Leżał na łóżku. Oglądał jakąś książkę i z całej siły starał się nie zwracać uwagi na odgłosy z dołu.
Jego rodzice znów urządzili sobie jedną ze swoich pijackich imprez. Bał się za każdym razem gdy tak się dzieje czyli co najmniej dwa razy w tygodniu. Tym razem jednak było gorzej. Jutro miał przecież iść pierwszy raz do szkoły. Usłyszał kroki na schodach i skulił się jeszcze bardziej. Miał nadzieje że to nie wujek ani ojciec nie chciał iść do szkoły cały w siniakach. Serce waliło mu jak oszalałe. Nasłuchiwał i wiedział, że do oczu napłynęły mu łzy mimo że wiedział to jeszcze bardziej rozwścieczy intruza.
Drzwi otworzyły się delikatnie i aż zamarł z przerażenia. Do pokoju weszła młoda kobieta. Zdaje się, że przyszła tu z wujkiem ale mógł się mylić. Miał tylko 5 lat i okropnie się bał
-Xander?- Zapytała z uśmiechem. Tylko kiwnął głową- Nie bój się mnie- zamknęła za sobą drzwi i usiadła na łóżku- Twoje życie jest bardzo ciężkie malutki- pogłaskała go- ja wiem że tego nie rozumiesz... że się boisz ale nic nie dzieje się bez przyczyny- pocałowała go w czubek głowy- pamiętaj wszystko będzie dobrze jesteś przeznaczony do czegoś wspaniałego....
-Ale...- zaczął niepewnie
-Wszystko się ułoży- sięgnęła do kieszeni i podała mu łańcuszek- nie zgub go- Xander przyglądał się ślicznemu świecidełku z zachwytem- on cię ochroni a gdy znajdziesz się w prawdziwych kłopotach potrzyj go a przyjdę- wstała- a teraz biegnij- podeszła do okna i otworzyła je na oścież- schowaj się w domu przyjaciółki i pamiętaj jesteś kimś bardzo ważnym- nagle kobieta zniknęła i chłopiec zastanawiał się czy to przypadkiem nie miał jakiegoś bardzo dziwnego snu ale wciąż ściskał łańcuszek. Siedział przez chwilę bez ruchu i starał się ułożyć jakoś myśli. Nie było to jednak łatwe.
Nagle usłyszał ciężkie kroki i sapanie aż od schodów. Wujek Roy. Szybko wstał i podbiegł do okna. Dziś w nocy mężczyzna go nie dostanie. Wsadził nietypowy prezent do kieszeni i wygramolił się na daszek domu. Później po drabinie na trawę i puścił się biegiem do domu najlepszej przyjaciółki. Willow na pewno będzie zadowolona jak go zobaczy. A jego rodzice przyjmą go bez słowa.
Angel patrzył na śpiącego chłopca. Najpierw był pewny, że Xander ma koszmar ale chwilę później już się uśmiechał. Tak bardzo chciał wiedzieć co mu się teraz śni. Wszystkie rany na jego ciele goiły się doskonale i to napawało go ogromnym szczęściem. Jego psychika jednak. Wciąż jeszcze nie było z nim najlepiej. Owszem przy Fred, Willow i Spikey'em zachowywał się jak normalny nastolatek. Przy nim jednak wciąż był jakby trochę zastraszony. Owszem kilka dni temu sam go pocałował i to było na prawdę wspaniałe ale później przez jakiś czas unikał go na potęgę.
Jego zachowanie przy Cordy było podobne ale może to wynikało z tego że dziewczyna ma ogromnie silną osobowość. Wes był mu raczej obojętny ale wiedział że ten musiał oglądać jego rany i nie podobało mu się to wcale ale już nie drżał gdy go widział. Gunn przerażał go tak bardzo jak Angel mimo że było od niego o rok starszy i starał się robić wszystko by Xander czuł się przy nim dobrze. Starał się być dla niego jak starszy brat i dlatego nie zrażał się gdy coś szło nie tak.
Wampir podszedł do łóżka i już miał się położyć obok gdy usłyszał pukanie do drzwi. Na zewnątrz stał Lorne. Może on pomoże chociaż trochę
-Wejdź- powiedział cicho ale wiedział że demon usłyszał
-Angel?- Zapytał i dopiero teraz zobaczył chłopca na łóżku- Śliczny- szepnął- Jaki masz problem z tym aniołkiem
-Lorne przecież wiesz co się dzieje- westchnął
-Tak ale nie...- nagle zamilkł a gdy temu demonowi zamykały się usta coś złego będzie się działo i wcale mu się to nie podobało- Ja ci nie pomogę- usiadł na fotelu- nie jestem w stanie... On nie jest zwykłym złamanym chłopcem... idź do jakiegoś Mistyka... i to szybko...
-To coś złego?- Nie odrywał wzroku od Xandera
-Mogę tylko powiedzieć że ktokolwiek to zrobił to nie był przypadek. Ktoś chciał go usunąć z twojej drogi. Twój pobyt w Sunnydale byłby całkiem inny. Wszystko... W każdym razie musisz mu pomóc, on musi wyzdrowieć. Musisz się nim zająć... On jest kluczem do twojego odkupienia, do lepszego świata dla ciebie dla niego i dla tych którzy go otaczają- wstał- poszukam ci dobrego Mistyka opiekuj się nim- podszedł jeszcze do wampira i musnął ustami jego policzek. To wcale go nie zaskoczyło. Właściwie wcale tego nie zauważył. Starał się przetrawić słowa przyjaciela.
Xander obudził się czując w talii rękę swojego... Angela. Już nie przeszkadzało mu że ciągle jest z nim. Przestał się go już tak okropnie bać. Wiedział że nic mu nie zrobi i przy nim nikt go nie skrzywdzi. Czasem tylko łapał te jego spojrzenia, nie rozumiał ich wcale. Przywykł do tego że ludzie patrzą na niego z zwierzęcą rządzą w oczach. Willow mówiła że mężczyzna... wampir go kocha ale on nie był w stanie nawet o tym myśleć. Jego nikt nigdy nie kochał. Nawet jego rodzina. Ten sen był wspomnieniem. Strasznym na początku. A później ta kobieta ona też była rzeczywista. To pewnie jakaś czarownica. Nie mógł tylko przypomnieć sobie co stało się z łańcuszkiem. Wiedział że któregoś dnia zniknął. Ale może po prostu zapodział albo ktoś mu go ukradł, przecież wyglądał na cenny.
Nagle zapragnął być w silnych kojących ramionach Angela. Ostrożnie się do niego przysunął i nawet nie wzdrygnął się gdy poczuł zimne usta na karku. Potrzebował tego. Instynkt podpowiadał mu, że powinien teraz zająć się erekcją drugiego mężczyzny ale powstrzymał się. To już nie było jego życie i ze wszystkich sił starał się od tego wszystkiego odciąć. Jak na razie wszystko szło dobrze ale dziś... ten sen... te wspomnienia
-Kochanie wszystko dobrze?- Zapytał Angel patrząc na niego uważnie
-Przypomniałem sobie coś- szepnął przytulając się jeszcze ciaśniej
-Coś ważnego?- Niezmiernie ucieszyło to wampira. Wszystko w końcu się ułoży
-Noc przed moim pierwszym pójściem do szkoły... nic ważnego- uśmiechnął się do niego. No bo i była to prawda. To nie było nic nadzwyczajnego
-Cieszę się że to było cokolwiek- musnął wargami jego policzek
-Angel...-zaczął ostrożnie- Willow mówi że mnie kochasz
-Nie myśl teraz o tym- pogłaskał go po ramieniu- teraz ważne jest żebyś doszedł do siebie... jesteś głodny?
-Nie- to było kłamstwo ale nie chciał żeby mężczyzna się ruszał było mu tak dobrze- Gdybym mógł kochać to kochałbym cię- szepnął ale wiedział że wampir go słyszał
-Bardzo bym tego chciał- podniósł się jednak. Musiał wziąć prysznic- Willow i Fred chcą cię zabrać do wesołego miasteczka ale pójdzie z wami Gunn
-A... Wes nie może?- Nie chciał za bardzo przebywać ze starszym chłopakiem coś w nim było takiego
-Kochanie Gunn ci nie zagraża- uśmiechnął się do niego
-No dobrze- usiadł i powoli przesunął się na kolana wampira. Angel się nie poruszył- Szkoda że nie możesz pójść ze mną- szepnął mu do ucha- nie chciał go podniecać... nie bardziej. Po prostu starał się być miły i dać mu coś od siebie coś oprócz ciała
-Wybierzemy się na plażę ale po zachodzie słońca- obiecał- i nic się nie martw wszystko będzie dobrze- przytulił go do siebie
-Wiem- posłał mu śliczny uśmiech i wstał- a nauczysz mnie walczyć?- Zapytał jeszcze zanim wampir wyszedł. Kiedyś będzie mógł pójść z nim, kiedyś będzie z nim wszystko dobrze. Zaczynał w to coraz bardziej wierzyć.
-Jeśli będziesz chciał- popatrzył na niego- ale powoli wciąż jeszcze nie wróciłeś do sił
-Dobrze- znów się położył i pozwolił wampirowi wyjść. Miał rację przecież ciągle jeszcze się bardzo męczył ale nie był dzieckiem i chciał w końcu nie być zależny... w każdym razie nie tak bardzo. Za wszelką cenę chciał zacząć nowe życie. Ma tu przyjaciół... rodzinę i tym będzie się teraz zajmować. Na tym się skupi.
Ziewnął i zamknął oczy.
No to narobiłaś nowych wątków. Pytania się namnożyły. Kim była tajemnicza kobieta z dzieciństwa Xandera i co się stało z amuletem.Po jakie licho ten mistyk? Jaką misję ma do spełnienia chłopak?
OdpowiedzUsuńMiło, że Xander przekonuje się w końcu do Angela.Biedny wampir zasłużył na jakieś dobre słowo i małe przytulanko.
Xander przypomniał sobie coś z dzieciństwa ale kim może być ta kobieta która mówiła ze mu pomoże.Coraz bardziej mu zaczyna ufać ale nie tak bardzo jak Willow.A jego wyznanie gdybym umiał kochać to bym cie kochał też było mocne.
OdpowiedzUsuńWłaśnie właśnie, co to za kobieta? Gdzie się podział wisiorek...
OdpowiedzUsuńgrrr zabić rodziców.. zabić rodzinę Xan'a..Angel zajmij się tym!
Wstrętne łajzy,, jak śmieli tak traktować swojego syna... grrr.
Ciesze się, że Xan już aż tak bardzo nie boi się Angel'a,, wszystko mam nadzieję powoli się ułoży.
Twoja Maru;3
Dobrze, że Xan dochodzi do siebie.
OdpowiedzUsuńChociaż szkoda, że jeszcze nie potrafi zakochać się w Angel'u, bo ten zapewne dosyć przez to cierpi.
Ale patrząc z drugiej strony to lekko niemożliwe po tym co przeszedł.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, fajnie że Xander przekonuje się do Angela, ale kim była ta kobieta i co stało się z tym amuletem czy za jego zniknięciem coś wspólnego ma ten ktoś kto chciał wymazac Xandera...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka