środa, 27 marca 2013

Rozdział 11

Kiedy Angel w końcu skończył mówić i popatrzył na dziewczynę. Było widać, że ta jest w szoku. Na policzkach miała łzy a oczy rozszerzyły się niemal na pół twarzy. Słyszał też, przyspieszone bicie jej serca i zrobiło mu się żal. Ona tu nie zawiniła, teraz wiedział to na pewno
-Ja... szukałam go ale... jego rodzice... jakoś przekonali mnie że uciekł. Nie miałam pojęcia...- szloch wstrząsnął jej ciałem
-Wiem Willow- podszedł do niej i objął- Ale jestem pewny, że ktoś...-nie skończył bo drzwi otworzyły się z trzaskiem i stanął w nich Spike. Jak zwykle na coś wściekły
-Ja go pilnować nie będę- warknął w stronę starszego wampira kompletnie ignorując dziewczynę
-William- Angel wstał- Możesz...
-Nie nie mogę. Uwodzę tu sobie Cordi i co słyszę?
-Cordy?- Willow otrząsnęła się z szoku
-Tak Ruda. Okazało się, że księżniczka jest całkiem niezła- posłał jej bezczelny uśmiech
-I jesteś dobry...?- Zapytała niepewnie
-Chronię moją rodzinę- i znów spojrzał na Angela- Xan ma jakieś koszmary
-Idź- dziewczyna wstała- postaram się nakłonić Buffy do powrotu jutro rano.. ale nie wiem
-Poradzimy sobie z Pogromcom- Spike klepnął dziewczynę w ramie i z zadowoleniem stwierdził że się nie odsunęła. Spojrzał na nią pytająco
-Ty i Cordy jakoś dziwnie pasujecie do siebie... no i pomagasz Xanderowi nie potrzebuje niczego innego- posłała mu blady uśmiech a on tylko kiwnął głową i wyszedł z sypialni. Angel poszedł za nim.

Wampir wszedł do sypialni którą dzielił z chłopakiem i stanął jak wryty na progu. Spike miał rację, Xander rzucał się po łóżku i jęczał cicho
-Kochanie- Angel podszedł do niego i wziął w ramiona by nic sobie nie zrobił. Chłopak od razu się do niego przysunął ale spał dalej mamrocząc coś cicho.
Mężczyzna z początku nic nie rozumiał ale słowa stawały się z każdą chwilą coraz wyraźniejsze
-Tato... nie... zostaw... muszę... szkoła- chłopak już się nie rzucał i nawet się uśmiechnął lekko- Will...- i nagle otworzył oczy i spojrzał na wampira- Przypomniałem sobie coś- wyznał cichym głosem nie spuszczając z niego wzroku
-Opowiedz- szepnął Angel
-Dziewczyna... młoda bardzo... miała czerwone włosy i sprawiała że się uśmiecham... że byłem szczęśliwy- mężczyzna pochylił się i musnął wargami jego czoło
-To Willow byliście przyjaciółmi od kołyski... a później zniknąłeś ale ona nie przestała cię szukać...
-Znasz ją?- Xander podniósł się i usiadł
-Jest też moją przyjaciółką- uśmiechnął się do niego- Xan... ja wiem że ty się mnie boisz- zaczął niepewnie
-Tak- wyznał- ale jesteś dobrym Panem
-Nie jestem- spuścił wzrok- Spike radzi sobie dużo lepiej... ale ja chcę dla ciebie jak najlepiej... nie zawsze umiem...
-Nie chcę o tym mówić... ja wiem że mnie narkotyzowałeś...
-Musiałem cię opatrzeć... tam...-nie odwracał wzroku od twarzy chłopaka
-Sam to robiłeś?- Zapytał Xander ostrożnie
-Tak- skłamał wampir. Wiedział, że jeśli chłopak dowie się, że był z nimi Wes odsunie się od niego jeszcze bardziej
-To dobrze- ziewnął i zamknął oczy- chcę żebyś mi pomógł... chcę wydobrzeć...
-I ja też tego chcę kochanie- uśmiechnął się Angel- i tak zrobimy powoli
-Czemu wybrałeś mnie?- Zapytał chłopak
-Są ludzie którym bardzo na tobie zależy i chciałem pomóc- pogłaskał go po policzku- i pokochałem cię... wiem że cię to przeraża...
-Tak- znów ziewnął- może... może kiedyś... może gdy wszystko....- już nic nie powiedział bo usnął. Angel wpatrywał się w śliczną twarz chłopaka i tak bardzo chciał żeby Xander był zdrowy, żeby przytulał się do niego z chęci a nie z potrzeby. Ale może powinien cieszyć się z małych zwycięstw. Bał się, że jutro rano będzie znów gorzej. Te huśtawki nastrojów były chyba najgorsze w tym wszystkim. Gdy przez chwilę był normalny mógł  po kilku sekundach znów się załamać.
Wampir nasłuchiwał i węszył ale jego była spała kilka pokoi dalej. Obawiał się jej reakcji. Wiedział, że jest z nią coś nie tak i może być zagrożeniem dla jego Xandera a on już wystarczająco wycierpiał.

Buffy bardzo podobał się ten hotel. Oczami wyobraźni widziała co może tu jeszcze zrobić i jak wspaniale bawiłaby się z Angelem w tak dużym miejscu. Słońce nie byłoby tu problemem.
Nie podobało się jej że wampir pracuje z taką ilością osób. Nie potrzeba przecież takiej pomocy. Oni mogą sobie poradzić całkiem sami.
Dziewczyna otwierała każdą sypialnie ale  nie zobaczyła tu nic dziwnego. Nie spotkała też nikogo ale było już południe więc wszyscy powinni być na dole i już miała się tam skierować gdy nagle usłyszała jakieś hałasy z pokoju na  końcu korytarza i podbiegła tam.
Na palcach bardzo ostrożnie uchyliła drzwi i aż zamarła z przerażenia. W środku był Spike, jej Angel i nieznany wcześniej chłopak.
Ten ostatni był bez koszuli
-Co się tu....?!- Krzyknęła i wbiegła do środka
-Buffy!- Angel złapał ją za rękę i przytrzymał- Co tu robisz?
-Ja!? A ty? Kto to jest?- Robiła mu wyrzuty coraz głośniejszym głosem
-To jest Alex- Spike postanowił pomóc starszemu wampirowi na swój sposób- Nowy projekt Angela- mrugnął do chłopaka żeby zrozumiał że wkręca tą straszną dziewczynę- no wiesz... raz nastolatka z małego miasta a raz śliczny....- nie skończył bo dostał w twarz z zatoczył się  na łóżko
-Przestań i wyjdź!- Angel bardzo chciał, żeby Buffy wyszła. Xander bardzo powoli cofał się do ściany ze strachem.
-Ty jesteś mój! Co ten.. ten wyrostem może ci dać?!- Teraz biła już wampira który robił się coraz bardziej zły. Najchętniej by ją stąd wyrzucił i to przez okno
-Buffy  my nie jesteśmy razem i nigdy nie będziemy- chciał przytulić chłopaka. Miał szczęście, że był z nimi Spike zobaczył że młodszy wampir zaprowadził Xandera na łóżko i objął
-A może byście tak przestali wrzeszczeć?- Zapytał sięgając po papierosa. Do sypialni weszła Willow
-Buffy...- zaczęła
-Wiedziałaś- zaatakowała przyjaciółkę
-Nie... Buffy to jest Xander... mój Xander- zaczęła niepewnie
-To jest...?- Pogromczyni popatrzyła na chłopaka i splunęła- To jeszcze nie koniec!- Krzyknęła jeszcze i wyszła. Nikt się nie poruszył.
-Znam cię- odezwał się po jakimś czasie Xander- Ty jesteś Willow... moja Willow- uśmiechnął się a oba wampiry odetchnęły z ulgą.
-Tak- dziewczyna znów płakała tym razem ze szczęścia. Odnalazła najlepszego przyjaciela, brata
-Powinniście porozmawiać- odezwał się Angel ale podszedł do chłopaka i pogłaskał go- przyniosę ci coś do jedzenia i.. ubierzesz się sam?
-Tak... dziękuję- Xander patrzył na niego uradowany- Spike....
-Nie martw się mały załatwię to- mrugnął- i nie martw się tą wariatką ona nic ci nie zrobi- wyszedł. Może w końcu uda mu się pobyć chwilę ze swoją księżniczką no i nie może się doczekać aż ta napadnie na Buffy. To jest oczywiście nieuniknione a uwielbiał gdy dziewczyna robi się wredna.

Buffy była wściekła. Wybiegła z hotelu i szukała autobusu do domu. Ona tak tego nie zostawi. Nawet Willow ją opuściła ale to przejściowe. Dziewczyna na pewno do niej wróci. Jak zawsze ją jest tak ławo kontrolować.

Willow nie mogła się napatrzeć na przyjaciela. Wiedziała co mu się działo i nie bardzo wiedziała jak teraz z nim rozmawiać. Było jej ciężko ale nie powinna go tym obarczać
-Czy...- zaczął chłopak- szukałaś mnie
-Nawet gdy inni się poddali- usiadła obok- Cieszę się że znalazł cię Angel
-Jest dla mnie dobry- odpowiedział
-Tak i bardzo mu na tobie zależy a mi to nie przeszkadza- uśmiechnęła się do niego- tylko ty bądź szczęśliwy
-Kiedyś na pewno będę. A ty?- Zmienił temat
-Teraz już jestem- położyła mu rękę na ramieniu i nagle wszedł Spike i Cordy. Dziewczyny wymieniły spojrzenia ale się nie odezwały
-O ten ci chodziło?- Zapytał wampir i podał Xander'owi płytę
-Tak dziękuję- uśmiechnął się i w końcu postanowił założyć koszulę. No i zaburczało mu w brzuch. Na ten dźwięk wszyscy się roześmiali.
Angel słyszał to i odetchnął z ulgą. Wszystko wracało do normy i nawet Buffy nie mogła mu zepsuć humoru. Nie  gdy słyszał śmiech ukochanego. Musiał sprawić żeby słyszał to częściej. I nic mu w tym nie przeszkodzi nawet jeśli świat będzie musiał w ostateczności poznać nowego Pogromcę. Buffy jest niebezpieczna i będzie musiał coś z tym zrobić. Czuł się za nią odpowiedzialny.

piątek, 22 marca 2013

Rozdział 10

Angel schodząc za Wes'em do holu niemal modlił się w duchu, żeby Spike zorientował się w sytuacji i jednak poszedł do sypialni Xandera kto jak kto ale ona będzie bronił chłopaka za każdą cenę. Już włączył go do rodziny a to może być bardzo przydatne czasami.
Ze szczytu schodów zobaczył dziewczyny. I z oddali zauważył zmianą jaka zaszła w jego byłej dziewczynie. Była bardzo widoczna. Wcześniej Buffy miała w sobie jeszcze jakąś niewinność i świeżość. Teraz była jakby mroczniejsza, bardziej zacięta.
-Buffy, Willow- przykleił do twarzy sztuczny uśmiech marząc tylko o tym żeby wrócić na górę
-Angel- Pogromczyni podbiegła do niego i rzuciła mu się w ramiona w ten sam sposób w jaki robiła to setki razy gdy byli razem ale teraz nie sprawiło mu to żadnej przyjemności. Przeciwnie miał ogromną ochotę ją odepchnąć ale ręce dziewczyny owinęły się wokół niego jak bluszcz. Zaborczo i nie przyjemnie- Tęskniłam- szepnęła mu do ucha
-Buffy- odezwał się w końcu- Co tu robicie?- Postanowił nie wdawać się z nią w dyskusję
-Przyjechałam się z tobą zobaczyć- zielone oczy dziewczyny wpatrywały się w niego z taką intensywnością że aż zrobiło mu się niedobrze
-Nie jesteśmy już razem- odpowiedział ostrożnie
-Tak ale pomyślałam sobie, że możemy być przyjaciółmi- w końcu się od niego odsunęła a wampir przeniósł wzrok na drugą dziewczynę. I ona się zmieniła ale na lepsze i ta zmiana niezmiernie go cieszyła
-Może- powiedział bez przekonania- Co u ciebie?
-Studia, gromienie i Riley- uśmiech nie schodził jej z twarzy- Znaczy wiesz zaczęłam się spotykać z takim chłopakiem jest bardzo dobry dla mnie i on wie... i nie przeszkadza mu. Mam nadzieje że nie jesteś zazdrosny.... wiesz jesteśmy...
-Przyjaciółmi tak wiem- musiał usiąść bo obawiał się, że może jej coś zrobić- Willow a co u ciebie?- Zwrócił się do cichej do tej pory dziewczyny która była trochę zażenowana zachowaniem przyjaciółki
-Bardzo dobrze- uśmiechnęła się do niego przepraszająco- Cordy!
-Słyszałam że przyjechałyście- dziewczyna stanęła obok wampira- Spike jest u Xandera- szepnęła mu do ucha żeby go uspokoić- Co was sprowadza do dużego miasta?
-Takie tam sprawy- oczy Buffy zaszkliły się wściekłością gdy zobaczyła jak są blisko siebie- A co u ciebie?
-Nigdy nie było lepiej- Cordelia uśmiechnęła się do niej bezczelnie- idę na górę to była długa noc- pocałowała Angela z policzek a ten uścisnął jej dłoń i popatrzył jak wraca. Dawno myślał, że powinni wszyscy mieszkać w tym samym miejscu było by bezpieczniej
-A nas nie zaprosisz?- Zapytała jasnowłosa dziewczyna
-Wejdźcie pokoje na 3 piętrze są gotowe do mieszkania- czuł, że Spike go wzywa, że coś nie dobrego dzieje się z jego chłopcem, ale nie mógł teraz tam podjeść. Nawet nie zauważył jak Buffy odeszła i został sam z Willow
-Angel musimy porozmawiać- westchnęła
-Tak oczywiści- wskazał jej drogę do gabinetu- O co chodzi?
-O Buffy... wiesz ona się bardzo zmieniła jest zaborcza chcę kontrolować wszystko i wszystkich.... czasem się jej boję...
-Wiesz, że nie musisz z nią zostać, przyjaźnie się rozpadają- było mu jej żal. Na prawdę była całkiem inna niż kilka miesięcy temu ale zawsze ją bardzo lubił i jeśli tylko będzie chciała jego pomocy zrobi wszystko żeby udało jej się wyrwać
-Tak- westchnęła- Wiem że masz jakiś sekret... że i ty zaczynasz żyć na nowo bez niej  może z kimś innym...
-To nie takie proste- szepnął
-Do puki to nie jest Spike to jest dobrze- uśmiechnęła się do niego
-To nie on....-roześmiał się- Will...jest coś co muszę ci powiedzieć ale jeszcze nie teraz to może cię złamać
-Poczekam tylko bądź ostrożny z Buffy na prawdę dzieje się coś nie dobrego jeśli dowie się że kogoś masz...
-Nie dowie się- musiał porozmawiać z Williamem i to jak najszybciej- A jeśli tak.... poradzę sobie
-Obyś miał rację- posłała mu uśmiech jakiś taki trochę tajemniczy, uspokajający- Więc 3 piętro?
-Tak- poszedł za nią.

-Co się do cholery dzieje?!- Spike niemal krzyknął gdy tylko znalazł się w sypialni
-Buffy- jęknął i usiadł w fotelu- nie wiem co ona tu robi...
-Wywal ją jesteś potrzebny tu- młodszy wampir był wściekły- Nie masz żadnych zobowiązań...
-Jeśli się domyśli...- ukrył twarz w dłoniach
-Tylko mi nie mów że się jej boisz- Spike usiadł na podłodze obok niego. Złość mu przeszła widział że Angel jest załamany a to nigdy nie wróżyło nic dobrego
-A co jeśli ona mu coś zrobi?- Spojrzał na młodszego mężczyznę
-Sam ją zabiję... Xander... jest ważny dla ciebie tak jak i ty dla mnie.... znaczy nie dokładnie... już nie...
-Coś mówiłeś- przerwał mu uśmiechając się lekko
-Jest rodziną tak jak i cała reszta tych twoich... pomocników- Spike zapalił- Zostań z nim dzisiaj ja idę porozmawiać z nimi. Chociaż pewnie wiedzą co się dzieje
-A ty? Cordy zrobiła na tobie wrażenie- Angel podszedł do  łóżka
-Nie twój interes- z tymi słowami jasnowłosy wampir wyszedł z sypialni.
Angel został tylko z Xanderem nie powinno ich tu być. Chłopak jest jeszcze taki wrażliwy. Bał się o niego. Jest pewny że gdy zobaczy Willow będzie źle. Zaczęła go boleć głowa. Może powinien gdzieś z nim teraz wyjechać. Ale z drugiej strony nie będą tu siedzieć wiecznie a mimo tego że się nie przyznał czuł się trochę odpowiedzialny za Buffy. Za jej przemianę.
-Jakoś się ułoży- szepnął sam do siebie bardzo delikatnie głaszcząc chłopaka do ramienia- Poradzę sobie z tym... Ochronię cię kochany... za każdą cenę- Xander przysunął się do niego ale spał dalej.Na ślicznych ustach błąkał się uśmiech. I wampir zamknął oczy. Musiał się przespać chociaż na chwilę.

Jakiś czas później drzwi pokoju otworzyły się cicho a do środka weszła zaspana dziewczyna. Światło  z łazienki padało na łóżko i Willow gdy tylko zobaczyła kto tam śpi zakryła usta dłońmi by nie krzyknąć. To że Angel leżał obok chłopaka to nic. Przecież był wampirem a tylko Buffy była pewna że mężczyzna nie miał wcześniej związków  z tą samą płcią. To co ją zmroziło to chłopak obok.  Nie widziała tej twarzy od ponad 3 lat. Ale nie mogła się pomylić. To był jej najlepszy przyjaciel z dzieciństwa. Ciągle jeszcze pamiętała ten czas gdy nagle zniknął. Dwa dni przed pojawianiem się Buffy. To ona jej wtedy pomogła ale Willow nigdy nie zapomniała. Szukała go jeszcze długo. Gdy już wszyscy inni dawno się poddali. I nagle tu w końcu. Tak bardzo chciała się dowiedzieć co się działo czemu uciekł i jak się tu znalazł. I od kiedy on woli chłopców.
-Co tu robisz?- Usłyszała głos Angela. Patrzył na nią żółtymi oczami ukazując kły
-Ja... znaczy...przepraszam- i uciekła zażenowana i przestraszona. Wampir nigdy się tak przy niej nie zachowywał.
-Musimy porozmawiać- Angel zagrodził jej drogę do sypialni- teraz- warknął

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 9

Xander czuł na sobie czyjąś rękę ale po raz pierwszy od tak bardzo dawna nie bał się że ktoś jest obok. Jasnowłosy mężczyzna zdobył jego zaufanie. Miał ten cień w oczach. Tak bardzo mu znany.
Wiedział, że on nie kłamie. I może dla tego czuł się tak dobrze. Mimo tego że jego nowy Pan coraz mniej mu się podobał. Owszem był miły i traktował go dobrze ale czasem... czasem go przerażał i nie ufał mu już tak bardzo. Nie po tamtym razie. Przecież wiedział, że nafaszerowali go czymś, żeby go uśpić. Przecież nie był głupi...
-Czy ktoś ci kiedyś powiedział, że za głośno myślisz?- Odezwał się Spike i usiadł na łóżku
-N..nie- odpowiedział zdziwiony
-Spokojnie- uśmiechnął się i sięgnął po papierosy- opowiedz mi coś
-Ja nic nie wiem- odwrócił wzrok z zażenowania
-Czy ty pamiętasz coś z tamtego życia... przed niewolą?- Wampir musiał dowiedzieć się czegoś więcej
-Ja... nic.... znaczy podobno coś miałem... rodzinę.... ale przecież by mnie szukali- Xander również w końcu usiadł
-Byłem kiedyś w twoim dawnym mieście- Spike nagle zapragnął mieć obok Angela ale ten jakiś czas temu gdzieś wyszedł zły i bardzo zazdrosny- Być może by cię nie szukali... to było złe miejsce... Xander ja.. nie mogę ci powiedzieć dlaczego tak się stało ale pomogę ci zawsze i wszędzie- uśmiechnął się do niego czule
-A ty... znaczy jeśli....- chłopak nie znosił kiedy nie wiedział jak się wysłowić
-Dawno, dawno temu... Angel wtedy mi pomógł trochę...
-To nie jest dobry człowiek- wyrwało się nagle Xanderowi i spłonął rumieńcem, zwłaszcza że mężczyzna zaczął się śmiać
-To zależy jak by na to spojrzeć- wydusił w końcu z siebie- On cię nie skrzywdzi to jest pewne. Znam go długi czas i nigdy nie zachowywał się tak względem nikogo... chyba się nawet zakochał- znów parsknął śmiechem
-C..co?- Zrobił wielkie oczy
-Kto wie może- Spike wzruszył tylko ramionami i w końcu wstał- Byłeś gdzieś poza pokojem?
-N..nie ja nie chce- chłopak schował głowę pod koc
-Chcesz- wampir był jednak nie ugięty- to, że Angel jest idiotom nie znaczy że ja mu w tym pomogę- wciągnął głęboko powietrze sprawdzając czy w hotelu jest ktoś jeszcze- idziemy. Ten pokój robi się coraz bardziej duszny- pociągnął chłopaka na nogi i nie zważając na jego ciche protesty wyciągnął go na korytarz.

Xander jeszcze nigdy nie wiedział nic takiego. Niby zwykły dość nawet zapuszczony hol ale jemu wydawał się wspaniały. I Spike miał rację dopiero tu poczuł, że oddycha. Owszem bał się że zobaczy kogoś jeszcze ale silne ramiona mężczyzny jakoś pomagały mu przy każdym kroku
-Widzisz nie jest tak źle- uśmiechnął się do niego przy schodach- A teraz idziemy jest piękny wieczór
-N..nie. Tyle wystarczy- im dalej od pokoju tym było z nim gorzej
-Xander dość!- Nagle mężczyzna stanął na przeciw niego i robił wszystko żeby nie pokazywać kłów. Był wściekły. Na Angela, na całą tą sytuacje.- Nie będzie ci lepiej jeśli będziesz tylko siedział! Masz mnie słuchać i robić co ci karzę! Dla twojego dobra. Rozumiesz?!
-T..tak P...panie- jęknął Xander bardzo chcąc teraz upaść przed nim na kolana i zadowolić mężczyznę żeby ten nie krzyczał na niego
-Spike! Powtórz!- Wampir robił się coraz bardziej wściekły i robił wszystko żeby nie skrzywdzić chłopaka przysięgając sobie, że Angel nie wyjdzie z tego bez kilku poważnych złamań "Głupi zazdrosny, nad opiekuńczy..." potok wściekłych myśli przerwał cichy płacz
-S..Spike- Xander wyglądał jakby miał za chwilę zemdleć i William złagodniał w ułamku sekundy i przyciągnął trzęsącego się  i tłumiącego łzy chłopaka- No już... już spokojnie miłości- szeptał mu do ucha- musisz być dzielny, wziąć się w garść im szybciej tym lepiej- ale to nie pomogło. Usiadł więc na schodach z chłopakiem na kolanach- Miłości przepraszam... Już... po prostu musisz, musisz zacząć żyć normalnie- pocałował go w policzek. I jeszcze bardziej do siebie przytulił
-William!!- Zagrzmiał nagle Angel stojąc tuż za nimi- Co ty do...!!
-Zamknij się!!- Wrzasnął Spike sadzając delikatnie Xandera na dywanie i skacząc drugiemu wampirowi do gardła- Jak ty do cholery chcesz mu pomóc!?
-Pomagam!
-O nie ty go zamykasz!! Przypomnij sobie!- Tak bardzo chciał go zaatakować ale nie mógł nie żeby nie przestraszyć chłopaka
-To nie twoja sprawa!- Angel uderzył młodszego mężczyznę. Był zazdrosny, i zdradzony. To on powinien być tym który trzyma Xandera w ramionach, kołysze go i uspokaja
-Jesteś idiotą!- Spike splunął krwią i odwrócił się- Xan.. wszystko dobrze?
-Chcę wracać.. boję się- wyznał wpadając niemal w otwarte ramiona mężczyzny
-Pamiętaj Angel cię nie skrzywdzi- wziął go na ręce- Liam?- Zwrócił się do ciemnowłosego wampira. Wiedział że najchętniej by go zabił. Za samo to że dotyka jego chłopca ale musiał to zrobić. On chciał tylko pomóc. Tym razem
-Xan... ja...- Tym razem to Angel był zmieszany- Robię wszystko nie tak- zmartwił się okropnie
-Nie wiesz jak- szepnął Xander odrywając głowę od ramienia blondyna i uśmiechając się lekko. Te piękne oczy w których było tyle strachu zaświeciły na ułamek sekundy wybaczeniem. No i nie zająkał się.
-Na dziś koniec przygód- Spike przerwał te szczęśliwe chwile. Robił się głodny i bardzo chciał bliżej poznać tą piękną młodą kobietę którą z jakiegoś powodu kompletnie ignorował w Sunnydale.
Cordelia Chase tak to kobieta dla niego. Piękna, mądra, odważna i z niewyparzoną buzią. Idealne połączenie.

Angel stał przy łóżku znów śpiącego Xanera i płakał. Potrzeba było wizyty jego zidiociałego dziecka żeby zrozumiał że zamienił jedno więzienie na drugie. Ale tak bardzo nie chciał dzielić się tym pięknym chłopcem ze światem. Xander powinien być uwielbiany i otoczony wszystkim co najlepsze. Ale nie w jednym pokoju. Nie gdy na zewnątrz jest tyle rzeczy które nawet jego zachwycają.
-Wybacz mi kochany- szepnął odgarniając miękkie kosmyki ciemnych włosów z policzka- Widać miłość na prawdę ogłupia- zaśmiał się gorzko- Ale teraz będzie lepiej...Spike... Boże Will musi tu zostać- jęknął, starając się nie zwraca uwagi na to jak bardzo jest zazdrosny o każdy najmniejszy kontakt- Dla ciebie Xan- pochylił się i robiąc wszystko by zignorować zapach innego wampira musnął wargami jego czoło. W tym samym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Warknął cicho
-Tak?- Wes odgadł zanim stanął twarzą twarz w przyjacielem
-Angel... -młody Anglik nie do końca wiedział co powiedzieć. Bał się reakcji wampira- Panna Summers i panna Rosenberg czekają na dole
-Wróciłem do piekła- wymamrotał mężczyzna i ostatni raz popatrzył na  spokojnie śpiącego Xandera. Ochroni go nawet a może zwłaszcza przed nimi.

piątek, 15 marca 2013

Rozdział 8

Angel wcale nie czuł się dobrze zostawiając Spikey'a bez nadzoru przez tych kilka minut w których brał prysznic. Był pewny, że młodszemu mężczyźnie o coś chodzi a on na prawdę miał już wystarczająco dużo na głowie. Za każdym razem gdy tylko przymknął oczy widział krągłe gładkie pośladki Xandera kusząco wypięte w jego stronę. Nie dane mu było jednak długo cieszyć się pięknymi wizjami bo gdzieś przez szum wody dobiegł go niego dźwięk szkła i zakończył błogie chwile.

-Spike!- Wrzasnął starszy wampir wbiegając do sypialni w samym ręczniku nie dokładnie obwiązanym wokół talii
-No co?- Zapytał wpatrując się w rozbity wazon
-Czy ty możesz posiedzieć 10 minut bez ruchu?- Warknął na niego
-Stoisz tam już 40- odpowiedział obojętnie- To mów- usiadł z powrotem w fotelu
-Przyszedłeś po roku na plotki- uniósł brew i usiadł na łóżku i nagle ukrył twarz w dłoniach i westchnął głośno- Wszystko byłoby inaczej... może nawet ty i Dru bylibyście razem...ja nie poszedłbym żywcem do piekła....
-Co ty tam mamroczesz?- Spike usiadł obok
-Buffy i ja nigdy nie powinniśmy być razem- popatrzył na niego- Miałeś racje ale ja nie mogłem tego zobaczyć... W każdym razie z nią nigdy się tak nie czułem nie z Darlą, nie z tobą...
-Więc mogę ją zabić?- Młodszy wampir postanowił rozluźnić atmosferę
-Jest dobrą osobą- pokręcił głową Angel- mam problem...
-I to od dziesięcioleci-Spike nie mógł się powstrzymać i ze zdumieniem twierdził, że tamten nie zareagował- Dobra Liam mów bo mnie przerażasz- położył mu dłoń na ramieniu w pełnym przyjaźni geście
-Kocham go... Tak bardzo go kocham- nagle wtulił się w szczupłe zimne ciało- Ale nigdy go nie dostanę...
-Ok tego się nie spodziewałem- przyznał i popchnął go na łóżko sam położył się obok i objął starszego wampira- Tego chłopaka z sypialni obok?
-Tak-jęknął bezradnie
-Opowiadaj widzę że nie jesteś sobą- Spike chciał wpaść tu i namieszać w życiu Twórcy ale w takim momencie nie mógł tego zrobić. Nie był bez serca jakkolwiek to głupio nie brzmi
-Kilka dni temu Cordy miała wizję.. Handlarze niewolników i chłopak... Z Sunnydale... mówiła że go zna więc pomogłem i gdy tylko go zobaczyłem...
-Rozumiem- ale to było kłamstwo- Jest źle?
-3 lata-westchnął Angel- Ale on niczego nie pamięta... jak się nazywa jak się ubrać nic....
-Ktoś musiał tego chcieć- wtrącił
-Tak... tylko kto i po co-ciemnowłosy wampir popatrzył na niego jak bezradne dziecko i Williama trochę ruszyło. No bo przecież nigdy nie widział go w tak złym stanie. Miał racje Pogromczyni nigdy nie miała dla niego takiego wpływu
-Kiedyś coś słyszałem... Angel przepraszam... mogłem wtedy...- Spike zaczął się miotać. Było mu przykro że wtedy nic nie zrobił
-Mów!- Krzyknął nagle zły. Słyszał że za ścianą chłopak się obudził. Powinien być teraz przy nim ale nie mógł. Musiał się dowiedzieć o co chodzi. Niestety w tym samym czasie zadzwoniła jego komórka-Tak?... Już idę... niech nikt nic nie robi...- odłożył telefon i spojrzał na młodszego mężczyznę-  nie skończyliśmy- warknął i wybiegł. Jego przyjaciele go potrzebowali. Nagle poczuł się osaczony tym wszystkim. Wszystko zwalało mu się głowę za jednym razem.

Spike też słyszał dogłosy z sypialni obok i musiał zobaczyć. Nie tylko z ciekawości ale też z dziwnego poczucia obowiązku. Z bezczelnym uśmiechem poszedł do drugiego pokoju.
Wszedł tam ostrożnie i zobaczył chłopaka pod ścianą. Był nagi, cały się trząsł, płakał... ale mimo wszystko był niesamowicie piękny
-Hej- powiedział łagodnie podchodząc do niego- Zrobisz sobie krzywdę- kucnął obok ale go nie dotknął. Xander przestraszony odwrócił się  jego stronę
-P...- zaczął ale Spike pokręcił głową nim ten skończył. Nie chciał tego słuchać. Nie chciał tamtych wspomnień teraz tak bardzo żywych
-Spike powiedz to ze mną- głos miał łagodny, cichy. Angel nie był w stanie mu pomóc. On nie wiedział jak to jest
-S... nie- pokręcił głową i ukrył twarz w dłoniach. Znów zaczął płakać
-Ja wiem jak to jest- szepnął mu do ucha i zdecydował się go objąć- Też tam byłem. Wiele wiele lat temu...
-Ale jesteś...- i znów wstrząsnęły potężne szlochy
-Pokonałem to... i pomogę ci- uśmiechnął się do niego- Angel dobrze cię traktuje?
-T..tak- ale obaj wiedzieli że to nie jest do końca prawda
-On...- zaczął ale nie skończył bo dostał nagle czymś w głowę
-Co ty tu robisz?!- To była Cordelia wściekła i trochę przestraszona
-Spokojnie księżniczko- uśmiechnął się do niej i roztarł sobie guza rosnącego pod włosami- Angel wie że tu jestem
-Tak?- Założyła ręce na biodra w groźnym geście
-Oczywiście- wstał odwrócił się do chłopaka- Nie bój się ona tylko tak strasznie wygląda- puścił do niego oko i tym razem uchylił się przed ciosem. Xander uśmiechnął się lekko ale wciąż nie mógł wyjść z pod ściany
-Xan- Cordy kucnęła obok wciąż łypiąc groźnie na wampira- nie jest ci zimno?
-J...jest- odpowiedział cicho. Nie bał się dziewczyny ale nie czuł się dobrze w jej obecności. Jeszcze nie. Chociaż wydawała się jakby trochę znajoma
-Chodź więc-Spike wyciągnął ku niemu powoli rękę. Chłopak wahał się ale był pewny że mężczyzna wcześniej go nie okłamał. Dlatego ostrożnie pozwolił sobie pomóc.
Cordy obserwowała ich bez słowa. Była więcej niż zaskoczona. Spike nigdy nie był taki. Jakby miał dwie osobowości. Zimny zabójca i troskliwy mężczyzna.  Tą drugą osobowość podobała jej się bardziej
-Księżniczko przynieś mu coś do jedzenia- Spike odezwał się w końcu
-A..tak- ocknęła się w końcu i wyszła z sypialni.
Wampir gdy został sam z chłopakiem nie był pewny co powinien teraz zrobić. Bardzo chciał mu jakoś pomóc ale nie bardzo wiedział jak
-Możesz... znaczy...- Xander popatrzył na niego prosząco
-Jeśli na pewno tego chcesz- usiadł na łóżku
-Tak...chyba tak- odpowiedział i dał mu trochę miejsca.
Kilka chwil później obaj już spali. Spike nie przytulił chłopaka. On też się do niego nie przysunął. Wampir jednak położył Xander'owi rękę na biodrze i tak już zostali.

Angel nie mógł uwierzyć w to co widzi. Xan zaufał tamtemu. Owszem widział że śpią oddaleni od siebie i to było jedynym powodem dla którego młodszy wampir jeszcze żył. Zamknął drzwi do sypialni i usiadł w fotelu. Nie zostawi ich już samych. Spike był wyśmienitym manipulatorem i jeśli będzie chciał chłopaka to go omota. Dużo lepiej niż on. I nie będzie miał żadnych skrupułów. Tego się właśnie bał najbardziej. Że ktoś... że straci Xander'a zanim go jeszcze zdobędzie.

Buffy udało się namówić najlepszą przyjaciółkę na wyjazd do L.A. Rozmówi się ze swoim wampirem i przypomni mu że on jest jego dopóki żyje. Razem czy osobno. Jest jego i zrobi wszystko by tak zostało. Na szczęście Riley ufał jej bezgranicznie i nie zadawał pytań gdy obie dziewczyny wsiadały do autobusu.

wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 7

Buffy Summers czasem przeglądając się w lustrze dostatecznie długo mogła zobaczyć zamianę jak w niej zaszła. I nie chodzi tu o wygląd. Ona stawała się inna, bardziej twarda, nie dostępna. Nie wiedziała dokładnie kiedy się to zaczęło i czasem, bardzo rzadko ta zmiana ją przerażała. W tych momentach nie czuła się sobą. Od zepsutego dzieciaka do uczynnej Pogromczyni i dobrej dziewczyny zmiana zaszła niemal niezauważalnie. Teraz jednak było inaczej. Ale przejmowała się tym tylko czasem. Co bardziej ją nie po koiło to myśli o byłym chłopaku. Angel powinien zniknąć z jej życia ale im bardziej się o to starała tym silniej on wracał.
Tak jak dzisiaj kiedy stała przy oknie domu swojego byłego Obserwatora Ruperta  Gilesa i całkiem nie chcący na początku przysłuchiwała się jego rozmowie gdy już miała odejść coś przykuło jej uwagę
-...Był tylko dzieckiem!- Giles nie krzyczał często-... Tak... wiem że nie wypełniłem... nie usprawiedliwiam się... Angel...- westchnienie-... tak masz racje to było konieczne.. mimo wszystko... Quinntin sprzedałeś 16 dziecko... nie pracuje już dla ciebie.... tak oczywiście wiem- jeszcze jedno westchnienie- Angel go odnalazł?... Osobiście się cieszę...dobrze!- Trzask słuchawki i rozmowa się skończyła.
Dziewczyna stała jeszcze przez chwilę pod oknem i nie wiedziała co zrobić. Wiedziała że mężczyzna rozmawiał o jej wampirze i o jakimś  dziecku. Kusiło ją żeby od razu wsiąść w autobus i dowiedzieć się o co chodzi ale nagle zadzwoniła jej komórka. Zajrzała do niej i zobaczyła że to jej nowy chłopak Riley. Uśmiechnęła się i postanowiła poczekać do wyjazdu do L.A z Willow i Dawn w przyszłym tygodniu a teraz skupi się na nowym związku. Z uśmiechem odeszła od domu i nagle przestała myśleć o Angelu. Chociaż trochę niepokoju zostało w jej sercu. Traci swojego wampira a nie lubi niczego tracić. Nawet jeśli już dawno nie są razem i już nigdy nie będą.

Angel przez dwa dni niemal nie odchodził od drzwi pokoju chłopaka. Ale nie wszedł tam gdy nie było to konieczne. W zasadzie widział go tylko gdy spał. Najbardziej denerwowało go to że Xander prawie nie jadł.
-Miałam wizje- Cordy usiadła obok niego przy ścianie na przeciwko drzwi- Wes mi powiedział...
-A było już lepiej-szepnął
-I będzie... Angel ja pamiętam Xandera owszem nie lubiłam go ale zawsze gdzieś w głębi ducha wiedziałam, podziwiałam go. Teraz to widzę. Widzę że nie jest przeciętny...
-Jest wspaniały- mężczyzna uśmiechnął się do niej słabo- Tylko że teraz... on się cofnął...
-Ci...- dziewczyna przytuliła go- Wes i Gunn poszli załatwić demona. Ja i Fred idziemy do miasta a ty idź do niego. Mimo tego że ci nie ufa potrzebuje cię. I ty jego- wstała- Kochasz go. Z jakiegoś powodu go kochasz bardziej niż Buffy bardziej niż kogokolwiek innego. Nie wiem dlaczego i jak to się stało ale to prawda i szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. Ważne żebyś i ty zaznał trochę szczęścia wam obu jest to potrzebne-raz jeszcze się do niego uśmiechnęła i odeszła. Angel wstał i w końcu wszedł do sypialni.

Xander nie spał. Usłyszał, że mężczyzna wchodzi do środka. Zesztywniał i wstrzymał oddech. Nie poruszył się.
-Xan?- Angel podszedł do łóżka i stał czekając na reakcję. Jednak się nie doczekał. Usiadł więc ale nie dotknął go- Wiem że źle wtedy zrobiłem ale musiałem. Proszę cię zrozum to.
-Panie możesz zrobić...- zaczął cicho odwracając się do niego
-Nie- przerwał mu wampir- Kochanie nie jesteś moją własnością. Jesteś wspaniałym młodym człowiekiem jesteś wolny. A ja chcę ci pomóc- bardzo chciał go dotknąć, przytulić albo chociaż pogłaskać. Nie mógł jednak tego zrobić. Najgorsze było to że dostał smsa od przyjaciela.  Właśnie teraz powinien go znów opatrzeć. Westchnął - Xander proszę wysłuchaj mnie- chłopak tylko patrzył a on sięgnął pod łóżko- Muszę teraz... Kochanie ja muszę...- co miał mu powiedzieć, że znów będzie musiał go obezwładnić, że za chwile jego palce znajdą się w jego ślicznym zmasakrowanym tyłeczku. Przełknął ślinkę i w oka mgnieniu wbił igłę w  ramię przestraszonego chłopaka.
Od razu stracił przytomność. Angel jęknął cicho i musiał zabrać się do pracy. W każdej innej sytuacji byłby szczęśliwy że ma pod sobą takie śliczne ciało. Ściągnął z niego koc i rozebrał. Z każdą chwilę wampir był coraz bardziej podniecony i raz po raz musiał zamykać oczy. To jednak nic nie dawało bo gdy przekręcił chłopaka na brzuch aż warknął. Owszem widział wcześniej jak Xander wygląda ale teraz mógł go podziwiać bez obawy, że ten zobaczy i że się odsunie. Że popatrzy na niego ze strachem który złamie mu serce raz jeszcze.
Wyciągnął lek i przez chwilę zastanawiał się czy powinien użyć rękawiczek. Zdecydował że jednak to dobry pomysł. Ułożył ciało chłopaka tak żeby te piękne półkule wypięły się w jego kierunku. Musiał się uspokoić bo spodnie miał już całkiem ciasne. I coraz bardziej miał ochotę potrzeć swoim członkiem o materiał. Chociażby o to, bo przecież nic innego nie mógł zrobić. Bardzo delikatnie wodził palcami wokół ciasnej dziurki. Nawet teraz czuł jak bardzo jest zmasakrowana tam w  środku. Zaczął się zastanawiać czy chłopak jeszcze kiedyś będzie mógł odczuwać przyjemność. Nagle do oczu napłynęły u łzy które postanowił szybko zwalczyć. To nie był na to czas.
Nałożył na palec maść i powoli wsunął go do środka. Znieruchomiał na chwilę. Poczuł ciepło rozlewające się we wnętrzu jego ciała. Tak bardzo chciałby robić to gdy chłopak był przytomny gdy był chętny. Mimo całego tego smutku mruczał cicho z przyjemności. Angel był całkiem rozdarty. Z jednej strony to było tak bardzo przyjemne a z drugiej tak strasznie smutne że trudno było to opisać.
Drugi palec wszedł niemal instynktownie. Wyobraźnia płatała mu figle bo był niemal pewny, że Xander jęknął z przyjemności i zamarł w bezruchu. Czyżby odzyskał przytomność. Czyżby wiedział co on robi. Może sprawia mu przyjemność. Nasłuchiwał przez chwilę ale nic się nie działo. Żadnego ruchu, żadnego dźwięku. Za to on sam zagryzł wargi by nie dojść w spodnie raz jeszcze. Chłopak robił z nim rzeczy jakich nikt inny nie dokonał. Czuł że jego ciało robi się coraz cieplejsze. Wysunął palce by nabrać jeszcze trochę maści i tym razem gdy znów zatopił je w bezwładnym ciele wstrząsnął nim orgazm tak silny jak chyba nigdy jeszcze od stuleci. Nawet Spike tak na niego nie podziałał w swoich najlepszych dniach.
Przez chwilę się nie poruszył. Lek był już dokładnie nałożony i powinien skończyć się torturować ale pochylił się jeszcze i pocałował chłopaka w kark. Skóra pod jego wargami smakowała tak wspaniale że omal nie zrobił tego jeszcze raz.  Jego erekcja znów zaczęła budzić się do życia. Bycie wampirem miało swoje plusy. Ale nie teraz. Odsunął się od chłopaka i szybko doprowadził go do porządku. Za kilka minut powinien odzyskać przytomność. A jego nie powinno tu  wtedy być. Nie gdy tak wygląda
-Na prawdę cię kocham- szepnął jeszcze i musnął jego ucho. Nie wiedział że Xander uśmiechnął się w tym momencie delikatnie. Owszem wtedy był nie przytomny ale teraz z wolna jego umysł przechodził w piękny sen który po raz pierwszy od lat wywołał uczucie szczęścia. A to że widzi tam swojego Pana... Angela w zasadzie go nie zdziwiło. Przecież tak bardzo się go nie bał, ten nie robił mu krzywdy. Tylko czasem tak na niego patrzył. No i wtedy gdy przekazał go tamtemu. Nie żeby go wykorzystał ale to było bardzo nie przyjemne. Mimo to robili z nim gorsze rzeczy tu było mu dobrze.
Angel opuścił sypialnie i udał się pod zimny prysznic. Nie uszedł jednak daleko bo stanął mu na drodze dobrze znany demon
-Brzoskwinko w coś ty się wpakował- młody wampir uśmiechał się do niego bezczelnie i wyzywająco. Ciemnowłosy nagle poczuł się bardzo bardzo stary i zmęczony
-Will- jęknął tylko i przytulił swoje dziecko. Nie wiedział po co tu jest ale lepiej grać na zwłoką
-Ty mi tu nie Willuj  tylko się umyj nie po to tu jestem- warknął Spike i niemal wepchnął go do pokoju- mam interes- powiedział zapalając papierosa i siadając w fotelu. Angel z głośnym westchnieniem poszedł jednak pod prysznic. Nic innego w tej chwili nie mógł zrobić.

wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 6

Angel miał okropne wyrzuty sumienia. Wiedział, że nikłe zaufanie jakie zdobył od chłopaka w chwili odurzenia go rozwiało się niemal bezpowrotnie. Ale zdawał sobie też sprawę z tego, że inaczej przyjaciel nie mógłby go dotknąć  a przecież każda nawet najgłębsza rana wymagała opieki.

Wesley nie mówił nic. Bo co mógłby powiedzieć. W swojej karierze Obserwatora nigdy nie widział czegoś takiego. Dopiero gdy kilkanaście  miesięcy temu zrezygnował poznał smak normalnego, prawdziwego życia i do tej chwili nie żałował chociaż on sam nie raz ledwo mógł się poruszyć czy wpadał w sytuacje niemal bez wyjścia. On miał szczęście, że raz jeszcze spotkał Angela i że ten nie chował urazy. Przecież to mogło spotkać jego. Pamiętał, że w Radzie w razie gdy ktoś zobaczył coś czego nie chciał widzieć po prostu chował się za książkami.
I w chwili gdy patrzył na zmasakrowane młode ciało niewinnego chłopaka po raz pierwszy chciał wrócić do dawnego życia.
-Dasz radę ze wszystkim?- Zapytał wampir po godzinie
-Nie...- popatrzył na niego- Angel ja muszę... - westchnął- był gwałcony.. i trzeba to sprawdzić
-Och- to wcale mu się nie podobało bo wiedział, że przyjaciel musi sprawdzić ten ciasny kanalik i czy wszystko jest w porządku- mogę...
-Nie- mężczyzna popatrzył na niego- Wiem że to dla ciebie nic przyjemnego ale ty nie możesz tego zrobić nie gdy tak bardzo go chcesz
-Dobrze- ale przysunął się bliżej do chłopaka i wziął go za rękę. Potrzebował tego małego kontaktu. Zwłaszcza, że miał przed sobą śliczny tyłeczek chłopaka. Leżał w takiej pozycji, że Angel aż musiał przełknąć ślinkę. Wyglądał kusząco i pięknie mimo wszystkich cięć i ran.
-Dasz radę?- Zapytał Wes
-Muszę- zamknął oczy i zacisnął rękę na prześcieradle. Nie chciał patrzeć na to że czyjś inny palec wchodzi powoli w ciało chłopaka.
Mimo dobrych chęci nie był w stanie długo nie  patrzeć. Uchylił powieki i aż warknął cicho. Przyjaciel nie miał na twarzy żadnej emocji. Wyglądał jak prawdziwy profesjonalista ale wampir wiedział, że to nie jest tak do końca bo czuł od niego małą dozę pożądania. Chciał to zignorować ale nie był w stanie
-Wes?-Odezwał się przez zaciśnięte zęby
-To nic- ale nie oderwał wzroku od Xandera
-Lepiej żeby to było nic- odpowiedział i pogłaskał chłopaka po miękkich włosach
-Jest źle- zmienił temat- nawet jeśli kiedyś wszystko będzie kiedyś z nim dobrze... te rany są okropne. Otarcia i tam w środku...
-Zapłacą za to- warknął
-Oczywiście że tak- zaaplikował kolejną maść- wytrzymujesz to?
-Nie- odpowiedział- ale musisz to zrobić. Dla jego dobra
-Będzie wszystko dobrze- uśmiechnął się do niego i w końcu skończył- Za dwa dni będę musiał zrobić to samo
-Daj mi...
-Angel nie!- Mężczyzna w końcu stracił cierpliwość- Nie dotkniesz go
-Ale zrobisz to przy mnie- warknął otulając wciąż nieprzytomnego chłopaka kocem
-Nie ma innej opcji- Wes wstał i wyszedł zostawiając wampira samego. Wiedział że ten się martwi i jest zły. Ale też rozumiał. Przynajmniej miał taką nadzieje na to, bo nie chciał i on dostać się w ogień wściekłości przyjaciela.

Lindsey McDonald przez dobrych kilka minut wpatrywał się w monitor komputera nie mogąc w prost uwierzyć w to co widzi. W końcu to do niego uśmiechnęło się szczęście. Teraz wiedział czemu Angel tak zaciekle walczył o chłopaka. To że znienawidzony wampir był na aukcji jakoś go nie zdziwiło. Nigdy nie kupował tej jego dobroci.
Alexander LaValle Harris po latach się odnalazł. Był pewny że gdy Wolfram & Hart stracił go z oczu byli pewni że dzieciak po prostu zginął.  A teraz ma go Angel. Do tego próbowali nie dopuścić. O wampirze krążyło kilka przepowiedni. Ale ta była najgorsza. Są tacy którzy przypuszczali że chodzi o Pogromczynie ale szybko okazało się że postawili na złego konia. Ktokolwiek usunął wtedy chłopaka wyświadczył im dużą przysługę. Jeśli oni będą razem wszyscy będą mieli duże kłopoty a on zwłaszcza. Wtedy był jeszcze młody i nie doświadczony to jednak nikogo nie interesowało. Miał zadanie i go nie wykonał. Pozostało mu już tylko jedno.
Podniósł słuchawkę i wykręcił numer
-Quinntin mamy problem- nagrał wiadomość i czekał aż mężczyzna oddzwoni. Jeśli nie jego firma to Rada miała z tym coś wspólnego. Miał tylko nadzieje, że uda im się rozwiązać tą sprawę bez zwracania na problem uwagi swoich pracodawców.

Xander wybudzał się powoli i poczuł że w końcu nic go nie boli. Że całe jego ciało jest ciepłe. Nawet tam w środku
-Wszystko dobrze?- Zapytał Angel
-Co... Panie co się stało?- Popatrzył na mężczyznę
-Wybacz, że musiałem to zrobić ale Wes...Pamiętasz go?- Zapytał i poczekał aż po kilku chwilach chłopak kiwnął głową- musiał opatrzyć ci wszystkie rany...
-Wszystkie?- Zapytał siadając przerażony
-Ci... spokojnie- uśmiechnął się do niego- Wybacz wiem że...
-To nic- odpowiedział jak zwykle gdy nie miał nic do powiedzenia- Mogę spać?
-Kochanie....- Angel wiedział, że teraz chłopak stracił cały postęp. Wszystko co dokonali każdy kawałek normalności-Śpij sobie- bardzo chciał go pogłaskać ale nie mógł. Xander wrócił do poprzedniego stanu. Taki jaki był gdy go tu przyniósł
-Dziękuję- odpowiedział i położył się znowu. Ale nie zamknął oczu tylko czekał aż wampir wyjdzie. Co zrobił szybko. Nie mógł na to patrzeć. Teraz musiał wszystko zacząć od nowa. A cały aż buzował od tego że tak bardzo chce być przy nim. Chce mu pomóc i żeby mu zaufał.
Raz jeszcze zacznie od początku. Przecież ma czas. Nieskończone pokłady czasu. Jeszcze dopnie swego i sprawi, że Xander będzie szczęśliwy i zapomni o tamtym koszmarze.


sobota, 2 marca 2013

Rozdział 5

Xander mówił niewiele ale bardzo dobrze słuchało mu się tej dziewczyny.
Już po kilku chwilach dowiedział się że Fred wcale nie potrzebuje ochrony. Mimo niewielkiej postury była silna, wesoła i taka inna od wszystkich ludzi których wcześniej poznał.

-A ty powiedz coś o sobie- uśmiechnęła się do niego i delikatnie dotknęła jego ręki. Zadrżał ale się nie odsunął . Nie musiał.
-Ja jestem niewolnikiem i nic więcej- spuścił wzrok
-Nie martw się Angel jest wspaniałym człowiekiem  i na pewno się tobą zaopiekuje- wstała z podłogi
-Czy...on był... to twój Pan- sam nie wiedział co czuje gdy myślał że mężczyzna mógłby mieć jeszcze kogoś. Że nie był jedyny chociaż przecież było to normalne każdy Pan miał kilkoro niewolników
-O nie- podeszła do niego- Angel jest moim przyjacielem, bardzo mi pomógł gdy wróciłam z innego wymiaru i nigdy niczego ode mnie nie chciał....
-Jest taki dobry- wyrwało mu się nagle sam nie wiedział dlaczego
-Jest- przytuliła go ostrożnie przez kilka sekund- mogę włączyć Tv?- Chłopak tylko kiwnął głową. Poczuł się zmęczony ale nie potrafił nikomu niczego odmówić. Zawsze się tego bał.

Angel spieszył się. Powinien był być przy chłopaku a teraz uganiał się po ściekach za jakimiś demonami.
Był całkiem rozkojarzony. Ciągle widział przed oczami Xandera. Był taki piękny i słodki. Wiedział, że gdy wychodził i gdy tak na niego naskoczył. Płakał. Ale musiał to zrobić. Przeprosi go gdy tylko wróci
-Angel skończyliśmy- Gunn rzucił toporkiem w ostatniego demona i uśmiechał się zadowolony z siebie
-Dobrze- odpowiedział
-A jak z Xanderem?- Zapytał ostrożnie
-Nie wiem... wybacz że go nie poznałeś ale...
-Hej spoko wiem jak wyglądam przestraszyłbym go. Poczekam- poklepał go po ramieniu
-Skąd wiesz o tym tak dużo?- Młody chłopak nie raz już go zaskoczył
-Mieszkałem 5 lat na ulicy domyśl się- jakoś nie chciał wdawać się w szczegóły. Wiedział, że wampir zrozumie ale rozmowa nie była konieczna
-Jak chcesz- powiedział i szybkim krokiem udał się w stronę hotelu. Musiał zobaczyć Xandera. Już za nim tęsknił. Zdawał sobie oczywiście sprawę że wpadł jak jeszcze nigdy dotąd i że będzie teraz coraz gorzej bo chłopak nie zaufa mu tak szybko a być może już nigdy.

Fred i Xander oglądali komedie i chłopak w końcu zaczął się rozluźniać. I zaczął też trochę coś sobie jakby przypominać. Obrazy które oglądał. Jakby je wcześniej widział. To było bardzo dziwne uczucie. Chciałby żeby był z nim Angel ale wiedział że przed wyjściem krzyknął na niego i teraz gdy wróci.... potrząsnął głową. Mężczyzna przecież go nie chciał.
Zatopił się całkiem w niewesołych rozmyślaniach i nie zauważył nawet jak drzwi się otworzyły. Dopiero gdy Fred szturchnęła go w ramie dostrzegł że nie są w pokoju sami a Angel przygląda mu się z dziwną miną.
Znów zaczął się bać i poczuł dziwną chęć schowania się za dziewczyną dlatego dostał niemal ataku paniki gdy ta z uśmiechem na twarzy opuściła pomieszczenie.
Zostali sami ale żaden nie odważył się odezwać.
-P..Panie- chłopak w końcu zdobył się na odwagę i wstał z łózka
-Usiądź- powiedział spokojnie i zajął miejsce w fotelu. I był przekonany że Xander usiądzie na łóżku ale ku jego zaskoczeniu zajął miejsce na podłodze tuż przy nogach mężczyzny- Proszę posłuchaj mnie teraz dobrze?
-T..tak- spuścił wzrok. Obawiał się co mu powie
-Spójrz na mnie- Angel złagodniał i bardzo delikatnie położył mu rękę na ramieniu. Chłopak niechętnie posłuchał- Przepraszam cię... Nie powinienem był na ciebie krzyczeć ale musisz zrozumieć...Xander kochanie...nie chcę żebyś tak robił. Jesteś pięknym chłopcem ale ja tego nie chcę... Nie w ten sposób...
-Ale...- nie zrozumiał wcale jak zwykle. Zrobił tylko zbolałą minę i oczy zaszły mu łzami- oddaj mnie Panie proszę- jęknął i ukrył twarz w nogach mężczyzny- Niewolnik nie może żyć gdy Pan go nie chce...- wampir w oka mgnieniu posadził go sobie na kolanach i przytulił. Serce mu się krajało gdy ciało chłopaka stężało na kilka sekund
-Byłeś kiedyś normalnym wesołym chłopcem- sam nie wiedział co go podkusiło żeby pocałować go w czoło. Tego nie powinien był robić bo gdy tylko jego usta dotknęły miękkiej delikatniej pachnącej skóry Xandera jego penis zareagował i musiał zamknąć oczy by nieco się uspokoisz- Coś się stało... i zostałeś porwany to było 3 lata temu....
-I nikt mnie nie szukał?- Nie miał powodu żeby nie wierzyć swojemu nowemu Panu był dla niego taki dobry
-Wszystkiego się dowiemy- pogłaskał go po włosach- Angel powiedz to
-A..Angel- posłał mu lekki uśmiech i nagle jego brzuch zaczął burczeć. Zarumienił się- Czemu mnie nie chcesz?
-Nawet nie wiesz jak bardzo cię chcę- szepnął wampir
-A ja mogę....- zaczął ale mężczyzna nie dał mu skończyć tylko przyłożył mu palec do ust
-Powoli do wszystkiego dojdziemy- uśmiechnął się lekko- Chodź ze mną
-Chodź?- Xander trochę się zdenerwował. Może za szybko poczuł się dobrze. Może on coś zechce zrobić.
-Pójdziemy do kuchni. Nie możesz tu ciągle siedzieć- podniósł się z chłopakiem na rękach i postawił go delikatnie
-Lubie tu siedzieć- wyznał nie puszczając mężczyzny
-Czujesz się tu bezpiecznie?- Zapytał
-Bardzo- w końcu stanął o własnych siłach
-Dobrze- drzwi się otworzyły i wszedł Wes. Xander momentalnie odsunął się pod ścianę i zbladł
-Wybaczcie- uśmiechnął się anglik- Mam te leki- powiedział ostrożnie i patrzył na chłopaka
-Wes- Angel warknął na przyjaciela
-Muszę to zrobić- popatrzył na niego. A wampir tylko kiwnął głową
-Kłamałeś- chłopak usiadł pod ściną i ukrył twarz w dłoniach- Oddaj mnie! Jesteś okrutny!- Xander dostał ataku paniki ale co zaskoczyło ich obu to fakt że krzyczy był wielkim postępem. Mimo wszystko obaj ucieszyli się na tą zmianę
-Xan...- Angel podszedł do niego i wziął w ramiona- Ci... kochanie spokojnie...- nad głową chłopaka widział przyjaciela który wyciąga z torby jakąś strzykawkę. Mężczyzna wahał się tylko przez chwilę. Ale wiedział że nie uda mu się go uspokoić. Nie gdy jest w takim stanie- Przepraszam- szepnął Xanderowi do ucha i wbił igłę w jego ramię.
Lek podziałał od razu i chłopak rozluźnił się w jego ramionach. Stracił przytomność.