- podszedł do niego. Byli w ślepym zaułku i chłopak nie miał już dokąd uciekać- Wszystko dobrze? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha
-To wszystko nie tak- szepnął i usiadł na podłodze
-Co jest nie tak?- Zapytał wampir siadając obok
-Wampiry, Willow....- jęknął
-Napij się- wyciągnął z kieszeni piersiówkę i podał chłopakowi- będzie ci lepiej
-Dzięki- uśmiechnął się do niego lekko i pociągnął zdrowo
-A teraz opowiedz wujkowi Spike'yowi co się dzieje- roześmiał się biorąc z powrotem alkohol. Tylko że teraz właśnie odnalazł ich Angel
-Zabierz go ode mnie to wampir- Xander nagle zemdlał. To wszystko było za dużo jak na jeden raz. Obaj mężczyźni patrzyli na niego w milczeniu przez kilka sekund po czym Spike zaczął się śmiać tak gwałtownie że w końcu leżał na dywanie a łzy płynęły mu po policzkach.
Angel ukląkł przy chłopcu i nie zważając na młodszego wampira przyglądał mu się smutno
-I co ja teraz zrobię kochanie?- Zapytał sam siebie i wziął Xandera na ręce- Niech Cordy i Willow przyjdą do sypialni mi nie zaufa
-Dobra dobra- Spike otarł łzy i wstał otrzepując płaszcz. Starał się opanować ale Angel słyszał jeszcze że raz po raz parska śmiechem.
Starszy wampir miał tylko nadzieję że dziewczyny jakoś mu wszystko wytłumaczą i przestanie się go tak bać. Bo tego by nie zniósł. Nawet wcześniej inaczej przyjął to kim jest. Musiał wierzyć że ukochany jeszcze zmieni zdanie z pomocą przyjaciół.