sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 17

Xander wybudził się po raz kolejny już w dużo lepszej formie.
Rozejrzał się po pokoju i wiedział, że nie jest u siebie. Wiedział że coś tu jest bardzo nie tak, ale do puki czuł się bezpieczny nie zamierzał niczego z tym robić. Było mu tu lepiej niż w jego własnym domu. Gdziekolwiek teraz jest.
-Już lepiej?- Willow stanęła w drzwiach
-Ta.. wyglądasz świetnie...- usiadł- powiedz mi prawdę. Nie wyglądasz ma 15 lat. Znaczy wiem że mogłaś szybko wydorośleć....
-Xander- usiadła obok niego i wzięła za rękę- wiesz co się dzieje w Sunnydale?
-Wampiry, demony, magia- przytaknął
-Właśnie i widzisz... jak miałeś 15 lat to nagle zniknąłeś...
-Nic nie pamiętam- szepnął
-Ja wiem. Teraz już wszystko wiem- uśmiechnęła się- Ktoś przeniósł cię w czasie o 3 lata- skłamała modląc się o to żeby stary przyjaciel nie odkrył prawdy
-Po co?- Odezwał się po jakimś czasie- Will nic z tego nie rozumiem- przytulił się do niej
-Twój ojciec... pamiętasz stracił wtedy kolejną pracę a nie dostaliście pieniędzy i chciał się ciebie pozbyć
-Jak odkąd się urodziłem- westchnął smutno- I co się stało?
-Chyba komuś zapłacił... znaczy tak zapłacił tylko że był to czarownik nie wiem czemu to zrobił może przypadkiem ale tak się stało. A tu znalazłeś się... Xan jesteśmy w L.A i dużo się zmieniło przez te lata jestem nawet przyjaciółką z  Cordelią
-Żartujesz- roześmiał się i pokręcił głową
-Tak i to dzięki niej się tu znalazłeś. Jesteś w hotelu który jest własnością...
-Jej chłopaka- przerwał ze zrozumieniem
-Naszego wspólnego przyjaciela. Żebyś ty widział chłopaka Cordy... a i wiesz może to będzie dla ciebie największym szokiem ale chyba jestem lesbijką- spuściła wzrok
-Oj Will dalej cię kocham- przytulił ją do siebie- i wiesz... ja może.. znaczy...
-Ty masz czas w końcu jesteś ode mnie 3 lata młodszy
-Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Nie do końca ale spokojnie w końcu do mnie dotrze. Kto jeszcze tu jest?
-Tylko ja i Cordy. I parę osób których nie znasz.
-A co z Jessie?- Nagle przypomniał sobie dawnego przyjaciela
-Xan tak mi przykro- spojrzała mu w oczy- on zginął. Niedługo po tym jak zniknąłeś- widziała, że chłopak zaczyna płakać- jedna z tych...
-Nie mów mi o tym nie teraz- poprosił i znów się położył- to za dużo. Muszę to wszystko...- nie dokończył bo drzwi się otworzyły i do sypialni wszedł przystojny mężczyzna po 20 na którego widok policzki Xandera zapłonęły.
Angel przez chwilę stał bez ruchu w progu napawając się nowym wyglądem chłopca. I czuł jego podniecenie i zażenowanie. Nie mógł się jednak uśmiechnąć. Nie chciał się zdradzić
-Xan to jest właśnie Angel- uśmiechnęła się do przyjaciela ona wiedziała że mu się podoba- Właściciel tego hotelu
-D..dzień dobry- rumienił się coraz bardziej, a dziewczyna przypominała sobie inne podobne sytuacje i żałowała że wtedy nie zdała sobie sprawy z prawdy o przyjacielu. Wiedziała, że się wtedy bał ale jej powinien powiedzieć
-Wszystko tu dobrze?- Zapytał wampir wchodząc do środka
-Tak. Jak widzisz Xander się obudził i wszystko z nim dobrze- Willow uśmiechnęła się i wstała- Zostawię was samych. Zrobię ci coś do jedzenia
-Ale...- zaczął niepewnie chłopak. Nie posłuchała go i już jej nie było.

Zostali sami i żaden z nich nie wiedział, co powiedzieć. Angel najchętniej wziąłby ukochanego w ramiona. Podobał mu się teraz jeszcze bardziej i żałował że nie poznali się właśnie wtedy. Wszystko potoczyło by się inaczej a do tej pory wziąłby go na Małżonka Krwi.
Xander od jakiegoś roku czy może od kilku lat podejrzewał że jest gejem a teraz utwierdzał się w przekonaniu coraz bardziej.
-Więc...- odezwał się w końcu- dziękuję za pokój i za pomoc
-To nic sk..Xander- uśmiechnął się do niego i usiadł na fotelu- Willow i Cordelia dużo mi o tobie mówili
-Willow na pewno ale czy Cordelia- roześmiał się- ona pewnie niewiele jakoś nigdy się nie przyjaźniliśmy
-Może ale chyba trochę cię podziwiała... sam nie wiem
-W każdym razie dziękuję- posłał mu promienny uśmiech i mężczyzna wbił paznokcie w fotel żeby się nie poruszyć i nie zacząć całować ukochanego
-Willow wszystko ci powiedziała?- Zapytał po kilku chwilach
-Tak... i to wydaje się nawet logiczne w jakimś stopniu. Ojciec nigdy mnie nie chciał, matka  też. A ten czarownik nic nowego wiele osób wie że Sunnydale to nie jest normalne miasto- znów ten uśmiech
-Wszystko się ułoży. Zostaniesz tu z nami...
-Proszę pana... Angel- przerwał mu chłopak- ja nie wiem. Znaczy na pewno tam nie wrócę ale ja mam 15 lat... 16 miałem urodziny gdzieś koło tamtego czasu. Ale nie wiem czy ja tu zostanę nikogo nie znam i nie chcę być ciężarem- spuścił wzrok
-Nie jesteś i nigdy nie będziesz- w końcu zdecydował się podejść do łóżka i objął Xandera- chcę żebyś tu został. Wszyscy chcemy- uśmiechnął się do niego i chłopakowi szybciej zabiło serce a większość krwi odpłynęła na południe ciała. Co sprawiło że najpierw się zarumienił a później zbladł okropnie.
-Na pewien czas zostanę a decyzję podejmę jak dojdę... znaczy jak wszystko sobie poukładam- miał nadzieje że mężczyzna nie usłyszał. Ale oczywiście wampir był świadomy tego co dzieje się z chłopcem i podobało mu się to wszystko coraz bardziej a jednocześnie żałował że to wszystko nie stało się gdy Xander miał te 16 lat.
-Dobrze- musiał się z tym pogodzić. Nie będzie naciskał. On wie że są sobie przeznaczeni a czasu jest bardzo dużo na wszystko. No i  to wie może uda mu się rozkochać w sobie chłopca przed jego odejściem.
-Powinienem chyba wstać... rozejrzeć się tu. Umyć- tylko że tu w ramionach obcego mężczyzny czuł się wspaniale jak nigdy dotąd
-Ty decydujesz- Angel też nie chciał tego przerywać po raz pierwszy wiedział że ukochany się nie boi
-Chcę żebyś mi odpowiedział ale szczerze- Xander spojrzał mu uważnie w oczy
-Co tylko zechcesz- sam nie wiedział czego się spodziewać. Chłopak mógł zapytać o wszystko.
-Czy między nami coś jest?.... Znaczy ja cię nie znam i nie wiem co tak na prawdę się dzieje. Ale... ja nigdy...
-Nikomu tak nie ufałeś- uśmiechnął się- Xander ja wiem że niczego nie pojmujesz i pewnie trudno będzie ci wiele rzeczy zaakceptować. Samo to że wiesz o Sunnydale jest bardzo pomocne...
-Przejdź do rzeczy- nie podobało mu się to do czego zmierza i chciał mieć przykrą prawdę za sobą
-Na dworze jest piękny słoneczny dzień....
-Nie...- odsunął się od niego- Willow... nie..- wstał z łóżka i powoli szedł w stronę drzwi nie odrywając wzroku od mężczyzny
-To nie tak- wstał ostrożnie żeby go nie spłoszyć
-Zostaw mnie wampirze!- Krzyknął i wybiegł z sypialni. Zaczął płakać. To wszystko było nie tak. Teraz był pewny że obudził się w jakimś równoległym poprzewracanym do góry nogami świecie. Chciał wracać do siebie. Teraz ucieszyłby się nawet z widoku rodziców.
Biegł przed siebie by uciec jak najdalej od tego wszystkiego ale nie znał hotelu i w końcu zabłądził

-Angel wypuścił cię z sypialni?- Odwrócił się dźwięk aksamitnego męskiego głosu- Robi się coraz starszy- roześmiał się ale w końcu przyjrzał się chłopakowi- Xander...- podszedł do niego. Byli w ślepym zaułku i chłopak nie miał już dokąd uciekać- Wszystko dobrze? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha
-To wszystko nie tak- szepnął i usiadł na podłodze
-Co jest nie tak?- Zapytał wampir siadając obok
-Wampiry, Willow....- jęknął
-Napij się- wyciągnął z kieszeni piersiówkę i podał chłopakowi- będzie ci lepiej
-Dzięki- uśmiechnął się do niego lekko i pociągnął zdrowo
-A teraz opowiedz wujkowi Spike'yowi co się dzieje- roześmiał się biorąc z powrotem alkohol. Tylko że teraz właśnie odnalazł ich Angel
-Zabierz go ode mnie to wampir- Xander nagle zemdlał. To wszystko było za dużo jak na jeden raz. Obaj mężczyźni patrzyli na niego w milczeniu przez kilka sekund po czym Spike zaczął się śmiać tak gwałtownie że w końcu leżał na dywanie a łzy płynęły mu po policzkach.
Angel ukląkł przy chłopcu i nie zważając na młodszego wampira przyglądał mu się smutno
-I co ja teraz zrobię kochanie?- Zapytał sam siebie i wziął Xandera na ręce- Niech Cordy i Willow przyjdą do sypialni mi nie zaufa
-Dobra dobra- Spike otarł łzy i wstał otrzepując płaszcz. Starał się opanować ale Angel słyszał jeszcze że raz po raz parska śmiechem.
Starszy wampir miał tylko nadzieję że dziewczyny jakoś mu wszystko wytłumaczą i przestanie się go tak bać. Bo tego by nie zniósł. Nawet wcześniej inaczej przyjął to kim jest. Musiał wierzyć że ukochany jeszcze zmieni zdanie z pomocą przyjaciół.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 16

Następnego dnia wszyscy zebrali się w salonie żeby wysłuchać nowo przybyłej dziewczyny.
Xander wiedział, że Willow, Cordy,  Wes i Angel ją wobec niej bardzo nieufni ale on nie podzielał ich uczucia. Faith może i nie była do końca miła ale on jakby do niej lgnął oczywiście na tyle na ile pozwalały mu silne opiekuńcze ramiona wampira.
Rozglądając się po zebranych zauważył na twarzy każdego z nich inne emocje. Oczywiście twarze tych  którzy mieszkali w Sunnydale dłużej niż on zdawały się mówić to samo ale w innym kontekście. Willow, bała się. Cordy była potwornie wkurzona. Wes niemal smutny i jakby trochę winny. Angel całą swoją uwagę skupiał jak zwykle na nim. Nie mógł więc nie uśmiechnąć się do wampira. Od razu poczuł też że dawna przyjaciółka ściska mu dłoń. Pozostali no może z wyjątkiem Gunn'a który chyba zdążył się zakochać byli po prostu ciekawi.

Faith przez dłuższą chwilę nie mówiła nic. I ona obserwowała zebranych z zaciętą miną. W końcu odchrząknęła
-Nie będą zrzucać tego co się stało na moje złe dzieciństwo bo pewnie większość z was ma podobnie. Nie będą się usprawiedliwiać. To co zrobiłam... było i minęło. Owszem trochę jest w tym winy Buffy...ale też nie o to chodzi. Tak zabiłam tego gościa i żałuje bardzo żałuję to jednak niczego nie zmieni i tak przeszłam na ciemną stronę nie jestem jedyna. Willow chciałam cię wtedy zabić. Angel... pomysł z przywróceniem Angelusa sam w sobie był głupi. Wiele było głupich nie przemyślanych decyzji w mojej przeszłości. Nie będę się tu usprawiedliwiać.  Ani prosić o wybaczenie. Jeśli będziecie chcieli mi je dać sami to zrobicie. Jeśli nie... cóż przeżyje- uśmiechnęła się słabo- Śpiączka była śmiertelna. I czułam że umieram każdego dnia. Aż pewnego dnia dostałam szansę. Jedną na milion jak przypuszczam. Moce pozwoliły mi żyć i zadośćuczynić. Mam nadzieje że to wystarczy. Nie chcę już tego przeżywać ale daliście szansę Spike'yowi.... Moce dały mi... lekarstwo. Xander nie powinien tak cierpieć. Ty Angel też. On jest niewinny a ty już dawno odpokutowałeś wszystko. No ale cóż Moce nie są zbyt szybkie- znów się uśmiechnęła- wiem, że to dla niektórych może być za mało...
-Jeśli Xander wydobrzeje na ci wybaczę-  Willow po raz pierwszy od bardzo dawna spojrzała na dziewczynę ze szczerym uśmiechem
-I ja też- Cordy nie potrzebowała niczego innego żeby jej wybaczyć. W zasadzie ona i Faith były do siebie trochę podobne.. tylko trochę ale zawsze
-Jakie lekarstwo?- Zapytał Angel całując Xander'a w ramie i obejmując mocniej
-Dam mu zapomnienie  tego wszystkiego... dla was- tu wskazała na Will i Cordy- będzie to szczególne trudne... Moce chcą mu wrócić te stracone lata. Jeśli dobrze zrozumiałam Xander wróci ciałem i umysłem do czasu sprzed porwania....
-Zrób to- odezwał się chłopak cicho- nie mogę już tak dłużej....
-Xan?- Angel popatrzył na niego z troską, bardzo uważnie- Jesteś pewny? Stracisz....
-Lata tortur?- Przerwał mu chłopak- wolę cofnąć to wszystko niż pamiętać...
-To twoja decyzja kochanie- uśmiechnął się wampir
-Will. Cordy?- Zwrócił się do dziewczyn
-To będzie dość trudne widzieć cię młodszego ale chcę żebyś wydobrzał- Willow nie miała nic więcej do powiedzenie. Dla niej było ważne żeby z przyjacielem było lepiej. Nic innego się nie liczyło.
-I może tym razem lepiej się poznamy- uśmiechnęła się Cordy- Ale... znaczy pamiętałeś że byłeś w domu u rodziców.. a teraz tu. Ja i Will jesteśmy starsze. Jak ty to przyjmiesz?
-Powoli- uśmiechnął się do niej- Wiedziałem wszystko o Sunnydale przed wami wszystkimi... to też jakoś do mnie dotrze
-Więc mogę...?- Faith wstała z fotela
-Zaczekaj- wampir spojrzał na zielonego demona- To prawda?
-Tak- odezwał się z uśmiechem- I twoje winy też zostaną zmyte- zwrócił się do dziewczyny- Moce może i są... powolne ale czasem gdy się wtrącają robią coś dobrego
-Więc co mam  robić?- Xander wstał trochę nie zdecydowany
-Usiądź- Faith podeszła do niego- I pamiętaj to tylko lekarstwo- uśmiechnęła się do niego i nie czekając na to aż Angel zareaguje pocałowała Xander'a namiętnie. Wampir zaczął warczeć tym bardziej, że gdy w końcu oderwali się od siebie chłopak padł na ziemię zemdlony
-Co do?!- Wampir jednym skokiem znalazł się przy dziewczynie i złapał ją za gardło
-Zobacz!- Willow podeszła do przyjaciela. Zaczął się zmieniać. Przede wszystkim wyglądał młodziej. Zdrowiej. Angel puścił Faith i ukląkł przy chłopcu.
Jeśli to możliwe teraz podobał mu się jeszcze bardziej. W końcu zmiany się zastopowały. Willow płakała. Tak właśnie wyglądał Xander gdy widziała go po raz ostatni. Miał nawet ten swój charakterystyczny uśmieszek który kiedyś tak bardzo się jej podobał
-Teraz mi wierzysz?- Pogromczyni roztarła sobie gardło i uklękła obok- jest całkiem całkiem...
-Jest mój- przypomniał jej Angel ale po kilku sekundach po prostu ją do siebie przytulił- dziękuję- szepnął
-Po prostu powiedz czy mogę tu zostać- widać było, że jest zażenowana
-Tu jest twoje miejsce- odezwał się wcześniej milczący Wes- i ja też nie jestem bez winy
-Było minęło- roześmiała się
-Nie to żebym się wtrącał- Spike podszedł do nowego Xandera razem z Cordy. Ta płakała- ale czy nie powinien ocknąć się... czy ja wiem mniej na podłodze- młodszy wampir nie lubił być rozsądny ale jego Twórcę całkiem zamroczyło. Tym razem w ten dobry sposób
-Tak- szepnął Angel i wziął chłopca w ramiona- Will... pomożesz mi?- Zapytał dziewczynę
-Zawsze- wzruszona poszła za nimi. To będzie trudne ale na pewno jakoś sobie z tym poradzi.

Angel i Willow siedzieli przy łóżku już od kilku godzin. Wampir coraz bardziej się denerwował. Dziewczyna już przestała płakać. Teraz tylko się w niego wpatrywała.
-Nie wiem co mu powiem- szepnęła w końcu
-Na pewno coś wymyślisz- wziął ją za rękę- Gdyby wtedy nie zniknął....
-Nie spojrzał byś na Buffy- domyśliła się
-Nigdy- zdobył się na nikły uśmiech- Ale to był właśnie powód jego zniknięcia
-Niestety-westchnęła- zobaczysz jak go poznasz. Tak bardzo za nim tęskniłam. Każdego dnia a Buffy... nie mogła tego zrozumieć dlatego w końcu przestałam o nim mówić
-Rozumiem - westchnął wampir. Bardzo chciał go przytulić. Wziąć w ramiona ale teraz nie mógł bo przecież znów wrócili do punktu wyjścia. Miał tylko nadzieje że szybko zdobędzie jego zaufanie i miłość.
Ktoś zapukał i drzwi się otworzyły
-Angel... wiem że chcesz tu być ale lepiej będzie... no i może chcesz zapolować?- Gunn miał przy sobie topór
-Tak- wampir wstał- Zadzwoń gdy się obudzi
-Nie musisz mi przypominać- Willow uśmiechnęła się do niego.

Dziewczyna powoli zaczęła tracić nadzieje że przyjaciel się obudzi. A już na pewno nie teraz. Gdy nagle chłopak zaczął się powoli budzić. Usiadła obok. I wzięła go za rękę
-Xan.... Xander?
-Will... - otworzył oczy i uśmiechnął się do niej- wyglądasz szałowo...ale mnie boli głowa- jęknął i zrezygnował z próby siadania
-Leż- uśmiechnęła się do niego- przyniosę ci tabletki
-Jesteś nie zastąpiona- zamknął oczy-  a ja sobie jeszcze pośpię.. chyba nie powinienem był pić- na te słowa dziewczyna zaczęła płakać. Teraz już pamiętała ich ostatnie spotkanie. Byli w barze. Xander był przybity i ostro popił. Odprowadziła go do domu i wtedy zniknął.
Na szczęście Xander nie widział jej łez. Spał z uchylonymi ustami chrapiąc cicho. Tak bardzo chciała żeby wszystko było w końcu dobrze. Przyjaciel musiał w końcu wydobrzeć. Na szczęście już wiedziała że jest w nim lepiej i musiała być dobrej myśli.

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 15

Xander obudził się gdy usłyszał z oddali dźwięk tłuczonego szkła.
Takie odgłosy dawno przestały dochodzić do jego świadomości gdy spał ten jednak wybudził go w oka mgnieniu. Może trochę winny był okropny koszmar który go męczył.
Rozejrzał się po pokoju ale był sam. Jeszcze przez chwile nasłuchiwał bez ruchu a gdy usłyszał z dołu jeszcze jakieś trzaski w końcu postanowił zobaczyć. Odzyskał też powoli uczucie ciekawości. Willow mówiła że nigdy nie mógł usiedzieć na miejscu i zawsze musiał wszystko wiedzieć. Uśmiechnął się, lubił wiedzieć, że wraca do siebie choćby w małym stopniu.

Nie bardzo wiedział czego ma się spodziewać ale na pewno nie walki dwóch wampirów z jakąś dziewczyną. Nie była to Buffy  bo to mógł jeszcze zrozumieć. Wiedział kim ona jest. Ta jednak była ciemnowłosa i chociaż nie wiele mógł zobaczyć był w stanie stwierdzić że jest dużo ładniejsza.
-Xan co tu robisz?- Spike nagle znalazł się obok niego
-Ja.. chciałem tylko zobaczyć- zarumienił się ale nie mógł oderwać wzroku od Angela. W walce wyglądał wspaniale i trochę strasznie ale on się  nie bał. Już nie.
-Wracaj na górę tu jest niebezpiecznie- ale na holu już nikt nie walczył. I dziewczyna i wampir odpoczywali na przeciwległych końcach pomieszczenia
-Kochanie... - zaczął Angel
-Więc ty jesteś Xander tak?- Dziewczyna wcięła mu się w słowa- Nie masz się czego obwiać- podeszła ale starszy wampir zagrodził jej drogę- Przecież ci mówiłam że nie jestem już...
-Znasz mnie?- Zapytał zanim znów zaczęli walczyć
-Moce mnie tu przysłały ale też wiem że oni mi nie ufają. Faith- uśmiechnęła się do niego i chłopak podświadomie stwierdził że ona bardziej nadaje się  na Pogromce mimo że ani jej ani Buffy nie znał. To po prostu się czuło.
-Czemu?- Zapytał wyrywając się z objęć Spike'ya
-Miałam... nie wybrałam kiedyś najlepiej ale to już przeszłość- odwróciła się do Angela- sprawdź mnie
-Zrobię to i to za chwilę- warknął na nią nagle i przyciągnął chłopca do siebie. Nie chciał go teraz wypuszczać z ramion. W zasadzie nigdy nie chciał ale teraz nawet nie powinien.
-Chyba powinniście zacząć mi płacić- zielono skóry demon wszedł z rozmachem go hotelu a Xander instynktownie przytulił się do wampira- Nie obawiaj się- uśmiechnął się w jego kierunku ale to oczywiście nic nie dało
-Lorne... - Angel na wpół ostrzegł na wpół chciał zwrócić na siebie uwagę demona- Chciałem żebyś sprawdził ją- wskazał na Faith która stała teraz oparta o pobliską ścianę i z lekkim uśmiechem scenie przed nią
-Oczywiście- Lorne podszedł do niej i na dłuższą chwilę zapadło całkowite milczenie- Mam pewną teorię. Możesz zaśpiewać?- Demon trochę obawiał się Pogromczyni ale ta spełniła jego prośbę. Miała zaskakująco piękny głos- Dobrze- przerwał jej w końcu
-Więc? Mogą mnie tak bezkarnie obijać?- Zapytała patrząc wściekle na Angela
-Nie- Lorne odwrócił się do wampira- Moce przysłały tu Faith z misją a jej wcześniejsze problemy... to rozmowa na osobności
-Mówiłam- usiadła na chodach- teraz dasz mi pokój
-Tak-Angel westchnął trochę zły na siebie. Kiedyś z nią rozmawiał, i miał wtedy szansę- Lorne możemy
-Przyjdź wieczorem do klubu teraz nie mogę- i demon wyszedł zostawiając ich wszystkich bez słowa, zdziwionych
-Pokój- przypomniała Faith
-Spike- odezwał się Angel do młodszego wampira. On miał teraz ważniejsze sprawy na głowie
-Chodź- Spike nie lubił jak mu się coś karze ale dobrze rozumiał starszego mężczyznę. Sam chciał teraz być przy Cordy ale ta Pogromczyni trochę też go fascynowała.

Xander przez jakiś czas nawet się nie poruszył. Nie bał się ale czuł coś dziwnego. Wiedział że coś się tu stało ale nie był pewny czy chce wiedzieć co
-Wszystko dobrze?- Angel patrzył na niego z czułością
-To wszystko... to nie był wypadek...- odezwał się w końcu
-Wybacz ale chyba tak- nie chciał tego mówić ale wszystko na to wskazywał. Każda nowa informacja utwierdzała go w przekonaniu że ktoś kto go znał, kto wiedział że będzie w Sunnydale. Będzie musiał w końcu się temu przyjrzeć
-Dowiesz się wszystkiego?- Chłopiec patrzył na niego takim wzrokiem że aż zadrżał. W tych oczach było wszystko. Nadzieja, strach, ból,  uwielbienie. Nigdy nie widział czegoś takiego. Oczy Xandera wyrażały to czego chłopak sam o sobie jeszcze nie wiedział
-Tak ale pamiętaj nie pozwolę cię skrzywdzić- musnął wargami jego wargi. Wampir miał nadzieje na pogłębienie pocałunku. To jednak się nie stało a on nie naciskał- Plaża?
-Tak- ale zamiast się od niego odsunąć tylko bardziej się przytulił. Angel roześmiał się i uniósł chłopca w ramiona.

Plaża była wspaniała. Mieli pełnie i paliły się pochodnie wcześniej coś musiało się tu odbywać.
-Podoba ci się?- Wampir objął uszczęśliwionego chłopca i razem patrzyli na ocean
-Bardzo- szepnął- wiesz ja pamiętam coś jeszcze. Ja i mój przyjaciel. Willow mówiła że zabił go jakiś wampir. W każdym razie mówiłem że chciałbym....- ale nagle zamilkł i zarumienił się okropnie
-Powiedz proszę- tym razem szept mężczyzny był tuż przy jego uchu. Chłopak zadrżał bynajmniej nie z zimna.
-Kiedyś rozmawialiśmy o tym gdzie...to na prawdę nie ważne- wyrwał mu się
-Kochanie...- zaczął wampir- Może coś zjesz?
-Chętnie- usiadł na kocu i przyglądał się specjałom jakie wyciągał z koszyk Angel. Musiała go pakować Willow. Uśmiechnął się na tą myśl- Boję się wody ale.... może mi pomożesz Cordy mówiła że kiedyś nawet dość dobrze pływałem
-Spokojnie skarbie- pogłaskał go po policzku- mamy czas. Całą noc
-Tak tylko pytam- położył się wygodnie - opowiedz mi coś- poprosił
-Co takiego- zaczął go karmić bardzo ostrożnie. Gdyby zaczął się dusić nie mógłby nic zrobić- Xan wstań proszę
-Tak mi dobrze- jęknął i przyjął jeszcze kawałek kanapki- Może o tym kiedy żyłeś
-To nie jest ciekawe... Chociaż mogę ci opowiedzieć o tym jak ja i moja siostra uciekliśmy naszemu służącemu gdy byliśmy w lesie. To był jedne taki raz byliśmy jeszcze dziećmi- uśmiechnął się  na samo wspomnienie
-Powinieneś się częściej uśmiechać- stwierdził Xander i zamknął oczy- opowiedz
-Miałem 10 lat ona 6.......- spokojny cichy głos wampira w końcu uśpił chłopca któremu śniło się dokładnie to o czym mówił Angel. Nie mógł przestać się uśmiechać na samą myśl o tej przygodzie.
Wampir nie mógł oderwać od niego wzroku z każdym dniem chłopiec wyglądał coraz lepiej fizycznie i psychicznie. Już niedługo będzie mógł porozmawiać z nim poważnie. Jednak teraz nie przestawał mówić od dobrych paru godzin. Xander wyraźnie się przy tym uspokajał.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 14

Faith Leharne wiedziała że gdy tylko wybudzi się ze śpiączki będzie musiała odłożyć swoją zemstę na Buffy na później.
Z początku wcale nie było jej to na rękę ale Moce postanowiły wejść z nią w układ. Albo pomoże naprawić błędy starszej Pogromczyni  i wykona plan powoli, rozważnie z pomocą starych i nowych znajomych albo jej dusza nigdy już nie wróci do ciała. A ona nie chciał jeszcze umierać. A już na pewno nie za cudze błędy.
Dziewczyna otworzyła oczy i uśmiechnęła się sama do siebie. Cała jej siła wracała do ciała w zawrotnym tempie.
Za klika minut będzie mogła opuścić Sunnydale miała nadzieje że już na zawsze.

Xander na początku bardzo się bał. Nie chciał opuszczać hotelu. A przede wszystkim nie chciał być tak daleko od Angela. Uwielbiał z nim być i coraz bardziej się do niego przywiązywał. Teraz już wiedział, że on nie był jego Panem. Był kimś w rodzaju przyjacielem a może gdyby wiedział, znał właściwe słowa i uczucia doszedł by do wniosku że  jest kimś znacznie więcej. Na razie jednak cieszył się, z postępów jakie robi.
Nie tylko on jeden. Willow za każdym razem gdy rozmawiali opowiadała mu więcej o jego życiu. A po kilku dniach zdał sobie sprawę, że pamięta coraz więcej. Przyjaciółka opowiadała mu o szczęśliwych czasach i zawsze przed zaśnięciem starał się o tym myśleć tylko że niestety nawiedzały go koszmary.
Kilka pierwszych razy krzyczał i budził tym wampira. Później żaden z nich nie spał już do rana.
Dopiero po jakimś czasie gdy się wybudzał po prostu przytulał się do zimnego twardego ciała i powoli uspokajał się po czym zasypiał spokojnie a rano budził się w bezpiecznym uścisku i widział wspaniały uśmiech na twarzy mężczyzny.
Dlatego właśnie nie chciał za bardzo nigdzie wychodzić ale z drugiej strony to wyjście do normalnego świata i chęć zrobienia przyjemności przyjaciółką.
To wszystko właśnie sprawiło że siedział teraz na tylnym siedzeniu samochodu Gunna razem z Fred i ogląda widoki zza okna. Słońce świeciło wspaniale. Wiał lekki wiaterek. Był piękny dzień i udzielił mu się dobry nastrój jego towarzyszy.
Uśmiechał się lekko i słuchał ich rozmów. Czuł się tak bardzo normalnie, że przez chwilę aż zadrżał targany dziwnym uczuciem.

Angel siedział na łóżku i już od godziny wtulał twarz w poduszkę której zawsze używał jego śliczny chłopiec. Pachniał tak pięknie.
Zdawał sobie sprawę że zachowuje się żałośnie. Nawet czasy w Sunnydale nie były dla niego takie złe ale nie mógł przestać. Za wszelką cenę chciał pomóc Xander'owi. Chciał żeby pozwolił siebie go kochać. Żeby mógł mu pokazać jak wspaniale może być między dwojgiem kochających się... mężczyzn. Niestety nie wiedział jak. Nie był nawet w stanie. Przez chwile pomyślał nawet że lepiej byłoby być taki jak dawniej. Po prostu wziąć i posiadać ukochanego ale to nie wchodziło nawet w grę. Już raz tak zrobił i teraz wiedział że Will częściej go nienawidzi niż kocha. Bolało ale gdyby Xander tak się zachowywał prawdopodobnie musiałby wbić sobie kołek w serce. Nie przeżyłby tego.
-Jesteś żałosny- ob progu odezwał się Spike tym swoim sarkastycznym tonem
-Chciałeś tu czegoś?- Warknął
-Nie wiem czy cię to interesuje... ale dzwonił Rupert.. ostrzegł cię przed kimś...
-Kim- starzy wampir wstał
-Wiedziałeś że są dwie Pogromczynie- usiadł obok nie zważając na wściekły wzrok Angel'a- Pięknie pachnie
-Faith się obudziła- ciemnowłosy był zaskoczony i bał się trochę. Dziewczyna była nie stabilna i mogła im bardzo zagrażać. Wiedział dlaczego to wtedy zrobiła ale i tak nie był zadowolony że się miesza. A co jeśli Faith znów będzie chciała kogoś zabić. Jeśli wciąż jeszcze nie do końca zrozumiała swoje błędy co jeśli nienawiść i zazdrość jeszcze jej nie przeszły. Sam chciał zabić Buffy ale to inna historia
-Cordy zareagowała tak samo- Spike położył się obok niego- Co jest?
-Faith... to pierwsza Pogromczyni która przeszła na złą stronę. Bardzo namieszała w tamtym roku
-Zdziadziałeś- jęknął młodszy wampir i zapalił a właściwie miał taki zamiar bo Angel wyrwał mu zapalniczkę i schował do kieszeni
-Hej!- Zaprotestował
-Nie będziesz tu palił- nagle gdy tak patrzył na młodszego mężczyznę zapragnął posiąść go na nowo. Był bardzo napalony i to od jakiegoś czasu
-Nawet o tym nie myśl- Spike wstał nagle- pracuje nad uwiedzeniem księżniczki a ty jak cię swędzi tam masz łazienkę
-A gdzie ona jest?- Zmienił nagle temat żeby nie ciągnąć nieprzyjemności i starych żali
-Ona i Percy robią porządki w twojej piwnicy....właściwie pójdę tam bo mu nie ufam- i wyszedł zostawiając Angel'a z mętlikiem w głowie.
W jednym miał rację. Powinien rozładować napięcie. Nie mógł w takim stanie zajmować się Xanderem. W końcu zrobi coś czego będzie żałował.
Spojrzał na zegarek. Do ich powrotu zostało mu jeszcze trochę czasu. Prysznic to jednak dobry pomysł.

Xander wszedł do sypialni i ze zdziwieniem stwierdził że nikogo tu nie ma. Trochę go zaniepokoiło i już miał usiąść na łóżku i pomyśleć co mogło się stać że nie ma tu Angel'a. Trochę się obawiał. Może jednak się pomylił i wampir... nie dokończył myśli bo drzwi do łazienki otworzyły się i zobaczył w nich wampira. Jego zwykle blade ciało teraz było zaróżowione od gorącej wody. Owszem widział go wcześniej nago ale teraz wydawało mu się że widzi wampira po raz pierwszy.
Nagle poczuł coś w kroku. Jego zwykle nie aktywny członek bardzo lekko niemal niezauważalnie obudził się do życia. Aż podskoczył i tym właśnie zwrócił na siebie uwagę mężczyzny
-Xan- odezwał się niemal szeptem zaskoczony ale i szczęśliwy że chłopak w końcu był znów bezpieczny obok niego
-Udało się- chłopak podbiegł do wampira i tym razem pocałunek nie był  niewinny i lekki. Tym razem chłopak przywarł do niego z całą mocą i niemal brutalnie wbił się w jego usta.  Angel jednak po kilku sekundach odsunął go od siebie
-Kochanie co się udało?- Zapytał z rozbawieniem
-Poczułem coś... tam- zarumienił się ślicznie
-Pachniesz pięknie jak słońce, jak lekki wiatr... idealnie- wampir starał się nie pokazać jak bardzo cieszy się z tego. Jak bardzo potrzebuje dotknąć chłopca
-Jestem zmęczony- po kilku chwilach Xander się wycofał i położył na łóżko- Położysz się obok?- Zapytał jeszcze
-Daj mi kilka minut- uśmiechnął się i znów poszedł do łazienki. Za wszelką cenę musiał się uspokoić i jeszcze raz wziąć prysznic. Tego było za dużo.
Gdy wrócił do sypialni Xander już spał z delikatnym uśmiechem na twarzy. Z każdym dniem kochał go coraz bardziej i w końcu będzie musiał znaleźć sposób żeby wszystko było dobrze.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 13

Leżał na łóżku. Oglądał jakąś książkę i z całej siły starał się nie zwracać uwagi na odgłosy z dołu.
Jego rodzice znów urządzili sobie jedną ze swoich pijackich imprez. Bał się za każdym razem gdy tak się dzieje czyli co najmniej dwa razy w tygodniu. Tym razem jednak było gorzej. Jutro miał przecież iść pierwszy raz do szkoły. Usłyszał kroki na schodach i skulił się jeszcze bardziej. Miał nadzieje że to nie wujek ani ojciec nie chciał iść do szkoły cały w siniakach. Serce waliło mu jak oszalałe. Nasłuchiwał i wiedział, że do oczu napłynęły mu łzy mimo że wiedział to jeszcze bardziej rozwścieczy intruza.
Drzwi otworzyły się delikatnie i aż zamarł z przerażenia. Do pokoju weszła młoda kobieta. Zdaje się, że przyszła tu z wujkiem ale mógł się mylić. Miał tylko 5 lat i okropnie się bał
-Xander?- Zapytała z uśmiechem. Tylko kiwnął głową- Nie bój się mnie- zamknęła za sobą drzwi i usiadła na łóżku- Twoje życie jest bardzo ciężkie malutki- pogłaskała go- ja wiem że tego nie rozumiesz... że się boisz ale nic nie dzieje się bez przyczyny- pocałowała go w czubek głowy- pamiętaj wszystko będzie dobrze jesteś przeznaczony do czegoś wspaniałego....
-Ale...- zaczął niepewnie
-Wszystko się ułoży- sięgnęła do kieszeni i podała mu łańcuszek- nie zgub go- Xander przyglądał się ślicznemu świecidełku z zachwytem- on cię ochroni a gdy znajdziesz się w prawdziwych kłopotach potrzyj go a przyjdę- wstała- a teraz biegnij- podeszła do okna i otworzyła je na oścież- schowaj się w domu przyjaciółki i pamiętaj jesteś kimś bardzo ważnym- nagle kobieta zniknęła i chłopiec zastanawiał się czy to przypadkiem nie miał jakiegoś bardzo dziwnego snu ale wciąż ściskał łańcuszek. Siedział przez chwilę bez ruchu i starał się ułożyć jakoś myśli. Nie było to jednak łatwe.
Nagle usłyszał ciężkie kroki i sapanie aż od schodów. Wujek Roy. Szybko wstał i podbiegł do okna. Dziś w nocy mężczyzna go nie dostanie. Wsadził nietypowy prezent do kieszeni i wygramolił się na daszek domu. Później po drabinie na trawę i puścił się biegiem do domu najlepszej przyjaciółki. Willow na pewno będzie zadowolona jak go zobaczy. A jego rodzice przyjmą go bez słowa.

Angel patrzył na śpiącego chłopca. Najpierw był pewny, że Xander ma koszmar ale chwilę później już się uśmiechał. Tak bardzo chciał wiedzieć co mu się teraz śni. Wszystkie rany na jego ciele goiły się doskonale i to napawało go ogromnym szczęściem. Jego psychika jednak. Wciąż jeszcze nie było z nim najlepiej. Owszem przy Fred, Willow i Spikey'em zachowywał się jak normalny nastolatek. Przy nim jednak wciąż był jakby trochę zastraszony. Owszem kilka dni temu sam go pocałował i to było na prawdę wspaniałe ale później przez jakiś czas unikał go na potęgę.

Jego zachowanie przy Cordy było podobne ale może to wynikało z tego że dziewczyna ma ogromnie silną osobowość. Wes był mu raczej obojętny ale wiedział że ten musiał oglądać jego rany i nie podobało mu się to wcale ale już nie drżał gdy go widział. Gunn przerażał go tak bardzo jak  Angel mimo że było od niego o rok starszy i starał się robić wszystko by Xander czuł się przy nim dobrze. Starał się być dla niego jak starszy brat i dlatego nie zrażał się gdy coś szło nie tak.
Wampir podszedł do łóżka i już miał się położyć obok gdy usłyszał pukanie do drzwi. Na zewnątrz stał Lorne. Może on pomoże chociaż trochę
-Wejdź- powiedział cicho ale wiedział że demon usłyszał
-Angel?- Zapytał i dopiero teraz zobaczył chłopca na łóżku- Śliczny- szepnął- Jaki masz problem z tym aniołkiem
-Lorne przecież wiesz co się dzieje- westchnął
-Tak ale nie...- nagle zamilkł a gdy temu demonowi zamykały się usta coś złego będzie się działo i wcale mu się to nie podobało- Ja ci nie pomogę- usiadł na fotelu- nie jestem w stanie... On nie jest zwykłym złamanym chłopcem... idź do jakiegoś Mistyka... i to szybko...
-To coś złego?- Nie odrywał wzroku od Xandera
-Mogę tylko powiedzieć że ktokolwiek to zrobił to nie był przypadek. Ktoś chciał go usunąć z twojej drogi. Twój pobyt w Sunnydale byłby całkiem inny. Wszystko... W każdym razie musisz mu pomóc, on musi wyzdrowieć. Musisz się nim zająć... On jest kluczem do twojego odkupienia, do lepszego świata dla ciebie dla niego i dla tych którzy go otaczają- wstał- poszukam ci dobrego Mistyka opiekuj się nim- podszedł jeszcze do wampira i musnął ustami jego policzek. To wcale go nie zaskoczyło. Właściwie wcale tego nie zauważył. Starał się przetrawić słowa przyjaciela.

Xander obudził się czując w talii rękę swojego... Angela. Już nie przeszkadzało mu że ciągle jest z nim. Przestał się go już tak okropnie bać. Wiedział że nic mu nie zrobi  i przy nim nikt go nie skrzywdzi. Czasem tylko łapał te jego spojrzenia, nie rozumiał ich wcale. Przywykł do tego że ludzie patrzą na niego z zwierzęcą rządzą w oczach. Willow mówiła że mężczyzna... wampir go kocha ale on nie był w stanie nawet o tym myśleć. Jego nikt nigdy nie kochał. Nawet jego rodzina. Ten sen był wspomnieniem. Strasznym na początku. A później ta kobieta ona też była rzeczywista. To pewnie jakaś czarownica. Nie mógł tylko przypomnieć sobie co stało się z łańcuszkiem. Wiedział że któregoś dnia zniknął. Ale może po prostu zapodział albo ktoś mu go ukradł, przecież wyglądał na cenny.
Nagle zapragnął być w silnych kojących ramionach Angela. Ostrożnie się do niego przysunął i nawet nie wzdrygnął się gdy poczuł zimne usta na karku. Potrzebował tego. Instynkt podpowiadał mu, że powinien teraz zająć się erekcją drugiego mężczyzny ale powstrzymał się. To już nie było jego życie i ze wszystkich sił starał się od tego wszystkiego odciąć. Jak na razie wszystko szło dobrze ale dziś... ten sen... te wspomnienia
-Kochanie wszystko dobrze?- Zapytał Angel patrząc na niego uważnie
-Przypomniałem sobie coś- szepnął przytulając się jeszcze ciaśniej
-Coś ważnego?- Niezmiernie ucieszyło to wampira. Wszystko w końcu się ułoży
-Noc przed moim pierwszym pójściem do szkoły... nic ważnego- uśmiechnął się do niego. No bo i była to prawda. To nie było nic nadzwyczajnego
-Cieszę się że to było cokolwiek- musnął wargami jego policzek
-Angel...-zaczął ostrożnie- Willow mówi że mnie kochasz
-Nie myśl teraz o tym- pogłaskał go po ramieniu- teraz ważne jest żebyś doszedł do siebie... jesteś głodny?
-Nie- to było kłamstwo ale nie chciał żeby mężczyzna się ruszał było mu tak dobrze- Gdybym mógł kochać to kochałbym cię- szepnął ale wiedział że wampir go słyszał
-Bardzo bym tego chciał- podniósł się jednak. Musiał wziąć prysznic- Willow i Fred chcą cię zabrać do wesołego miasteczka ale pójdzie z wami Gunn
-A... Wes nie może?- Nie chciał za bardzo przebywać ze starszym chłopakiem coś w nim było takiego
-Kochanie Gunn ci nie zagraża- uśmiechnął się do niego
-No dobrze- usiadł i powoli przesunął się na kolana wampira. Angel się nie poruszył- Szkoda że nie możesz pójść ze mną- szepnął mu do ucha- nie chciał go podniecać... nie bardziej. Po prostu starał się być miły i dać mu coś od siebie coś oprócz ciała
-Wybierzemy się na plażę ale po zachodzie słońca- obiecał- i nic się nie martw wszystko będzie dobrze- przytulił go do siebie
-Wiem- posłał mu śliczny uśmiech i wstał- a nauczysz mnie walczyć?- Zapytał jeszcze zanim wampir wyszedł. Kiedyś będzie mógł pójść z nim, kiedyś będzie z nim wszystko dobrze. Zaczynał w to coraz bardziej wierzyć.
-Jeśli będziesz chciał- popatrzył na niego- ale powoli wciąż jeszcze nie wróciłeś do sił
-Dobrze- znów się położył i pozwolił wampirowi wyjść. Miał rację przecież ciągle jeszcze się bardzo męczył ale nie był dzieckiem i chciał w końcu nie być zależny... w każdym razie nie tak bardzo. Za wszelką cenę chciał zacząć nowe życie. Ma tu przyjaciół... rodzinę i tym będzie się teraz zajmować. Na tym się skupi.
Ziewnął i zamknął oczy.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 12

Angel na prawdę denerwował się tym co może zrobić Buffy.
Gdy tylko dziewczyna zniknęła zadzwonił do Ruperta który wprawdzie go wysłuchał ale wampir nie był pewny czy do końca może mu ufać. W prawdzie Rada zwolniła go rok wcześniej ale on zdawał się być wierny jej ideałom.
Za to Willow zaskoczyła ich wszystkich. Zadzwoniła do rodziców, którzy mieli się tu wybrać na jedną ze swoich konferencji i oznajmiła że w trybie natychmiastowym przenosi się do L.A  i poprosiła żeby wszystko za nią załatwili. Na co oni zgodzili się bez słowa sprzeciwu. Czasem zapominali nawet że mają córkę.
I tak oto Angel zyskał po swojej stronie coraz bardziej potężną wiedźmę.

Xander spędzał ze starą przyjaciółką niemal każdą chwilę. Dziewczyna z całej siły starała się nie wspominać tego czego i jak się z nim działo przez te kilka lat. Czasem tylko patrzyła na niego takim przeraźliwie smutnym wzrokiem.
Mimo wszystko wszyscy widzieli, że z chłopakiem z dnia na dzień jest coraz lepiej i nikt nie mógł powiedzieć o tym złego słowa.
Willow była też zaskoczona tym że Cordy i Spike tak dobrze się ze sobą dogadują. Dawna znajoma bardzo wydoroślała i stała się odpowiedzialną silną młodą kobietą. Teraz mogły się zaprzyjaźnić.
Była jeszcze jedna kwestia która bardzo ją nurtowała. Czy Xander życzy sobie tego żeby Angel dotykał go w ten sposób. Widziała że wampir bardzo go kocha i cierpi.

-Xander- odezwała się gdy skończyła się jeszcze jedna głupkowata komedia którą oglądali. Wcześniej była tu też Fred ale Wes zawołał ją na dół. Mieli jakąś sprawę do załatwienia
-Tak- odwrócił się do niej. Jej obecność wspaniale na niego działała i z dnia na dzień czuł się pewniej w tym nowym życiu
-Nie zrozum mnie źle ale... Xan czy ty i Angel czy on.. nadużył swojej... władzy... nad tobą?- Nie bardzo wiedziała jak o to zapytać. Gdyby sytuacja była inna rozmowa byłaby łatwiejsza
-On jest dla mnie dobry- odpowiedział bo nie zrozumiał
-Cieszy mnie to- uśmiechnęła się do niego- ale nie o to pytam...Angel cię kocha.. wiesz o czym mówię?
-Chyba nie- odpowiedział i spuścił wzrok
-Chcę żeby było ci dobrze tu, żebyś był bezpieczny, szczęśliwy, żebyś wydobrzał- westchnęła- ale i też chcę cię dotykać- na te słowa zadrżał i Willow zagryzła wargi
-To mój Pan- zaczął chłopak - i jeśli ma takie....
-Xander nie o tym mówię- przerwała mu- chodzi o to że on chce sprawić ci tym przyjemność....nie nadaje się do tego- jęknęła i westchnęła raz jeszcze
-Nic z tego nie rozumiem- przyznał Xander
-Może mówię o tym za wcześnie i bardzo mi głupio ale chcę wiedzieć czy on... czy nie zrobił czegoś co tamci...
-Nigdy- odpowiedział szybko. Owszem mieli problemy i wiedział jak mężczyzna na niego patrzy ale nie zrobił nic złego nigdy. Poza tym że go kilka razy dość dobrze odurzył
-A czy ty... wiesz... o tej miłości co to w ogóle?- Zdawała sobie sprawę że to głupie pytanie ale przyjaciel był jak małe dziecko a to było ważne. W końcu jego ciało zacznie się zachowywać jak powinno a nie był na to gotowy mentalnie i emocjonalnie
-Wiem że kocham ciebie i Fred- zaczął po chwili
-Cieszę się- i ona polubiła dziewczynę- ale nie o tym mówię. Ja nawet nie wiem kogo ty wolisz. Powiedz czy cokolwiek cię podnieca?
-Nic- to słowo znał bardzo dobrze i wiedział że on nie reaguje na żaden widok czy dotyk. Nie potrafił. Nie gdy ktoś mu nie każe się podniecić żeby temu komuś było lepiej
-Och..- westchnęła i umilkła na kilka minut- A czy Angel...powiedz co on robi gdy jesteście razem...
-Przytula mnie, rozmawia.... opatruje mi rany...
A jest ci przy nim dobrze?- Może martwi się bez powodu. Może wampir jednak potrafi się powstrzymać. Z Buffy było inaczej. Już dawno stwierdziła że tak na prawdę nie kochał... byłej już przyjaciółki. Trudno było jej tak myśleć ale taka była prawda i musiała się z tym pogodzić
-Tak.. nie boję się go wcale- uśmiechnął się do niej lekko- i bardzo mi pomaga
Drzwi się otworzyły i wszedł obiekt ich trudnej niekomfortowej rozmowy
-Wszystko dobrze?- Zapytał wyczuwając zmieszanie dziewczyny i patrzył na nią ostrzegawczo. Tylko pokręciła lekko głową
-Tak- Willow i Xander pokiwali głowami
-Will Wes chce z tobą porozmawiać- mężczyzna usiadł w fotelu
-Już idę- położyła dłoń na ramieniu przyjaciela  i zebrała się do wyjścia

-O czym rozmawialiście?- Angel przeniósł się na łóżko. Tęsknił za chłopakiem
-O...- zająknął się- o Sunnydale- skłamał niezbyt wprawnie ale wampir tym razem odpuścił. Trochę obawiał się, że Willow ciągle jest w nim zakochana. A byłaby lepszym wyborem dla chłopaka. Na szczęście z biegiem dni martwił się o to coraz mniej
-Tak sobie pomyślałem-zmienił temat- jest już ciemno... może chcesz zaczerpnąć świeżego powietrza?
-Na prawdę? Zrobił wielkie oczy i wyglądał teraz prześlicznie i niewinnie. Aż chciał go pocałować i zacisnął ręce na udach żeby nie zrobić niczego głupiego
-Oczywiście- odezwał się w końcu i wstał- jest trochę zimno więc poszukam ci czegoś do ubrania i za chwilę wrócę- i wyszedł bo musiał szybko się wydostać. Dla bezpieczeństwa chłopca.

Xander był bardzo podekscytowany. Owszem czasem wychodził z pokoju żeby pochodzić po hotelu ale od drzwi trzymał się z daleka. Nawet okno w sypialni omijał. Nie wiedział czy może. Dlatego teraz nie mógł nawet usiedzieć spokojnie i gdy drzwi otworzyły się po raz drugi skoczył na równe nogi i gdyby nie to że Angel był wampirem pewnie by boleśnie upadł
-Spokojnie zdążymy- posadził go z powrotem i uśmiechnął się delikatnie
-Po prostu bardzo się cieszę- pozwolił się ubierać- chyba nie pamiętam jak tam jest.. znaczy na dworze...i sam nie wiem...
-Już już- pogłaskał go po policzku- będziemy często wychodzić ale tylko ze mną. Dobrze?
-Oczywiście-na to mógł przystać i nawet mu to odpowiadało. Przy mężczyźnie czuł się na prawdę dobrze i wiedział że nie da nikomu zrobić mu krzywdy.

Xander trochę się wahał przy drzwiach ale Angel nie naciskał. Po prostu stał z wyciągniętą ręką już na zewnątrz i czekał.
Chłopak w końcu zrobił krok na przód i został oszołomiony zapachem i odgłosami nocy w dużym mieście
-Powiedz gdy będziesz chciał wrócić- szepnął wampir i poprowadził go dalej do ogrodu. Dobrze że dziewczyny się nim zajmowały. Nawet w nocy oświetlany latarniami wyglądał pięknie
-Dobrze- przytulił się do niego niemal mimowolnie. Na prawdę było tu wspaniale i nawet chłód mu nie przeszkadzał. Po prostu rozglądał się na boki. Wszystko mu się tu podobało i miał ochotę pobiegać, po trawie. Nie zrobił jednak tego bo bał się reakcji mężczyzny.
Ten jednak usiadł na ławce i pozwolił nu robić co chciał. Dlatego po kilku minutach Angel nie mógł się powstrzymać od śmiechu gdy zobaczył że Xander biega po trawie i zachwyca się wszystkim co tu widzi. Nawet fontanna wprawiała go niemal w ekstazę. Wąchał wszystkie kwiaty i głaskał trawę.
-Widzę że się podoba- odezwał się w końcu wampir
-Bardzo- podbiegł do niego- Dziękuję, bardzo dziękuję- rzucił się mu na szyję i pocałował lekko w usta. Wampir zaskoczony przez chwilę się nie poruszył. Ale i chłopak zamarł gdy zrozumiał co właśnie zrobił. Odsunął się powoli jakby ze strachem i patrzył na niego bardzo uważnie
-Xan...skarbie wszystko dobrze- uśmiechnął się do niego ale nie wstał nie chciał go bardziej wystraszyć- to było bardzo miłe- mówił ostrożnie- nie przepraszaj, Chodź tu do mnie proszę- Xander wahał się dłuższą chwilę i Angel'owi wydawało się że ten zbladł. W końcu jednak usiadł obok na ławce i patrzył na wampira bez słowa
-Pięknie tu prawda?- Nie chciał mówić o tym co tu się stało. Jeszcze nie
-Bardzo- chłopak znów rozglądał się po ogrodzie trochę rozluźniony. Dobrze, że jego Pan nie drąży tematu tego co się tu działo przed kilkoma minutami. Czuł że nie powinien tego robić a z drugiej strony to było takie dobre i właściwe że aż chciał zrobić to jeszcze raz ale nie mógł. Nie chciał go prowokować.
-Następnym razem pojedziemy na plaże. Chcesz?- Angel trzymał emocje na wodzy coraz bardzie i coraz gorzej mu się to udawało
-Bardzo- szepnął Xander i spał po kilku chwilach oparty o ramię mężczyzny. Ten objął go  i siedział bez ruchu wpatrzony w przestrzeń i szczęśliwy jak nigdy wcześniej. Chłopiec wracał do zdrowia powoli ale bardzo wyraźnie i to sprawiało, że jego martwe serce niemal zaczęło bić.