W pierwszej chwili gdy Xander się obudził i poczuł na sobie zimne ramiona serce niemal podskoczyło mu do gardła. Zwykle przez kilka sekund zawsze miał problem żeby pamiętać gdzie jest.
-Wszystko dobrze kochany?- Usłyszał szept wampira i od razu się uspokoił. Uśmiechnął i odwrócił w jego stronę
-Tak- pocałował go w policzek- nie śniło mi się że my...
-Nie mój piękny- Angel błądził palcem po jego twarzy niemal zafascynowany- Byłeś cudowny... nic nie boli?- przypomniał sobie
-Nie- bardzo chciał się nie zarumienić ale jego policzki, szyja i pierś miały inne plany i zaczęły go palić pod wpływem intensywnego wzroku kochanka- dziękuję- przysunął się do mężczyzny i pocałował. Najpierw delikatnie ale po kilku sekundach jednak zdobył się na to by wsunąć swój gorący język w zimne wargi Angela. Gdy tylko to zrobił znalazł się nagle na jego piersi
-Och- jęknął zaskoczony
-Chcę cię tylko zobaczyć- wampir przygryzł płatek jego ucha i chłopak znów się zarumienił ale usiadł wygodnie tuż obok twardego jak skała członka. Nie mógł uwierzyć że coś tak wielkiego wczoraj w nicy się w nim zmieściło. Przełknął głośno ślinkę- Skarbie?- Angel zwrócił na siebie jego uwagę, położył mu dłoń na policzku
-Jest ogromny- szepnął nagle Xander i zarumienił się jeszcze bardziej- przepraszam- położył głowę na zimnym ramieniu wampira
-Nie szkodzi- uśmiechnął się- ważne że tobie było dobrze
-Było, nawet nie wiedziałem że to może być tak przyjemne- rozmarzył się na chwilę
-Oczywiście że tak.. nigdy cię nie skrzywdzę- wampir nagle zaczął się bać że ukochany może sobie kiedyś przypomnieć swoje trzy stracone lata. Musi porozmawiać z Faith albo z Mocami. Przecież nie może do tego dopuścić
-Zrobiłem coś nie tak?- Xander nie wiadomo kiedy znalazł się obok niego i patrzył ze strachem na warczącego wampira
-Wybacz mi- usiadł i pocałował namiętnie- zaczekaj tu. Zrobię ci kąpiel
-Dziękuję- chłopak położył się wygodnie i uśmiechnął- Kocham cię- powiedział jeszcze gdy wampir wychodził z sypialni
-Nawet nie wiesz jak bardzo ja kocham ciebie- Angel odwrócił się w drzwiach i raz jeszcze spojrzał na ukochanego. Nikt i nic nie zagrozi temu związkowi po raz pierwszy od ponad 200 lat jest na prawdę szczęśliwy i zrobi wszystko żeby to trwało przez wieczność.
Cordy i Gunn siedzieli przy starej recepcji kłócąc się skąd zamówić śniadanie i narzekając na swoich partnerów i ich nawyki długiego spania gdy nagle drzwi otworzyły się z trzaskiem. Dziewczyna jeszcze nigdy nie widziała Pogromczyni w takim stanie. Potargane włosy, nie staranne ubranie. Wyglądała jakby przez tydzień walczyła z jakąś hordą demonów, chociaż wszyscy wiedzieli że przez Inicjatywę Sunnydale pozbyło się niemal wszystkich nie do końca ludzkich obywateli. I to nie tylko tych złych. Nie tylko demony ale też czarownice, elfy, wilkołaki, czy pół- ludzie. Wszystko było zagrożone i nie raz bali się że rząd zechce rozszerzyć działalność i zaczną się panoszyć w L.A. Do tego nie mogli dopuścić.
-Buffy- Cordelia wzięła z pod lady długi nóż tak na wszelki wypadek i kątem oka zobaczyła, że przyjaciel sięga po kuszę
-Muszę się widzieć z moim Angel'em, nie powstrzymacie mnie jestem pogromcą- założyła ręce na biodra w geście zwycięstwa
-Może- Gunn napiął kuszę i był gotowy wystrzelić gdyby dziewczyna była zbyt natarczywa- ale i tak spróbuję
-Buffy- Cordelia westchnęła- Angel nie jest z tobą. Ty masz chłopaka... po co tu przychodzisz?
-Angel jest mój, nasza miłość jest nieśmiertelna!- Krzyknęła i rzuciła się do przodu unikając jednej ze strzał. Druga trafiła ją w ramię ale nie zatrzymała się. Na szczęście na schodach pojawił się Spike i Giles. Ten pierwszy pchnął ją do tyłu i ukazał kły
-Nie powstrzymasz mnie!- Wyjęła kołek- to nasze przeznaczenie!
-Buffy!- Giles zaszedł ją od tyłu i przytrzymał ręce ale to pomogło tylko na chwilę bo dziewczyna odrzuciła go na ziemię
-Rupert!- Gunn podbiegł do niego by sprawdzić czy nic mu nie zrobiła. Na szczęście tylko się poobijał- Cordy dzwoń po Angel'a i Faith Chłopak widział, że Spike nie bardzo sobie radzi i będzie potrzebował pomocy. W Buffy nie zostało już nic z człowieka a młodszy wampir dawno nie mierzył się sam na sam z tak silnym przeciwnikiem do czego oczywiście się nie przyzna ale lepiej żeby chodził zły niż żeby trzeba go było zamiatać z podłogi.
Angel gdy tylko wyszedł z sypialni usłyszał że na dole coś się dzieje. Nie podobało mu się to ale jedno spojrzenie na swojego chłopca i wiedział już że żadna siła nie zatrzyma go w pokoju... no może łańcuchy ale nie chciał i nie miał czasu bardziej się zastanawiać.
-Tylko trzymaj się za mną- pocałował go w policzek- nie chce żeby coś ci się stało
-Dobrze- zgodził się z niezadowoloną miną i zapamiętał żeby później zrobić wampirowi awanturę o traktowaniu go jak dziecko.
-Angel!!- Buffy gdy tylko zobaczyła go na schodach przestała walczyć i starała się gorączkowo poprawić włosy i ubranie. To zbiło z tropu Spike'ya na tyle że zamiast uderzyć stanął za nią i chował kły
-Co tu robisz?- Starszy wampir starał się być spokojny ale wiedział że dziewczyna może zagrażać jego ukochanemu
-Tęskniłam- podbiegła do niego i oplotła ramiona wokół jego talii w zaborczym geście- Sunnydale jest już bezpieczne i nudne. Teraz zamieszkam tu z tobą. Zwolnisz tych... ludzi i urządzimy sobie tu prawdziwy dom...
-Buffy- przerwał jej- nie kocham cię
-Nie prawda!- Spojrzała za niego, i jej oczy spoczęły na Xanderze, który był teraz bardziej niż skołowany i nie bardzo wiedział co robić- Ty!!- Minęła wampira i rzuciła się na chłopaka z taką siłą i szybkością że nikt nie zdołał się nawet ruszyć. Xander krzyknął gdy uderzył plecami o schody i próbował się zasłonić ale nic to nie dało. Dziewczyna była rozjuszona i gotowa zabić. Nie zwracała nawet uwagi na to że dwa wampiry próbują ją odciągnąć. Xander miał rozciętą wargę, złamany nos ale przeraził się dopiero gdy przed oczami błysnął mu nóż i nie mógł zobaczyć ani Angel'a ani Spike'ya którzy zostali zrzuceni ze schodów
-Angel jest mój ty śmieciu!- Wrzasnęła Buffy i wbiła mu nóż tylko kilka centymetrów od serca.
-Angel!- Xander nie zdążył krzyknąć po raz drugi gdy zobaczył wściekłego ukochanego. Gdyby nie wiedział że chce go uratować zemdlałby ze strachu. Wampir podniósł Buffy jak szmacianą lalkę i wbił kły w jej szyję. Spike podbiegł do chłopaka i delikatnie uniósł po czym zszedł na dół żeby położyć go na kanapie. Cały czas obserwował swojego Twórcę. Nie do końca wierzył że Angelus już nie wróci.
Tym czasem starszy wampir skończył pić i nie zaszczyciwszy zemdlonej dziewczyny jednym nawet spojrzeniem złamał jej kark i wrócił do poprzedniej postaci.
Pierwszy ruszył się Giles a i Willow wybiegła zza rogu. Oboje wiedzieli że Buffy nie żyje ale oboje do tej chwili mieli nadzieje że odzyskają dawną przyjaciółkę. Rozumieli też że był to jedyny sposób. Ale mimo wszystko Buffy była kiedyś wojownikiem i zasługiwała na minimum szacunku.
Angel klęknął przy ukochanym, który stracił przytomność a jego twarz wykrzywiła się w bólu. Spojrzał na Cordelie ale ona tylko pokiwała głową. Gunn już dzwonił po karetkę. Wampir jednak wiedział, że nie przyjadą na czas. Widział, że jego chłopiec z każdą sekundą gaśnie.
-Chcesz żebym...?- Zaczął Spike
-Mój- warknął tylko starszy wampir i przegryzł sobie żyłę na nadgarstku po czym przytknął ją do ust Xandera- pij skarbie- złagodniał- poczujesz się dużo lepiej. Tylko kilka kropel- nie odrywał od niego wzroku i modlił się żeby nie było za późno. Po dobrych paru minutach serce ukochanego zaczęło bić szybciej a oddech przyspieszył. Słyszał też w oddali karetkę, odsunął rękę i ucałował go w czoło- wszystko będzie dobrze kochanie- ustał i spojrzał na schody. Ciało jego byłej dziewczyny ciągle jeszcze tam leżało. Rupert i Willow stali obok
-Rozumiemy- powiedział mężczyzna zmęczonym głosem a dziewczyna pokiwała głową
-Faith zabierz ją- ciemnowłosa Pogromczyni ruszyła z miejsca, Gunn poszedł za nią. Cisza w holu była niemal nie do zniesienia.
W końcu drzwi się otworzyły i weszli ratownicy z noszami.Spike odciągnął Angela od chłopaka i trzymał w żelaznym uścisku szepcąc żeby poszedł za nim. Dotrą tam przed karetką
-Pojadę z nim- Cordy i Wes który zszedł gdy wszystko się skończyło odpowiedzieli na pytanie jednego z ratowników i gdy Angel kiwnął głową pobiegli za noszami.
Dla wampira liczyło się tylko żeby Xander z tego wyszedł to że właśnie zabił swoją byłą dziewczynę nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Chronił ukochanego. To było najważniejsze.
Giles i Willow nie uronili ani jednej łzy. Przez to co teraz zobaczyli trudno im się było skupić na tym kim była Buffy. Zaofiarowali się że pojadą do Sunnydale i oddadzą ciało Joyce. Jeśli trzeba zostaną z kobietą.
Witam,
OdpowiedzUsuńmuszę powiedzieć, że rozdzialik jest rewelacyjny, Xander nie spanikował po nocy, och i te jego rumieńce... Angel naprawdę jest opiekuńczy wobec Xandera... Buffy targana zazdrością omal nie zabiła Xandera, mam nadzieję, że będzie wszystko z nim w porządku... y kiedyś przypomni sobie te trzy lata stracone i co się z nim wtedy działa, a jeśli już tak, to żeby nie oddalał się od Angela.... Angel wściekły to naprawdę musiał być przerażający widok...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Po tej nocy oboje są bardzo szczęśliwi i zadowoleni ale jak zawsze nie każde szczęście trwa długo teraz pojawia się Buffy.Jest ona szalona i za wszelką cenę próbuje zdobyć Angela co doprowadza prawie do tragedii bo dużo nie brakowało a Xander by nie żył.Angel tak się wkurzył że aż zabił pogromczynie.
OdpowiedzUsuńBuffy całkiem odleciała, ale w sumie trochę mi jej szkoda. Może dlatego że oglądałam film. Tutaj sympatyczna to ona nie była.Angel się już całkiem wczuł w rolę towarzysza Xandera. Mam nadzieję, że opiszesz ten rytuał zamęścia.Liczę też na parę słodkich scenek z okresu narzeczeństwa. Chłopak chyba już całkiem pogodził się ze swoją rolą.
OdpowiedzUsuńZasłużyła na to, ubzdurała sobie, że Angel jest jej. Skrzywdziła najważniejszą dla niego osobę, musiała ponieść karę, tym bardziej, że prawie zabiła Xan'a. Nie jest mi jej ani trochę żal.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że malec szybko dojdzie do siebie ;3
Twoja Maru;3
Czyli Buffy nam zwariowała, no tak już bywa, ale dobrze, że nic się Xan'owi nie stało takiego poważnego.
OdpowiedzUsuńZnaczy stało, ale na szczęście Angel go uratował.