sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 30

Angel wszedł do zaciemnionej sypialni i jego wzrok powędrował na łóżko w którym spał niespokojnie jego ukochany mąż.
Czasem wciąż trudno było mu uwierzyć że minęło już 10 lat odkąd wykonali rytuał. Podczas tej dekady ani razu się nie pokłócili, nie było cichych dni czy nawet nieuzasadnionej urazy. Najlepsze było jednak to że Xander wciąż nie pomięta. A gdy się kochali wampir za każdym razem dziękował komuś kto uznał że powinien mieć stałą duszę. W przeciwnym razie zgubiłby świat w noc w którą się pobrali. Ale szybki numerek na schodach przed tym jak wyruszył zabić cztery wyjątkowo paskudne demony dwa dni temu sprawiał że niemal się rumienił.

-Wróciłeś- chłopiec, bo mimo tego że był przed 30 nikt nie dałby mu więcej niż 20 lat i nie była to tylko zasługa jego nieśmiertelności, usiadł na łóżku i  przetarł oczy
-Właśnie teraz- podszedł do niego i pocałował- śpij muszę wziąć prysznic
-Idę z tobą- już miał wstać gdy silna ręka pchnęła go na posłanie
-Kochany jestem cały w flakach demona- był świadom że Xander dobrze o tym wie ale nie zniósłby gdyby w tych pięknych oczach chociaż na ułamek sekundy zalęgło się zniesmaczenie
-Następnym razem idę z tobą nie lubię jak zostawiasz mnie samego- Angel wiedział że ukochany marudzi ale obaj wiedzieli że nie może im teraz pomagać. Trzy miesiące temu Willow, Tara i Rupert znaleźli jakieś  bardzo potężne zaklęcie które pozwala wampirom mieć dzieci  i konsekwencją było to że ani Xander ani Cordelia nie mogli im teraz pomagać
-Nie będzie następnego razu- obiecał bo i on przecież nie chciał go zostawiać- Śpij za 10 minut będę- jeszcze jeden całus i odszedł wiedząc że nie zdąży się rozebrać zanim Xander go dopadnie i będzie się domagał uwagi. Uśmiechnął się na samą myśl że tylko kilka minut dzieli go od namiętnego sexu i prysznica z ciepłą wodą. Zmienił się.  Nigdy jeszcze nie był taki wygodny ale przyjaciele dawno powtarzają mu że jest bardziej ludzki i może o to waśnie chodziło.
Xander za to nie zmienił się wcale wciąż był jak nadpobudliwe dziecko a jego zmienne nastroje przeszły już niemal do legendy.
Nie odwrócił się gdy wszedł al uśmiechnął gdy ukochany przytulił się do jego pleców.
-Na pewno nie jesteś zmęczony- zapytał jeszcze gdy się odwrócił i podniósł go
-Dla ciebie nigdy... Angel?- Odezwał się jeszcze nim weszli pod prysznic
-Tak?- Ale był rozkojarzony wspaniałym ciałem wtulającym się w niego
-To będzie chłopiec- szepnął i wbił się ostrymi zębami w ramię wampira. Angel jęknął  z rozkoszy i rozpromienił się.
Życie było wspaniałe.i już nie mogło być lepiej. Miał rodzinę, ukochanego męża i będzie miał synka ich własny mały cud.



                                                    Koniec


###############################################################################
Kochani mam nadzieję że i to opowiadanie przypadło wam do gustu i zapadnie w pamięć :)

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 29

Xander obudził się w zimnych nie ruchomych ramionach wampira i uśmiechnął się na wspomnienie wczorajszej nocy. Wyciągnął rękę i dotknął  ugryzienia na szyi. Będzie go nosić z dumą przez wiele wiele lat.
Spojrzał za siebie na śpiącego wampira i zastanawiał się jakim cudem tak bardzo mu się poszczęściło. Już nie tęsknił za straconymi latami, nawet wiedza o tym że jeden z jego najlepszych przyjaciół nie żyje przestała boleć a to co robił mu ojciec w dzieciństwie było jak straszna opowieść ale jednak coś co nie zdarzyło się jemu.
Odwrócił się i leżał teraz twarzą twarz z ukochanym mężczyzną. Wampir był taki przystojny że teraz gdy byli tak blisko siebie niemal zapierał mu dech w piersiach. Tyle jeszcze było rzeczy których musiał się o nim dowiedzieć i ukochanym i o tym co stało się wczoraj w nocy. Nie rozumiał tego ale to było takie właściwe i czuł się z tym tak dobrze że nie zważając  na konsekwencje.
-Skarbie myślisz za głośno- Angel ucałował go delikatnie najpierw w usta, później obcałował jego twarz
-Nie chciałem cię obudzić- przytulił się do niego
-Nie szkodzi- wampir otworzył oczy i spojrzał na ukochanego- Dobrze się czujesz kochany?
-Tak... A maiłem się czuć inaczej?-  Chłopak zaczął panikować
-Spokojnie tylko pytam.. nie do końca wiem jak to się powinno odbywać teraz po zaślubinach. Nigdzie o tym nie pisze...
-Co teraz będzie?... Znaczy jesteśmy małżeństwem ale co to oznacza... mówisz o wieczności a ja nie jestem wampirem
-Nie i nie chcę cię zmieniać... twoje człowieczeństwo jest wspaniałe. Ale jeśli nadejdzie taka potrzeba zrobię to i chcę byś był na to gotowy. Za kilka lat przestaniesz się starzeć... może już teraz. I nie będziesz od teraz chory. Jesteś silniejszy, szybszy, masz lepszy słuch. Ale wciąż można cię zranić śmiertelnie więc kochany uważaj. Dopiero cię znalazłem i  nie zamierzam jeszcze wypuszczać. Czasem będziesz chciał pić moją krew co dam ci z największą przyjemnością. No i ja będę pić twoją. Będziesz żył tyle ile żyje ja...
-Więc i ty musisz na siebie uważać- pocałował wampira w policzek
-Jestem ostrożny- uśmiechnął się-A teraz kochany powiedz mi czego chcesz- głaskał go po plecach i ramionach
-Ciebie- ale zaburczało mu w brzuchu i zarumienił się zażenowany. Wampir roześmiał się
-Idź do wanny ja przyniosę ci coś do jedzenia- Angel już się podnosił ale chłopak pociągnął go za rękę
-A nie możesz zostać?- Zapytał
-Muszę o ciebie dbać a ty nie możesz być głodny- jeszcze jeden pocałunek- wrócę nim za mną zatęsknisz
-Nie możliwe- szepnął chłopak ale wampir już był przy drzwiach. Xander westchnął tylko i również się podniósł.
Życie przez stulecia było kuszącą perspektywą, również to że jest teraz sprawniejszy, jedyne co mogło przyćmić jego szczęście to fakt że wszyscy jego przyjaciele kiedyś umrą ale z drugiej strony on też nie jest nieśmiertelny jeśli potrąci go samochód w środku a dnia z daleka od hotelu ma marne szanse na przeżycie.
Wiedział też że gdyby Willow nie była dla niego szczęśliwa starałaby się go od tego na jakiś czas odwieść a ona nie powiedziała nic więc po prostu martwił się na zapas.

Usiadł w wannie ciepłej wody i nagle poczuł ogromne pragnienie. Być może jest uzależniony od krwi ukochanego, jakoś go to nie przerażało. Uśmiechał się tylko i zanurzył się całkiem w wodzie. Zamknął oczy i niemal usypiał. Nigdy nie było mu tak dobrze.
-Xan!- Wampir wyciągnął go z wody za ramie- Nic ci nie jest?
-Odpoczywałem- wziął od niego ręcznik
-Przepraszam spanikowałem... twoje serce biło tak wolno- Angel był wyraźnie zażenowany
-Więc wiedz że robię tak zawsze gdy leżę w wodzie- wstał i uśmiechnął się gdy poczuł że mężczyzna wyciera go miękkim ciepłym ręcznikiem- jestem bardzo bardzo głodny- wyszeptał gdy  wampir wyciągnął go z wanny i posadził na blacie przy lustrze
-Jeszcze chwila- ucałował go tuż przy sutku i Xander stracił nad sobą kontrolę. Przyssał się do szyi ukochanego starając się go ugryźć- Kochan- jęknął gdy zęby chłopca wbiły się w niego. Obaj są coraz bardziej podnieceni ale wampir przede wszystkim musiał o niego zadbać więc gdy stracił kilka kropel krwi odsunął go od siebie
-Dlaczego?- Smutna mina nowego męża niemal rozdzierała mu serce
-Bo najpierw musisz coś zjeść- zaniósł go do sypialni i posadził na łóżku- Może być?- Wskazał na tacę na której była jajecznica na bekonie i tosty. Oraz kawa z mlekiem
-Dziękuję-pocałował wampira- A ty?- Angel wskazał na stojący na stole kubek pachnący krwią.

 Jedli w milczeniu przytuleni do siebie i nagle ktoś zapukał do drzwi
-Chyba wrócili- westchnął Xander
-Możemy udawać że nas nie ma- szepnął wampir
-To nie przejdzie- chłopak przykrył się szczelnie bo nie był przygotowany na to że przyjaciele zobaczą jego goliznę
-Przejdzie- pocałował go i wstał. Podszedł do drzwi- Jeszcze nie- powiedział i ktokolwiek tam był odszedł szybko- widzisz kochany
-Masz jeszcze jakąś niespodziankę?- Zaciekawił się chłopak
-Omal o tym nie zapomniałem- znów usiadł obok niego- chcę żeby wszyscy widzieli że jesteś mój- wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko- a ja twój- otworzył je i nastąpiła chyba najdłuższa w jego życiu cisza
-Są piękne- szepnął w końcu Xander i rzucił mu się na szyję- dziękuję- miał łzy w oczach
-Dla ciebie wszystko- i nie chciał już czekać. Musiał mieć go teraz. Obrączki zostały na dalszym planie gdy poczuł że ciepłe ręce wślizgują się pod jego koszulę. On sam miał ułatwiony dostęp, wystarczyło jedno szarpnięcie by chłopiec był przed nim nagi.
Nowe życie i przyjaciele z imprezą na ich cześć poczekają. Teraz mieli ważniejsze sprawy na głowie. Teraz ich zmysły, ciała zlewały się w jedno w najwspanialszym na ziemi tańcu, który od tego dnia będzie trwać wiecznie.

Rozdział 28*

Angel prze powrotem do hotelu zadzwonił i niemal dosłownie wszystkich wyrzucił. To co chciał zrobił, było tak intymne, niemal święte że  wolał mieć dla siebie cały budynek.
Długo zastanawiał się co powinien zrobić ale wiedział też że Xander zgodzi się na wszystko a on już dłużej nie może czekać. Czuł się też winny że nie potrafił go ochronić i pierwsze dwa dni jako jego partner ukochany spędził w szpitalu. Do takiej sytuacji nie mógł dopuścić. No i przecież pragnął go tak bardzo że czasem potrafił wyczuć jak jego serce bije.

-Nikogo nie ma- Xander rozejrzał się po pustym holu i uśmiechnął gdy silne chłodne ramiona oplotły się wokół niego a broda kochanka spoczęła na jego głowie
-Chciałem by nam nie przeszkadzano- pocałował go w szyję i odwrócił twarzą do siebie- Alexander LeVelle Harris jesteś pewny że chcesz zostać moim Wziętym Małżonkiem Krwi już teraz?- Musiał zapytać chociaż pewnie gdy rozpocznie rytuał nie będzie umiał powstrzymać się na naznaczeniu. Miał nadzieje że chociaż raz Spike wykonał prace starannie i pokój jest odpowiednio przygotowany
-Marzę o tym- przytulił się do niego, ale też zadrżał z niepewności- Co mam robić?- Zapytał patrząc mu w oczy
-Nic kochany- podniósł go jak pannę młodą- chcę tylko byś był pewny i nie bój się wszystko ci pokarzę- pocałował go długo i namiętnie i zaczął powoli iść na górę. On sam nie mógł się już doczekać ale  musiał się powstrzymywać. Musiał być ostrożny bo jeśli nie wszystko może pójść nie tak i konsekwencje mogą być nieprzyjemne.
-Gdzie idziemy?- Xander zorientował się że minęli ich sypialnie
-Spike przygotował pokój- zobaczył że chłopiec się rumieni- nie mogłem cię przecież zostawić- musnął go w policzek- pamiętaj spokojnie wszystko będzie dobrze- pchnął ciężkie mahoniowe drzwi i uśmiechnął się. Spike spisał się na medal a gdy poczuł że serce ukochanego przyspiesza swoje bicie uśmiechnął się jeszcze bardziej.
W pokoju nie było niemal niczego poza ogromnym łóżkiem z czterema kolumnami i baldachimem. Wspaniały meble przykryty był ciemno czerwonym jedwabnym prześcieradłem. Takie same były też poduszki.  Miękkie, kuszące. Pokój tonął w świecach, były ich chyba miliony a na podłodze płatki czarnych i białych róż  tworzyły mistyczne wzory. Przy łóżku na stoliku leżał długi cienki sztylet ze złotą wysadzaną klejnotami rękojeścią i stalowym ostrzem obok był równie wspaniały puchar,  szal również wyglądał na jedwabny tylko kilka ocieni jaśniejszy niż pościel i gruba ale niewielka księga w skórzanej okładce wyglądająca na bardzo starą
-To wszystko dla mnie?- Xander miał łzy w oczach
-Kochany poproś a rzucę świat do twoich stóp- posadził go na łóżku a sam ukląkł przed nim- Jesteś pewny że tego chcesz? Później nie będzie już odwrotu- gdy to mówił rozpinał jego koszule i całował powoli każdy skrawek wspaniałego ciała przed sobą
-Bardzo tego pragnę- szepnął i jęknął gdy zimny język zahaczył o jego lewy sutek i poczuł na nim zęby
-O tak kochany- Angel pozbawił go koszuli i bardzo ostrożnie pchnął ukochanego na łóżko po czym spranie jednym ruchem ściągnął spodnie z drżących nóg chłopaka- powoli, wszystko będzie dobrze- widział jego podnoszący się penis ale zignorował go i wstał. Xander przesunął się na środek wygodnego łóżka i przyglądał się jak wampir ściąga własne ubranie. Powoli, zbyt powoli, ale nie chciał go pospieszać może to wszystko było częścią rytuału.
Gdy mężczyzna był już nagi zamiast położyć się obok wziął ze stolika książkę i otworzył na zaznaczonym fragmencie, w drugą rękę wziął sztylet i przyłożył do piersi tam gdzie znajdowało się jego martwe serce
-Moc, dana mi przez demona daję ci całego siebie, przeszłość, samotną i zimną. Teraźniejszą wypełnioną tobą i przyszłość w której widzę tylko ciebie na wieki- ostrze przebiło skórę i cienka stróżka krwi spływała po bladym ciele- weź moją krew razem z całym mną- Xander znalazł się przy nim w imponującym tempie i zlizał wspaniałą ciecz. Uwielbiał smak krwi wampira. Nie dane mu było jednak cieszyć się nią zbyt długo bo Angel po minucie odsunął go od siebie i tym razem w jego ręce znalazł się szal a sztylet wylądował na posłaniu. Mężczyzna ukazał kły, całował ukochanego i ten nawet się nie zorientował gdy został przywiązany do łóżka. To trochę zbiło go z tropu ale pieszczota rąk wampira w kilka sekund doprowadziła jego umysł i ciało do wrzenia
-Biorę cię w całości, ciało, umysł duszę. Od tej chwili nie masz przeszłości, od tej chwili jest tylko przyszłość tylko ja- Angel tym razem naciął skórę Xandera tuż przy sercu i spił jego krew. Wspaniała, smakowała jak słońce, radość młodość. Już się uzależnił a to dopiero początek. Poczuł na udzie gorącą erekcję i ujął ją silną dłonią tak by przylegała do jego równie nabrzmiałej i chętnej
-Kochany patrz na mnie- szepnął gdy zauważył że chłopak ma zamknięte oczy, gdy tylko posłuchał pochylił się i pocałował go. Xander jęknął gdy pieszczota stała się bardziej intensywna
-Tak!- Krzyknął i doszedł niespodziewanie. Wampir warknął przeciągle i również dokończył w niemal tej samej sekundzie. Przyłożył puchar do lepkich i mokrych penisów i zebrał  nich  spermę
-Jesteś wspaniały- Angel całował go po twarzy i szyi- spisujesz się pięknie-bardzo chciał zabrać do tego powoli ale nie mógł się już powstrzymać. Ukląkł i podniósł nogi ukochanego na swoje ramiona
-Teraz- Xander wiercił się pod nim niecierpliwie a gdy poczuł że penis kochanka wsuwa się w niego powoli poderwał się na tyle ile pozwalały mu więzy i wziął go całego nie zważając na ból. Był tak bardzo podniecony że nic innego się dla niego nie liczyło
-Kochany zaczekaj- unieruchomił jego biodra jedną ręką i podał mu puchar- Moje staje się twoim i nie istnieje. Jesteśmy jednością- chłopak upił łyk- teraz ty
-M..moje staje się twoje i nie istnieje. Jesteśmy jednością- wampir również upił i po tym jak odrzucił  naczynie zaczął się poruszać. Najpierw powoli ostrożnie panując nad sobą ale gdy jęki kochanka stały się głośniejsze, ruchy pod nim gwałtowniejsze przestał się hamować. Rozciął sztyletem więzy i Xander w końcu mógł go dotknąć. Masował mu plecy, ramiona ,całował. Gdy penis wampira podrażnił jego prostatę wbił paznokcie w klatkę piersiową kochanka i zagryzł wargi aż do krwi. W tej samej sekundzie poczuł zimny język na ustach. Starał się powstrzymać ale z chwili na chwilę było mu coraz trudniej. Angel czuł to samo, nie mógł dłużej czekać.
-Mój!- Bez ostrzeżenia wbił kły w miękką szyję kochanka i gdy poczuł jego krew w ustach doszedł gwałtownie
-Twój!- Słodka tortura i zimne nasienie doprowadziły chłopaka do szczytu. Teraz byli razem na wieczność. Wampir po kilku chwilach wysunął się z niego i pocałował namiętnie po czym ułożył się obok i wziął wciąż nie mogącego złapać oddechu kochanka w ramiona
-Teraz jesteś moim małżonkiem- ucałował jego spocone czoło
-A ty moim- przypomniał Xander z błogim uśmiechem
-Na wieki. Śpij już- przykrył ich miękką tkaniną- mam jeszcze jedną niespodziankę ale nie dziś. Mamy czas
-Dobrze- chłopak zamknął oczy i nie przestał się uśmiechać. Wampir sięgnął ręką pod łóżko i przyjrzał się pudełeczku z obrączkami. Teraz wszystko było wspaniale. W końcu zdobył ukochanego chłopca i nigdy już się nie rozstaną. Mają przed sobą całą wieczność i od dzisiejszego dnia sprawi by każdy dzień był dla kochanka jeszcze piękniejszy niż poprzedni.  Raz jeszcze go pocałował i zamknął oczy. Nigdy nie był tak szczęśliwy



################################################################################
Nie wiem czy ktoś zrozumie coś z rytuału. Starałam się i dajcie mi  znać czy coś mi się udało:)

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 27

Angel siedział przy łóżku ukochanego i nie poruszał się, bał się że może ominąć go jakiś ruch ze strony chłopaka. A jeszcze kilka godzin temu byli tacy szczęśliwi. Na samo wspomnienie nocy i poranka mruczał z zadowolenia. A teraz Xander leżał blady na szpitalnym łóżku.
Wampir wiedział, że jego krew uratowała ukochanemu życie ale i tak czuł się bezsilny. Chciał poczekać z ceremonią ale  w tej sytuacji będzie się starał namówić kochanka na przyspieszenie jej. Kto wie co jeszcze na nich czyha, a on przecież nie może go stracić, już nie.
Pogrążony w myślach niemal przeoczył chwilę gdy jego chłopiec otworzył oczy. Tylko dzięki wyczulonemu słuchowi na sekundę wcześniej usłyszał że serce Xandera przyspiesza, i wziął  go za rękę
-Jak się czujesz kochany?- Zapytał gdy tylko brązowe piękne oczy spojrzały w jego zatroskane
-Lepiej- posłał mu nikły śmiech po czym skrzywił się boleśnie- boli mnie klatka piersiowa- poskarżył się cicho i odwrócił wzrok.  Angel podał mu tabletki i uniósł jego głowę, żeby pomóc mu przełknąć po czym poczekał aż popije
-Wybacz, nie miałem pojęcia że to się tak skończy- pogłaskał go po policzku
-O co chodziło?- Zapytał Xander przesuwając się nieznacznie by zrobić mu miejsce- Połóż się ze mną- pociągnął go za rękaw
-Nie chcę cię zranić....- ale położył się obok, tęsknił za ciepłym ciałem ukochanego chłopca- Buffy i ja byliśmy parą zawsze była...specyficzna ale po moim wyjeździe coś chyba w niej pękło uczepiła się myśli o nas....
-A ty do niej coś jeszcze?- Przerwał mu niemal ze strachem
-Kochamy mój ty jesteś dla mnie najważniejszy- pocałował go delikatnie- z Buffy było skomplikowanie ale nie kochałem jej.. to już zresztą nie ważne, zraniła cię a ktokolwiek to zrobi zginie- warknął
-Nie musiałeś- Xander nie do końca był pewny jak się czuje z tym że Angel zabił dla a może przez niego- co powiedzieli lekarze?
-Wyjdziesz z tego... ale musiałem cie napoić moją krwią nie doczekałbyś do przybycia karetki- chłopak na te słowa przytulił się do niego
-To nic uratowałeś mi życie- uśmiechnął się- dziękuję
-Skarbie nie dziękuj to mój obowiązek- całus w czoło- Jesteś pewny że nic już nie boli?- Głaskał go po ramieniu
-Nie- zamknął oczy- przy tobie jest mi dobrze
-Kocham cię- Angel raz jeszcze go pocałował- powiedz jeśli coś cię zaboli
-Nie lubię szpitali- szepnął Xander- Kiedy będę mógł iść?- Wampir nie odpowiedział bo słyszał zbliżającego się lekarza  i zastanawiał się czy powinien się odsunąć. Nie wszyscy jeszcze byli tolerancyjni ale gdy spojrzał w jaki sposób ukochany się w niego wtula dla tego uczucia właśnie mógł wdać się w setki awantur.  Chłopak miał zamknięte oczy i delikatny uśmiech gościł na jego twarzy a Angel z uwielbieniem słuchał bicia jego serca. Gdyby nie szpital wsunąłby się teraz powoli w to gorące ciało przed sobą i po powolnym kochaniu usnął szczęśliwy. Na to będzie jeszcze czas, może po zaślubinach.

Drzwi do sali się otworzyły wszedł ciemnoskóry mężczyzna w średnim wieku i przez kilka sekund patrzył na łóżko swojego młodego pacjenta ze zdziwieniem po czym otrząsnął się z tego i uśmiechnął
-Widzę Alex że już ci lepiej- podszedł nie spuszczając wzroku z mężczyzny. Wydawał mu się niebezpieczny i nie chciał go zezłościć, robiąc nawet minimalną krzywdę chłopcu.
-Xander proszę pana- otworzyło czy- Tak już mi lepiej mogę iść?- Zapytał niemal prosząco
-Przykro mi ale musisz zostać co najmniej do jutra. Podnieś się chcę zobaczyć ranę- mężczyzna nie dopuszczał do siebie myśli która przemknęła mu przez głowę w miarę jak patrzył na towarzysza Xandera. Mógłby przysiąść że jest wampirem ale jeśli to prawda to on sam mógłby już żegnać się z życiem. Wampiry nawet w tych czasach do swoich Naznaczonych lub Wziętych Małżonków wciąż stosują stare kody i obrzędy których on w tym momencie nie przestrzegał, bo przecież nie mógł robić tego za każdym razem gdy zobaczy osobliwą parę, przecież są w L.A.
-Przecież nic mi nie jest- Xander zrobił żałosną minę ale posłuchał lekarza, rozpiął koszule.
-Mimo wszystko- mężczyzna był zadowolony z postępu gojenia się rany ale gdy usłyszał cichy warkot po tym jak dotknął klatki piersiowej pacjenta zbladł i odskoczył niemal na drugi koniec sali- Wybacz Panie- spuścił wzrok- nie byłem pewny
-W porządku- Angel wstał z łóżka zadowolony że mają tak rozumnego lekarza- skąd wiesz?
-Moja rodzina to czarownicy- wciąż nie podnosił głowy- wybacz że dotknąłem Twojego bez pozwolenia...
-Teraz już wiesz- uśmiechnął się do ukochanego który widocznie nic z tego nie rozumiał ale postanowił niczego nie mówić żeby nie pogorszyć sytuacji lekarza- Możesz do niego mówić
-Dziękuję- mężczyzna odetchnął z ulgą i już ostrożniej podszedł do chłopaka- Wybacz Jego nie wiedziałem- Xander tylko kiwnął głową bo nie do końca wiedział co powinien powiedzieć i dał się zbadać. Mimo że nie było to nic przyjemnego
-Panie- po skończonym zabiegu lekarz zwrócił się do wampira- nic mu nie zagraża...
-Mów do niego- Angel znów siedział obok ukochanego i trzymał go za rękę, nie miał zamiaru już nigdy spuszczać go z oczu ani wypuszczać z ramion
-Wszystko goi się bardzo dobrze i nie zagraża twojemu życiu- mężczyzna starał się patrzeć na niego ale było to trudne, bał się wampira- jeśli- tu zatrzymał się na chwilę wiedział że chłopak jest czymś więcej niż zabawką ale nie był też Naznaczony, trudno mu było określić tą relacje- jeśli twój wampir napoi cię krwią możesz wyjść już jutro rano po ostatnim badaniu....
-Angel proszę- Xander usłyszał już wszystko co chciał i nie mógł się doczekać powrotu do domu
-Spokojnie kochany- wampir uśmiechnął się do niego i pogłaskał po policzku- więc widzimy się rano?- zwrócił się do mężczyzny bardziej twierdząco niż z pytaniem
-Oczywiście Panie- ukłonił się i gdy tylko drzwi się za nim zamknęły Xander skrzyżował ręce na piersi i spojrzał mężczyźnie w oczy
-O co tu chodzi?- Zapytał
-Rozpoznał mnie jako potężnego wampira te nazywa się Panami bądź Mistrzami a ty jesteś... będziesz moim Wziętym Małżonkiem, to coś więcej niż zwykła Zabaweczka. Jesteś dla mnie cenniejszy. Jesteś najważniejszy i to widać... co do jego zachowania to Gdy jesteś Naznaczony, co powinienem zrobić wczorajszej nocy wybacz bądź Wzięty to żaden demon czy człowiek nie może się do ciebie zwrócić, spojrzeć na ciebie bądź cię dotknąć bez mojej zgody. Zwykle nie dotyczy to rodziny bądź wampirów- sługów z racji ich obowiązków...
-To pokrętne- Xander przerwał mu- i jeszcze kiedyś cię o to zapytam ale teraz chcę krwi- roześmiał się cicho ale w końcu był to wesoły śmiech- nie chcę tu być długo...
-Oczywiście kochany- Angel raz jeszcze nadgryzł sobie nadgarstek i podsunął do ust. Tym razem Xander najpierw polizał go delikatnie sprawdzając jak smakuje a później bez ostrzeżenia przyssał się do rany  patrząc wampirowi w oczy. Mężczyzna musiał z całej siły powstrzymywać się by nie rzucić się na ukochanego bo chłopak wyglądał przepięknie pijąc jego krew. A miłość w jego oczach z chwili na chwilę rosła. Czuł też jego podniecenie, coraz większe. Ale wiedział że nie może. Po jakimś czasie delikatnie odsunął ukochanego od nadgarstka i pocałował namiętnie smakując samego siebie
-Śpij skarbie- szepnął mu do ucha i Xander spał nim ułożył mu głowę na poduszce. Angel patrzył na niego jeszcze przez kilka długich godzin walcząc z podnieceniem i ochotą. Jutro też był dzień a lepiej żeby chłopiec był w pełni sił. W końcu i on zasnął czujnym ale głębokim snem

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 26

W pierwszej chwili gdy Xander się obudził i poczuł na sobie zimne ramiona serce niemal podskoczyło mu do gardła. Zwykle przez kilka sekund zawsze miał problem żeby pamiętać gdzie jest.
-Wszystko dobrze kochany?- Usłyszał szept wampira i od razu się uspokoił. Uśmiechnął i odwrócił w jego stronę
-Tak- pocałował go w policzek- nie śniło mi się że my...
-Nie mój piękny- Angel błądził palcem po jego twarzy niemal zafascynowany- Byłeś cudowny... nic nie boli?- przypomniał sobie
-Nie- bardzo chciał się nie zarumienić ale jego policzki, szyja i pierś miały inne plany i zaczęły go palić pod wpływem intensywnego wzroku kochanka- dziękuję- przysunął się do mężczyzny i pocałował. Najpierw delikatnie ale po kilku sekundach jednak zdobył się na to by wsunąć swój gorący język w zimne wargi Angela. Gdy tylko to zrobił znalazł się nagle na jego piersi
-Och- jęknął zaskoczony
-Chcę cię tylko zobaczyć- wampir przygryzł płatek jego ucha i chłopak znów się zarumienił ale usiadł wygodnie tuż obok twardego jak skała członka. Nie mógł uwierzyć że coś tak wielkiego wczoraj w nicy się w nim zmieściło. Przełknął głośno ślinkę- Skarbie?- Angel zwrócił na siebie jego uwagę, położył mu dłoń na policzku
-Jest ogromny- szepnął nagle Xander i zarumienił się jeszcze bardziej- przepraszam- położył głowę na zimnym ramieniu wampira
-Nie szkodzi- uśmiechnął się- ważne że tobie było dobrze
-Było, nawet nie wiedziałem że to może być tak przyjemne- rozmarzył się na chwilę
-Oczywiście że tak.. nigdy cię nie skrzywdzę- wampir nagle zaczął się bać że ukochany może sobie kiedyś przypomnieć swoje trzy stracone lata. Musi porozmawiać z Faith albo z Mocami. Przecież nie może do tego dopuścić
-Zrobiłem coś nie tak?- Xander nie wiadomo kiedy znalazł się obok niego i patrzył ze strachem na warczącego wampira
-Wybacz mi- usiadł i pocałował namiętnie- zaczekaj tu. Zrobię ci kąpiel
-Dziękuję- chłopak położył się wygodnie i uśmiechnął- Kocham cię- powiedział jeszcze gdy wampir wychodził z sypialni
-Nawet nie wiesz jak bardzo ja kocham ciebie- Angel odwrócił się w drzwiach i raz jeszcze spojrzał na ukochanego. Nikt i nic nie zagrozi temu związkowi po raz pierwszy od ponad 200 lat jest na prawdę szczęśliwy i zrobi wszystko żeby to trwało przez wieczność.

Cordy i Gunn siedzieli przy starej recepcji kłócąc się skąd zamówić śniadanie i narzekając na swoich partnerów i ich nawyki długiego spania gdy nagle drzwi otworzyły się z trzaskiem. Dziewczyna jeszcze nigdy nie widziała Pogromczyni w takim stanie. Potargane włosy, nie staranne ubranie. Wyglądała jakby przez tydzień walczyła z jakąś hordą demonów, chociaż wszyscy wiedzieli że przez Inicjatywę Sunnydale pozbyło się niemal wszystkich nie do końca ludzkich obywateli. I to nie tylko tych złych. Nie tylko demony ale też czarownice, elfy, wilkołaki, czy pół- ludzie. Wszystko było zagrożone i nie raz bali się że rząd zechce rozszerzyć działalność i zaczną się panoszyć w  L.A. Do tego nie mogli dopuścić.
-Buffy- Cordelia wzięła z pod lady długi nóż tak na wszelki wypadek i kątem oka zobaczyła, że przyjaciel sięga po kuszę
-Muszę się widzieć z moim Angel'em, nie powstrzymacie mnie jestem pogromcą- założyła ręce na biodra w geście zwycięstwa
-Może- Gunn napiął kuszę i był gotowy wystrzelić gdyby dziewczyna była zbyt natarczywa- ale i tak spróbuję
-Buffy- Cordelia westchnęła- Angel nie jest z tobą. Ty masz chłopaka... po co tu przychodzisz?
-Angel jest mój, nasza miłość jest nieśmiertelna!- Krzyknęła i rzuciła  się do przodu unikając jednej ze strzał. Druga trafiła ją w ramię ale nie zatrzymała się. Na szczęście na schodach pojawił się Spike i Giles. Ten pierwszy pchnął ją do tyłu i ukazał kły
-Nie powstrzymasz mnie!- Wyjęła kołek- to nasze przeznaczenie!
-Buffy!- Giles zaszedł ją od tyłu i przytrzymał ręce ale to pomogło tylko na chwilę bo dziewczyna odrzuciła go na ziemię
-Rupert!- Gunn podbiegł do niego by sprawdzić czy nic mu nie zrobiła. Na szczęście tylko się poobijał- Cordy dzwoń po Angel'a i Faith Chłopak widział, że Spike nie bardzo sobie radzi i  będzie potrzebował pomocy. W Buffy nie zostało już nic z człowieka a młodszy wampir dawno nie mierzył się sam na sam z tak silnym przeciwnikiem do czego oczywiście się nie przyzna ale lepiej żeby chodził zły niż żeby trzeba go było zamiatać z podłogi.

Angel gdy tylko wyszedł z sypialni usłyszał że na dole coś się dzieje. Nie podobało mu się to ale jedno spojrzenie na swojego chłopca i wiedział już że żadna siła nie zatrzyma go w pokoju... no może łańcuchy ale nie chciał i nie miał czasu bardziej się zastanawiać.
-Tylko trzymaj się za mną- pocałował go w policzek- nie chce żeby coś ci się stało
-Dobrze- zgodził się z niezadowoloną miną i zapamiętał żeby później zrobić wampirowi awanturę o traktowaniu go jak dziecko.
-Angel!!- Buffy gdy tylko zobaczyła go na schodach przestała walczyć i starała się gorączkowo poprawić włosy i ubranie. To zbiło z tropu Spike'ya na tyle że zamiast uderzyć stanął za nią i chował kły
-Co tu robisz?- Starszy wampir  starał się być spokojny ale wiedział że dziewczyna może zagrażać jego ukochanemu
-Tęskniłam- podbiegła do niego i oplotła ramiona wokół jego talii w zaborczym geście- Sunnydale jest już bezpieczne i nudne. Teraz zamieszkam tu z tobą. Zwolnisz tych... ludzi i urządzimy sobie tu prawdziwy dom...
-Buffy- przerwał jej- nie kocham cię
-Nie prawda!- Spojrzała za niego, i jej oczy spoczęły na Xanderze, który był teraz bardziej niż skołowany i nie bardzo wiedział co robić- Ty!!- Minęła wampira i rzuciła się na chłopaka z taką siłą i szybkością że nikt nie zdołał się nawet ruszyć. Xander krzyknął gdy uderzył plecami o schody i próbował się zasłonić ale nic to nie dało. Dziewczyna była rozjuszona i gotowa zabić. Nie zwracała nawet uwagi na to że dwa wampiry próbują ją odciągnąć. Xander miał rozciętą wargę, złamany nos ale przeraził się dopiero gdy przed oczami błysnął mu nóż i nie mógł zobaczyć ani Angel'a ani Spike'ya którzy zostali zrzuceni ze schodów
-Angel jest mój ty śmieciu!- Wrzasnęła Buffy i wbiła mu nóż tylko kilka centymetrów od serca.
-Angel!- Xander nie zdążył krzyknąć po raz drugi gdy zobaczył wściekłego ukochanego. Gdyby nie wiedział że chce go uratować zemdlałby ze strachu. Wampir podniósł Buffy jak szmacianą lalkę i wbił kły w jej szyję. Spike podbiegł do chłopaka i delikatnie uniósł po czym zszedł na dół żeby położyć go na kanapie. Cały czas obserwował swojego Twórcę. Nie do końca wierzył że Angelus już nie wróci.
Tym czasem starszy wampir skończył pić i nie zaszczyciwszy zemdlonej dziewczyny jednym nawet spojrzeniem złamał jej kark i wrócił do poprzedniej postaci.
Pierwszy ruszył się Giles a i Willow wybiegła zza rogu. Oboje wiedzieli że Buffy nie żyje ale oboje do tej chwili mieli nadzieje że odzyskają dawną przyjaciółkę. Rozumieli też że był to jedyny sposób. Ale mimo wszystko Buffy była kiedyś wojownikiem i zasługiwała na minimum szacunku.
Angel klęknął przy ukochanym, który stracił przytomność a jego twarz wykrzywiła się w bólu. Spojrzał na Cordelie ale ona tylko pokiwała głową. Gunn już dzwonił po karetkę. Wampir jednak wiedział, że nie przyjadą na czas. Widział, że jego chłopiec z każdą sekundą gaśnie.
-Chcesz żebym...?- Zaczął Spike
-Mój- warknął tylko starszy wampir i przegryzł sobie żyłę na nadgarstku po czym przytknął ją do ust Xandera- pij skarbie- złagodniał- poczujesz się dużo lepiej. Tylko kilka kropel- nie odrywał od niego wzroku i modlił się żeby nie było za późno. Po dobrych paru minutach serce ukochanego zaczęło bić szybciej a oddech przyspieszył. Słyszał też w oddali karetkę, odsunął rękę i ucałował go w czoło- wszystko będzie dobrze kochanie- ustał i spojrzał na schody. Ciało jego byłej dziewczyny ciągle jeszcze tam leżało. Rupert i Willow stali obok
-Rozumiemy- powiedział mężczyzna zmęczonym głosem a dziewczyna pokiwała głową
-Faith zabierz ją- ciemnowłosa Pogromczyni ruszyła z miejsca, Gunn poszedł za nią. Cisza w holu była niemal nie do zniesienia.
W końcu drzwi się otworzyły i weszli ratownicy z noszami.Spike odciągnął Angela od chłopaka i trzymał w żelaznym uścisku szepcąc żeby poszedł za nim. Dotrą tam przed karetką
-Pojadę z nim- Cordy i Wes który zszedł gdy wszystko się skończyło odpowiedzieli na pytanie jednego z ratowników i gdy Angel kiwnął głową pobiegli za noszami.
Dla wampira liczyło się tylko żeby Xander z tego wyszedł to że właśnie zabił swoją byłą dziewczynę nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Chronił ukochanego. To było najważniejsze.
Giles i Willow nie uronili ani jednej łzy. Przez to co teraz zobaczyli trudno im się było skupić na tym kim była Buffy. Zaofiarowali się że pojadą do Sunnydale i oddadzą ciało Joyce. Jeśli trzeba zostaną z kobietą.